Poważne ostrzeżenie dla Legii. On może pogrążyć Feio

4 godzin temu
Zdjęcie: Kuba Atys / screen Instagram.com/p/C_30DRmCx8B/?img_index=3


Po rewolucji w lecie Real Betis jest dziś innym zespołem niż ten, który zajął siódme miejsce w ostatnim sezonie La Liga. Innym, ale nie mniej groźnym i nieobliczalnym. I choć Manuel Pellegrini na mecz z Legią ma dokonać kilku zmian w składzie, to i tak Hiszpanie są faworytem pierwszego meczu w Lidze Konferencji. Drużynie Goncalo Feio zagrażać może Vitor Roque, który do niedawna był konkurentem Roberta Lewandowskiego w Barcelonie.
- Na takie mecze nie trzeba nikogo motywować. Betis, to obok Chelsea, jeden z faworytów Ligi Konferencji. jeżeli z nimi wygramy, to zrobimy krok milowy i zyskamy dobrą pozycję startową - powiedział Goncalo Feio w rozmowie z Polsatem Sport.


REKLAMA


Zobacz wideo Kosecki o hejcie: Słowa bolą, ale nie tych mizernych lamusów w Internecie


W czwartek Legia Warszawa rozpocznie fazę ligową Ligi Konferencji. O g. 18:45 drużyna Feio podejmie Real Betis. Mimo iż Hiszpanie sezon w La Liga rozpoczęli średnio, a przy Łazienkowskiej zagrają pewnie w rezerwowym składzie, to i tak będą zdecydowanym faworytem.
- choćby jeżeli Betis zagra w rezerwowym składzie, to wciąż będzie miał wystarczająco dużo jakości, żeby pokonać Legię. Zwłaszcza jeżeli drużyna Feio będzie grała tak jak ostatnio - mówi nam komentator Eleven Sports Sebastian Chabiniak.
"Pellegrini musiał budować od nowa"
To, co przed czwartkowym meczem łączy Legię i Betis, to przeciętny początek sezonu. Drużyna Feio zdobyła raptem punkt w trzech ostatnich kolejkach ekstraklasy i do lidera - Lecha Poznań - traci już 10 punktów. Ale swoje problemy ma też Betis.
Zespół Manuela Pellegriniego wygrał tylko trzy z pierwszych ośmiu meczów w La Liga i zajmuje ósme miejsce ze stratą dziewięciu punktów do prowadzącej Barcelony. W niedzielę Betis w ostatnich minutach wyszarpał zwycięstwo 1:0 z beniaminkiem rozgrywek - Espanyolem.


- Przede wszystkim cieszę się z wygranej. Dzięki niej awansowaliśmy do górnej połowy tabeli i tracimy tylko dwa punkty do miejsca gwarantującego udział w europejskich pucharach. Styl nie był dla mnie aż tak ważny. We wcześniejszych spotkaniach z Las Palmas i Mallorcą graliśmy lepiej, ale nie wygrywaliśmy - mówił po meczu Pellegrini.
Za kadencji 71-letniego Chilijczyka, który prowadzi drużynę od lata 2020 r., Betis zajmował kolejno 6., 5., 6. i 7. miejsce w La Liga. Mimo iż teraz pozycja jest podobna, to - przynajmniej na razie - zespół nikogo nie zachwyca. Betis nie tylko przeciętnie punktuje, ale ma też problemy ze skutecznością. W ośmiu meczach ligowych drużyna Pellegriniego zdobyła raptem osiem bramek i pod tym względem jest najgorsza wśród zespołów górnej części tabeli.
Powodów takiego stanu rzeczy jest jednak kilka. - Przebudowa drużyny i ciągłe poszukiwanie optymalnego ustawienia sprawiły, iż Betis stracił trochę punktów. Według mnie mogli ich mieć choćby o pięć więcej, co w tej chwili dawałoby im trzecie miejsce w La Liga. Może wyniki nie są doskonałe, ale przy ilości pracy, jaką musiał wykonać Pellegrini, to nie wygląda bardzo źle - dodaje Chabiniak.
- Z jednej strony wyniki i styl nie zachwycają, ale z drugiej latem w Betisie było tyle zmian, iż trudno to wszystko było poukładać. Można powiedzieć, iż wiele rzeczy Chilijczyk musiał zacząć budować od nowa - tłumaczy.


