Prezes FEN odpowiada Mateuszowi Rębeckiemu: „Trzykrotnie byliśmy w Szczecinie by mógł budować swoją gwiazdę” [VIDEO]

mymma.pl 1 miesiąc temu
Zdjęcie: jakub borowicz odpowiedział na słowa rębeckiego byliśmy w szczecinie trzy razy video


Jakub Borowicz prezes FEN odpowiedział na niedawne komentarze Mateusza Rębeckiego, szef polskiej organizacji przypomniał, iż trzykrotnie zawitała ona do Szczecina.

Mateusz Rębecki w ostatnim występie w UFC pokonał Myktybeka Orolbaia po decyzji sędziów. Polak wrócił tym samym na ścieżkę zwycięstw. Rębecki zaprezentował się doskonale i otrzymał po pojedynku bonus za najlepszą walkę wieczoru.

W niedawnym wywiadzie dla Weszlo, Rebeasti wbił szpilkę organizacji FEN i przyznał, iż czuł się uwiązany i pokrzywdzony przez pewne osoby pracujące w Fight Exclusive Night. Na wypowiedź Rębeckiego odpowiedział Jakub Borowicz.

Prezes FEN był gościem Michała Tuszyńskiego w studiu FanSportu i podczas wizyty obszernie odpowiedział na słowa Rębeckiego.

Wiesz co, ja to widziałem i ja sobie zdawałem sprawę z tego, iż Mateusz ma jakiś żal, ale nigdy nie doszliśmy tak naprawdę do szczegółów, co tak naprawdę jest w grze. Wiesz, ja jestem w organizacji FEN ponad 7 lat. Ja pamiętam Mateusza Rębeckiego, który walczył gdzieś tam na, nie chcę powiedzieć na dole karty, ale w środku karty gali w Koszalinie, i wtedy go poznałem. Chwilę później zdobył pas mistrzowski.

– Ja z Mateuszem relację mam chyba dobrą. Ja z nim rozmawiałem, nie wiem, kilka miesięcy temu. choćby do FEN chciał jakiegoś tam swojego kolegę, zawodnika, który zaczyna gdzieś tam polecić, żebym zwrócił na niego uwagę. Ja zdaję sobie sprawę z tego, iż to nie są uwagi do mnie, ale też nie wiem dokładnie do kogo to są uwagi tak naprawdę. Wiem, iż ta relacja między Pawłem, między Bartkiem, między Mateuszem bywała różna.

Powiem tak, Mateusz Rębecki przychodził do FEN-u po porażce. Dostał bardzo gwałtownie szansę walki mistrzowskiej. Przyprowadziliśmy trzykrotnie organizację do Szczecina, czyli do jego domu, żeby on po prostu mógł tą swoją wielkość, tą swoją gwiazdę budować.

– Wiesz, my byliśmy w międzyczasie w pandemii. On wtedy regularnie też startował, bił się u nas na galach. Być może ma jakieś zatargi, które mu się nie podobają, być może jest coś, co mogła organizacja zrobić lepiej wobec niego i być może gdyby posłuchać jego wersji wydarzeń, nie zderzając tego z drugą wersją wydarzeń, być może ma swoje racje. Pewnie tak jest, każdy gdzieś tam ma swoje przemyślenia, ale o ile to są jakieś rzeczy, o których ja wiem, a byłem w tych tematach dosyć blisko, to wydaje mi się, iż naprawdę zachowaliśmy się bardzo w porządku.

– Umożliwiliśmy mu bez żadnych tak naprawdę konsekwencji finansowych dla niego pójście do Contendera. Trzymaliśmy za niego kciuki. Zbudowaliśmy jego wielkość, stawiając go choćby w galach PPV w main evencie, gdzie to nie jest gwiazda na eventy PPV. Szczyciliśmy się trochę tym, iż Mateusz Rębecki jest naszym wychowankiem. Do tej pory się cieszymy, jak wygrywa walki, trzymamy za niego kciuki.

– Ja prywatnie po tym, jak się dostał do UFC, do niego zadzwoniłem. Chciałem z nim porozmawiać, tak dalej. Widziałem, iż jest jakaś zadra. Nie chcę tego rozdrapywać aż tak naprawdę. Ja mam nadzieję, iż Mateusz będzie wygrywał, bo każde jego kolejne zwycięstwo pokazuje, iż my potrafimy wynaleźć zawodnika znikąd, po porażce i zrobić z niego zawodnika.

Jakub Borowicz zakończył obszerną wypowiedź słowami, iż na tym etapie najlepiej byłoby sobie po prostu podać ręce w zgodzie i zapomnieć o dawnych nieporozumieniach.

– Także ja mam nadzieję, iż Mateusz gdzieś tam odkładając te swoje emocje, których pewnie trochę w sobie ma, summa summarum za jakiś czas będzie pamiętał FEN jako miejsce, które po pierwsze potrafiło go zbudować. Na tyle najlepiej było nas stać potrafiliśmy budować jego karierę. Stoczył w FENie 11 pojedynków, chyba 7 razy pas mistrzowski bronił. Więc ja myślę, iż powinniśmy sobie po prostu podać rękę, powiedzieć, iż jest wszystko w porządku, a takie rzeczy małe niesnaski gdzieś tam zakopać.

Idź do oryginalnego materiału