"Po pierwszej połowie mogliśmy przecierać oczy ze zdumienia. Zobaczyliśmy w niej reprezentację, odważną, konsekwentną, uważną i nastawioną na grę w piłkę. To była drużyna, o której Probierz mówił od początku kadencji i taka, jakiej oczekiwał" - pisał Konrad Ferszter w spostrzeżenia pomeczowych po Portugalia - Polska. Po 45 minutach spotkania w Porto było 0:0.
REKLAMA
Zobacz wideo Reprezentacja Polski bez Roberta Lewandowskiego? "To już nie jest jego drużyna" [To jest Sport.pl]
Probierz reaguje na kompromitację Polaków. Od razu ruszył do Świderskiego
Niestety, po zmianie stron na murawie w Porto istniała tylko jedna drużyna. Portugalia rozpoczęła od trafienia Rafaela Leao, a potem strzelali kolejne gole. Ostateczny wynik to 5:1. Jedyną bramkę dla Biało-Czerwonych zdobył debiutant Dominik Marczuk w samej końcówce.
Po meczu głośno jest nie tylko o blamażu na boisku, ale także z powodu fatalnego błędu, do którego dopuściło się kierownictwo polskiej drużyny. Przygotowany do wejścia na murawę był już Karol Świderski, ale okazało się, iż napastnik nie jest zgłoszony do kadry meczowej! "Na dowód błędu z polskiej strony pozostają oficjalne składy, gdzie Świderskiego nie ma choćby wśród rezerwowych. Kompromitacja na boisku i poza nim. A może i szkoda, iż Świderski nie wszedł na boisko, bo tak przegralibyśmy "jedynie" 0:3" - ironizował Konrad Ferszter.
Po meczu Dominik Wardzichowski, dziennikarz Sport.pl, nagrał moment, w którym Probierz spacerował po murawie. Okazało się, iż udał się do Świderskiego, który odbywał trening wyrównawczy. Selekcjoner krótko porozmawiał z zawodnikiem. "Michał Probierz właśnie wyszedł z szatni do Karola Świderskiego. Wyglądało to na przeprosiny za to, co stało się w meczu z Portugalią" - relacjonuje.
- W wyniku błędu ludzkiego nie został zgłoszony do kadry meczowej. Zawodnik został przeproszony w szatni. Sprawa jest zamknięta - rozpoczął konferencję prasową Emil Kopański, rzecznik prasowy polskiej drużyny. - Przeprosiłem Karola, to jest błąd ludzki, który ktoś popełnił. To trzeba też zrozumieć. Nie sztuką jest kogoś palić na stosie. Cały splot okoliczności z kontuzjami też na to wpłynął - powiedział krótko Probierz.