Mnóstwo transferów i kontuzja Isco
I z tą tezą nie sposób się nie zgodzić, kiedy spojrzymy na letnie ruchy transferowe Betisu. W ostatnich tygodniach z klubu odeszli m.in. obrońcy Chadi Riad, Abner, German Pezzella i Juan Miranda, pomocnicy Guido Rodriguez i Nabil Fekir czy ofensywny zawodnicy Rodri Sanchez, Ayoze Perez i Willian Jose.
- To byli liderzy albo zawodnicy, którzy do miana liderów aspirowali. Zmian było tak dużo, iż przed sezonem trudno było w ogóle wytypować podstawowy skład Betisu. Fundamenty zespołu zostały mocno naruszone, bo linię obrony trzeba było budować od nowa. Problemy są też w ataku - wylicza Chabiniak.
- Parę stoperów tworzą sprowadzeni latem Natan i Diego Llorente, który ma być liderem defensywy pod nieobecność kontuzjowanego Marca Bartry. Zmieniła się też lewa strona obrony, którą wzmocnili Romain Perraud i doświadczony Ricardo Rodriguez. W związku z tym Pellegrini miał spore problemy, żeby zgrać linię obrony. Widać to było po niedawnym meczu z Mallorcą, który Betis przegrał 1:2, mimo iż był lepszy - dodaje.
- Ale Betis potrzebował też kogoś, kto pociągnąłby go w ofensywie. Z klubu odszedł Fekir, a wciąż kontuzjowany jest Isco, który w poprzednim sezonie był niekwestionowanym liderem drużyny. To, jak Pellegrini odbudował tego zawodnika po nieudanym czasie w Realu Madryt i Sevilli, to jedna z najlepszych historii poprzedniego sezonu La Liga. Chociaż w poprzednich rozgrywkach Isco zdobył dziewięć bramek i miał siedem asyst, to statystyki mówią o nim niewiele. Hiszpan miał wielki wpływ na grę całej drużyny, bo niemal każda akcja przechodziła przez niego. Gdyby Isco był zdrowy, moim zdaniem Betis byłby faworytem Ligi Konferencji - podsumowuje.


Duże zmiany kadrowe i kontuzja Isco spowodowały, iż początek sezonu był dla Betisu i Pellegriniego czasem poszukiwania optymalnego ustawienia. Chilijczyk kombinował i niemal w każdym meczu wystawiał innego napastnika, ofensywnego pomocnika i skrzydłowych. Wydaje się jednak, iż Pellegrini w końcu znalazł rozwiązanie.
Na problemy Lo Celso
Tym okazał się Giovani Lo Celso. Argentyński ofensywny pomocnik, triumfator Copa America z 2021 r. i 2024 r., przyszedł do Betisu za pięć mln euro z Tottenhamu i niemal z marszu wszedł w buty Isco. Hiszpan stał się liderem drużyny i w czterech ostatnich występach zdobył pięć bramek.
- Betis bardzo potrzebował kogoś takiego. Niby w zespole był Pablo Fornals, ale on prawdziwym liderem nigdy nie będzie. To, iż Pellegrini znalazł sposób na zastąpienie Isco, zasługuje na wielki szacunek. Szczerze mówiąc, nie spodziewałem się, iż będzie to w ogóle możliwe - mówi Chabiniak.
Z pięcioma golami na koncie Lo Celso jest najlepszym strzelcem Betisu w tym sezonie. Następny w kolejności Abde Ezzalzouli zdobył trzy bramki. Poza nimi żaden z piłkarzy Betisu nie strzelił więcej niż jednego gola.


Skuteczność to w tym momencie największy problem drużyny, o który Pellegrini pytany jest na każdej konferencji prasowej. Mimo iż Chilijczyk zachowuje spokój i przekonuje, iż jego napastnicy mają odpowiednią jakość, to - przynajmniej na razie - na boisku efektów nie widać.
- Betisowi brakuje wyraźnego lidera ataku, którego mu nie brakowało w poprzednich latach. Sytuacja była na tyle trudna, iż Pellegrini w kilku meczach na pozycji numer dziewięć ustawiał Aitora Ruibala, który nominalnie jest prawym obrońcą lub wahadłowym - twierdzi Chabiniak.
- Vitor Roque na razie strzelił jednego gola, ma spory potencjał, ale to zawodnik, który wciąż uczy się ligi hiszpańskiej. Chimy Avila zawsze był zawodnikiem bardziej do walki niż strzelania goli. A Cedric Bakambu prawie cały czas leczy kontuzje - dodaje.
Były rywal Lewandowskiego przy Łazienkowskiej
Rozwiązaniem problemów Betisu miało być wypożyczenie wspomnianego Roque. To 19-letni Brazylijczyk, który do niedawna był konkurentem w ataku Roberta Lewandowskiego. Barcelona sprowadziła zawodnika w styczniu, płacąc za niego Athletico Paranaense 30 mln euro. Hiszpańskie media informowały jednak, iż razem z bonusami kwota ta mogła być choćby o 20 mln euro wyższa.


