Pudła Lewandowskiego nie przeszkodziły Barcelonie wygrać z Atletico

9 godzin temu

Dawno nie widzieliśmy meczu topowych drużyn w Europie, w którym stężenie widowiskowych pomyłek byłoby tak wielkie, jak w przypadku konfrontacji Barcelony z Atletico Madryt. Pudło goniło pudło, choćby Robert Lewandowski nie wykorzystał rzutu karnego. Nie przeszkodziło to jednak gospodarzom, którzy pokonali rywala w walce o tytuł na Spotify Camp Nou.

Atletico Madryt nie przegrywa. W tym sezonie niekorzystny dla Diego Simeone wynik utrzymywał się na tablicy przez mniej niż kwadrans. Zwykle to stołeczny klub trafia jako pierwszy, prowadzi, w ten sposób kontroluję grę. Kibice gości musieli być więc spokojni, gdy patrzyli na nakręcających się piłkarzy Barcelony, którzy sunęli z kolejnymi atakami. Lamine Yamal dwukrotnie szukał rozpędzającego się kolegi po przeciwnej stronie boiska, posyłając świetne, crossowe podania na dobieg. Zmusiły one Jana Oblaka do interwencji na granicy pola karnego czy choćby tuż przed nim i Słoweniec zrobił to bezbłędnie.

Yamal próbował też sam, strzał oddał Raphinha. I tyle, i nic, bo Atletico podtrzymało tradycję. Wystarczyło, iż Nahuel Molina pokazał się z piłką w środkowej strefie, głęboko na własnej połowie, skąd posłał prostopadłe podanie do wybiegającego z koła środkowego Aleksa Baeny. Ten okazał się na tyle przytomny, iż nie wychylił się przed Pau Cubarsiego i jednocześnie na tyle szybki, iż bez problemu uciekł Erikowi Garcii, kończąc akcję pewnym strzałem obok Joana Garcii.

Robert Lewandowski zmarnował rzut karny w meczu FC Barcelona – Atletico Madryt. Nie trafił choćby w bramkę!

Nie ma jednak trendu, którego nie da się odwrócić i Barcelona powinna to zrobić choćby przed przerwą. Raphinha zdążył poderwać trybuny, zachęcić ich do dopingu i chwilę później świętował z tymi samymi ludźmi czwartego gola w sezonie. Brazylijczykowi nie udało się zwieść Oblaka po podaniach Yamala, ale zrobił to, gdy prostopadłą piłkę posłał mu Pedri. Świetny balans, położony bramkarz i strzał do pustaka — gol, który wisiał w powietrzu, w końcu padł.

𝐑𝐀𝐏𝐇𝐈𝐍𝐇𝐀 𝐍𝐀 𝟏:𝟏!

Ciasteczko od Pedriego i w hiszpańskim hicie mamy remis! Oj rozkręca nam się ten mecz! #lazabawa pic.twitter.com/DKnqxKw176

— ELEVEN SPORTS PL (@ELEVENSPORTSPL) December 2, 2025

Padł też Dani Olmo, on akurat po starciu z rywalem. W szesnastce Atletico, co na dziesięć minut przed końcem pierwszej części gry dawało szansę na popsucie wspomnianego wcześniej bilansu minut z niekorzystnym dla klubu z Madrytu rezultatem. Robert Lewandowski zgarnął piłkę jak zwykle, ale kopnął jak nigdy. Bo tak źle, jak w tym przypadku, chyba jeszcze nie uderzył.

𝐑𝐎𝐁𝐄𝐑𝐓 𝐋𝐄𝐖𝐀𝐍𝐃𝐎𝐖𝐒𝐊𝐈 𝐌𝐀𝐑𝐍𝐔𝐉𝐄 𝐑𝐙𝐔𝐓 𝐊𝐀𝐑𝐍𝐘

Piłka przeleciała wysoko nad bramką strzeżoną przez Jana Oblaka. #lazabawa pic.twitter.com/9buvrFb1uG

— ELEVEN SPORTS PL (@ELEVENSPORTSPL) December 2, 2025

Na domiar złego po chwili Lewandowski pomylił się ponownie. Co prawda z gry, ale współczynnik expected goals tej sytuacji pewnie nie ustąpi xG, które przypisuje się strzałom z „wapna”. Można go jednak trochę rozgrzeszyć. Polak świetnie urwał się Jose Marii Gimenezowi, wybiegł zza niego na piąty metr, znakomicie przymierzył głową, natomiast nie mógł przewidzieć tego, iż Oblak pofrunie w taki sposób, iż odbije ten strzał, zgarniając pewnie jakąś nominację do parady sezonu.

