– Oglądał pan mecz Polski z Mołdawią?
– Jak każdy kibic… Niewątpliwie to trudny czas dla drużyny. Prowadziliśmy 2:0, mecz układał się po naszej myśli… Ale cóż, taki jest sport. Czasem tracisz jedną bramkę i wszystko się sypie. Nie powiem nic odkrywczego, po prostu trzeba wyciągnąć z tego wnioski. I wierzę, iż taka historia już się nie powtórzy.
– Dzieją się cuda w naszej piłce. Reprezentacja sensacyjnie przegrywa z Mołdawią, Puszcza Niepołomice melduje się w ekstraklasie…
– Kilka miesięcy temu byłem na filmie „Top Gun: Maverick”. Zapamiętałem scenę, kiedy samoloty miały zestrzelić dwa istotne cele. Powiedziano, iż muszą wydarzyć się dwa cuda. Przenosząc to na nasze dokonania, też doszło do dwóch cudów. Pierwszy, w Krakowie, podczas półfinałowego meczu barażowego z Wisłą. Drugi, już w finale, w Niecieczy. Cały miniony sezon był szczególny.
– Sezon stulecia…