Barcelona wiązała z Roque wielkie nadzieje, ale ten nie miał dobrego wejścia do La Liga. W poprzednim sezonie Brazylijczyk rozegrał 16 meczów, zdobył dwie bramki. Na boisku przebywał jednak przez niespełna 400 minut, a w podstawowym składzie znalazł się raptem dwa razy.
Wypożyczenie do Betisu miało być idealnym rozwiązaniem dla obu stron. Na razie jednak Roque rozkręca się powoli. - Zdobył bramkę w meczu z Leganes, ale na razie nie sposób się nim zachwycać. Nie znaczy to jednak, iż Brazylijczyka trzeba już skreślać. Roque na boisku jest chaotyczny, ale musi podobać się to, iż jest bardzo aktywny i często pokazuje się do gry. To nie jest słaby piłkarz, więc nie można o nim zapomnieć po słabych miesiącach w Barcelonie - powiedział Chabiniak.
- Wydaje mi się, iż moment, w którym trafił do Barcelony, był najgorszy z możliwych. Roque od razu musiał wejść do nowej ligi, której uczy się do dziś. Gdyby przez pół roku został jeszcze w Brazylii, a do Barcelony trafił latem, jego historia mogłaby się potoczyć zupełnie inaczej. Napastnik przepracowałby cały okres przygotowawczy z nowym zespołem, dostałby większy kredyt zaufania i - kto wie - może dzisiaj stanowiłby realne wzmocnienie ofensywy Barcelony - dodał.
- Pellegrini musi na nowo zbudować jego pewność siebie, a to akurat robi bardzo dobrze. Roque najlepiej funkcjonował, kiedy miał zaufanie trenera, miał miejsce w składzie, a Brazylijczycy uważali go za wielki talent. W Betisie naprawdę może czekać go ekscytujący czas - podsumował.


La Liga priorytetem Betisu
Jest szansa, iż Roque wystąpi przy Łazienkowskiej. Hiszpańskie media zgodne są jednak, iż w meczu z Legią Pellegrini da szansę zmiennikom. Wszystko przez to, iż już w niedzielę Betis czekają derby z Sevillą w La Liga. To właśnie dlatego do Warszawy nie przyleciał Lo Celso, który dostał wolne przed prestiżowym meczem.
Czego więc możemy się spodziewać po jednej z czołowych drużyn La Liga? - Betis bardzo dobrze się ogląda. To drużyna, która niezależnie od poziomu przeciwnika chce grać tak samo. Pellegrini wymaga, by jego zespół grał nie tylko ofensywnie, ale też bardzo kreatywnie. Betis dużo akcji przeprowadza skrzydłami, ale potrafi też zaskoczyć ze środka boiska. To zespół szybki, intensywny, który potrafi zaskoczyć w najmniej oczekiwanym momencie - opisuje Chabiniak.
- Kadra Betisu jest wąska jak na grę na dwóch-trzech frontach. Spodziewam się, iż w Warszawie zagrają tacy zawodnicy jak Sergi Altimira czy Iker Losada, którzy na co dzień są postaciami drugoplanowymi. Być może w składzie znajdzie się też Abde, który obok Lo Celso stał się liderem ofensywy. To bardzo szybki zawodnik, który ma jednak problemy ze skutecznością. W tym sezonie Abde miał kilka okazji, ale strzelił tylko jednego gola w lidze i to z metra do pustej bramki. Abde tworzy dużo zamieszania na boisku, ale często więcej jest z tego chaosu niż pożytku - dodaje.
- Szansa dla rezerwowych zawodników, którzy będą chcieli się pokazać Pellegriniemu, wcale nie musi oznaczać dobrych wieści dla Legii. Bo w Betisie jest kilku naprawdę zdolnych zawodników. 19-letni Assane Diao, który strzelał już gole w La Liga, może się okazać siłą nie do zatrzymania dla obrony Legii. Wspomniany wcześniej Losada, który w tym sezonie nie zagrał choćby 100 minut w La Liga, w poprzednim sezonie był rewelacją Segunda Division w barwach Racingu Ferrol. A dobrze wiemy, iż ekstraklasę podbijają zawodnicy choćby nie z drugiej, a z trzeciej ligi hiszpańskiej - kontynuuje.


- Dla Betisu La Liga zawsze będzie priorytetem. Mimo iż według mnie drużyna ma potencjał na wygranie Ligi Konferencji, to przynajmniej na razie nikt o tym nie będzie myślał. Celem Betisu będzie awans do europejskich pucharów w kolejnym sezonie. Pellegrini dokona zmian w składzie na Legię, bo w niedzielę gra z Sevillą. Tego samego spodziewam się w drugiej kolejce w spotkaniu z Kopenhagą, bo trzy dni później Betis zagra z Atletico Madryt. Łączenie dwóch frontów nie będzie proste, ale choćby awans do półfinału czy finału byłby dla tego klubu dużą rzeczą - podsumowuje Chabiniak.
Mecz Legia Warszawa - Real Betis w czwartek o 18:45. Relacja na żywo na Sport.pl.
Idź do oryginalnego materiału