Robert Lewandowski odkupił winy. Dzięki niemu bramkę strzelił Dani Olmo

Lewandowski nie musi się jednak wstydzić, iż piłki do siatki nie posłał. Nie on jedyny zaliczył okropną pomyłkę – po przerwie w sto dwadzieścia sekund obejrzeliśmy dwa kuriozalne strzały. Po jednym dla każdej ze stron. Najpierw Yamal dryblingiem i błyskotliwym podaniem stworzył szansę Raphinhii, który z ostrego kąta kopnął tak nieczysto i niecelnie, iż można byłoby to wziąć za próbę dogrania wzdłuż piątego metra.

Potem, w kontrataku po tej sytuacji, Atletico stanęło przed szansą za sprawą Giuliano Simeone. Bardzo umiejętnie wycofana piłka trafiła do niego przez gąszcz nóg, akurat w ten skrawek przestrzeni, w którym czasu i miejsca nie brakowało. Simeone kopnął jednak na aut. Tak, piłka przekroczyła linię końcową boiska, tyle iż z boku.

Robotę tego dnia robiły jednak podania Pedriego. choćby jeżeli Olmo nie przyjął zagrania kolegi z gracją adekwatną wychowankowi La Masii, to fakt, iż o piłkę do końca powalczył Lewandowski, pomógł uratować akcję. choćby więcej, niż uratować, bo w przepychance o futbolówkę udało się ją odzyskać i sprawić, iż Olmo ostatecznie stanął oko w oko z bramkarzem. I wtedy, w końcu, można było odpalić licznik minut, gdy to Atletico musi gonić wynik.

𝐃𝐀𝐍𝐈 𝐎𝐋𝐌𝐎 𝐒𝐓𝐑𝐙𝐄𝐋𝐀, 𝟐:𝟏 𝐃𝐋𝐀 𝐁𝐀𝐑𝐂𝐄𝐋𝐎𝐍𝐘!

Zakotłowało się pod polem karnym, a najlepiej w tym zamieszaniu odnalazł się pomocnik Blaugrany! #lazabawa pic.twitter.com/K8tfik9JuO

— ELEVEN SPORTS PL (@ELEVENSPORTSPL) December 2, 2025

Yamal, Almada, Griezmann – wszyscy pudłowali. Trafił dopiero Ferran Torres

Kolejnym, który nie popisał się skutecznością na Spotify Camp Nou, okazał się Yamal. Gimenez, który chwilę wcześniej przegrał pojedynek o piłkę z Lewandowskim, tym razem popełnił jeszcze większy błąd, pozwalając Barcelonie ruszyć do kontry. Yamal stwierdził, iż sam załatwi temat, więc od razu układał się pod strzał i kopnął wyraźnie obok słupka, obok bramki. To jego zasługą jest fakt, iż Atletico weszło w ostatni kwadrans z nadzieją na uratowanie sytuacji.

I może goście skorzystaliby z uchylonej furteczki, gdyby nie fakt, iż i oni nie zdołali wyregulować celowników. Po drugiej stronie boiska podobną do Gimeneza rolę odgrywał Cubarsi, któremu urwał się Thiago Almada, ale nie rozwinęło się to w historię o doskonałej zmianie zarządzonej przez Diego Simeone. Almada co prawda przedryblował kolejnego obrońcę, minął choćby bramkarza, ale na koniec zapędził się i kopnął w trybuny.

Jakby tego było mało, na sam koniec podobnym kiksem popisał się Antoine Griezmann. Nieważne, iż w odpowiedzi na ten atak Marcus Rashford także nie trafił, dając Oblakowi szansę, żeby się wykazać. Ważne, iż w ten sposób umknęła ostatnia szansa Atletico na punkty — czy raczej punkt. Wyczuli to gospodarze, którzy w końcu posprzątali, zamykając mecz. Wystarczyło, iż Ferran Torres uwolnił się od krycia w polu karnym i skorzystał z płaskiego podania Alejandro Balde.

W Katalonii oglądaliśmy widowisko. Może i pełne koszmarnych pomyłek, ale wciąż widowisko.

FC Barcelona — Atletico Madryt 3:1 (1:1)

  • 0:1 – Alex Baena 19′
  • 1:1 – Raphinha 26′
  • 2:1 – Dani Olmo 65′
  • 3:1 – Ferran Torres 90+4′

CZYTAJ WIĘCEJ O LALIGA NA WESZŁO:

  • Flick o emocjach po meczu: „Pomyślałem, iż coś rozwalę”
  • Real Madryt wytracił impet. Trzeci remis z rzędu w lidze!
  • Hansi Flick jest wykończony. Barcelona nie gra tak, jak chce
  • Atletico ustanowiło rekord. Nie dokonał tego Real czy Barcelona

fot. Newspix

Idź do oryginalnego materiału