Przestańmy się oszukiwać. Tak Europa zderza się z rzeczywistością

1 tydzień temu
Zdjęcie: Fot. Robert Kowalewski / Agencja Wyborcza.pl


Lubimy się w Europie oszukiwać, iż jesteśmy pępkiem świata. Ekonomiczne dane brutalnie sprowadzają nas jednak na ziemię. Inwestorzy większe szanse na pomnożenie swoich pieniędzy widzą, gdzie indziej. To dotyczy także sportu.
Gdy miliarder Steve Ballmer kupił 10 lat temu klub NBA, Los Angeles Clippers za 2 miliardy dolarów powszechnie uważano, iż mocno przepłacił. Co więcej biznesowy magazyn "Forbes" napisał bez ogródek w tytule: "Sprzedaż Los Angeles Clippers ilustruje, jak Ballmer wielokrotnie przekroczył granicę szaleństwa". Okazało się jednak, iż były dyrektor Microsoftu nie tylko nie był szaleńcem, ale wręcz przeciwnie zainwestował swoje pieniądze bardzo rozważnie i teraz mógłby sprzedać klub z dużym zyskiem.


REKLAMA


Zobacz wideo


Real Madryt za najlepszą trójka NBA
"Forbes" dziś ma już inne zadanie na temat Ballmera. W ubiegłym tygodniu tuż przed startem rozgrywek NBA zamieścił najnowszy ranking drużyn NBA według ich rynkowej wartości. Za najgorszą trzeba dziś zapłacić 3 miliardy dolarów (Memphis Grizzlies). Clippers są na piątym miejscu i są warci 5,5 miliarda dolarów. To więcej niż w tym roku ten sam "Forbes" wycenił takie piłkarskie kluby jak Manchester City (5,1 mld) czy Liverpool (5,37 mld).


Czołówkę rankingu NBA stanowią: Golden State Warriors (8,8 mld), przed New York Knicks (7,5 mld), Los Angeles Lakers (7,1 mld) i Boston Celtics (6 mld). Tak dla porównania czołówka piłkarskiego rankingu wygląda tak: Real Madryt (6,6 mld), Manchester City (6 mld) i Barcelona (5,6 mld). Jak widać, NBA mocno odjechała piłkarskiej Europie. A przecież jeszcze kilka lat temu to było nie do pomyślenia
W 2018 r. w pierwszej czwórce najbardziej wartościowych klubów sportowych świata "Forbes" umieszczał trzy piłkarskiej (Real, MU, Barcelona). Tylko Dallas Cowboys z ligi NFL, byli więcej warci. Od tamtego czasu jednak rozjazd wartości klubów między Europą i USA nabrał ogromnego przyspieszenia.
Oto powody, dlaczego NBA staje się coraz bogatsze
10 lat temu przychody Premier League były wyższe niż NBA. Dziś amerykańska liga ma prawie dwukrotną przewagę na angielską. Przychody NBA w okresie 2023/24 to 13 mld dolarów, a Anglików: 7,7 miliarda. A przecież żyliśmy w Europie doniesieniami o wielkim piłkarskim boomie na Starym Kontynencie. Brytyjskie media pisały o miliardach ludzi śledzących ich krajowe rozgrywki na ekranach dużych i małych. Tymczasem przeżywamy nagłe zderzenie z rzeczywistością.


Głównym powodem, dlaczego NBA tak odsadziła Premier League w wysokości swoich przychodów, są rekordowa frekwencja na meczach, rekordowe dochody marketingowe oraz ceny praw do pokazywania meczów w USA. Te ostatnie w Ameryce wzrosły gigantycznie. Obecna umowa telewizyjna najlepszej koszykarskiej ligi świata kończy się w tym roku. Daje ona drużynom 2,6 miliarda dolarów rocznie. Nowa wejdzie w 2025-26 roku i da NBA prawie trzykrotny wzrost przychodów. ESPN wraz z ABC, NBC razem z platformą Peacock i Amazon zapłacą w sumie 76 miliarda dolarów przez 11 lat, czyli 6,9 miliarda rocznie. Do tego dojdzie około 500 milionów dolarów z praw medialnych za granicą USA. I tu widać najgłębszą różnicę. Obecna krajowa umowa Premier League jest adekwatnie na tym samym poziomie, co poprzednia. W Hiszpanii jest podobnie. A to oznacza, iż wysokość kontraktów nie zrekompensowała ligom choćby poziomu inflacji w tych krajach. W Niemczech, Włoszech czy Francji. pozostało gorzej. Umowy są niższe niż wcześniejsze. W tym ostatnim kraju spadek był gigantyczny.


NBA jeszcze bardziej urośnie
A co najciekawsze "Frobes" wyraźnie pisze, iż gdy zacznie obowiązywać nowa umowa telewizyjna, wycena klubów NBA jeszcze bardziej wzrośnie.
Wspomniani na początku Clippers, którzy już należą do liderów wzrostu w NBA, mają przed sobą świetlana perspektywy. Właśnie przenieśli się do nowo wybudowanej za 2 miliardy dolarów hali Intuit Dome. Klub dzięki nowej siedzibie jeszcze bardziej zwiększy swoje przychody dzięki większej liczbie miejsc premium w porównaniu do starej hali Crypto.com Arena. Zespół z Los Angeles liczy też na znaczny wzrost wpływów marketingowych. Już sama sprzedaż praw do nazwy przyniosła 500 mln dolarów w ramach 23-letniej umowy.
Wyliczenia "Forbesa" na temat wartości drużyn NBA niedługo zweryfikuje rynek. Grupa właścicielska Boston Celtics, którzy w rozpoczętym niedawno sezonie bronią mistrzostwa, zapowiedziała latem, iż sprzeda większościowy pakiet udziałów w klubie.
Idź do oryginalnego materiału