Poważne oskarżenia Barcelony pod adresem Marciniaka. "Groził nam"

2 godzin temu
Choć od rewanżu Interu Mediolan z FC Barceloną minęły już prawie dwa dni, to echa spotkania nie milkną. W jego trakcie doszło do kilku spornych sytuacji, które Szymon Marciniak rozstrzygnął na korzyść włoskiej drużyny. To mocno zabolało Katalończyków, którzy ciskają gromy w polskiego arbitra. Po piłkarzach czy trenerze zrobiła to "prawa ręka" Joana Laporty. - Różnica w traktowaniu tych dwóch zespołów była bardzo widoczna - podkreślał.
- Nie chcę za dużo mówić o sędziach, ale każda decyzja 50/50 była dla Interu. To mnie smuci. Myślę o nim [o Szymonie Marciniaku - przyp. red.], ale nie chcę o tym za dużo mówić, ponieważ to niesprawiedliwe wobec mojej drużyny. (...) Powiedziałem arbitrowi, co myślę, ale nie powiem tego tutaj - podkreślał Hansi Flick po porażce z Interem Mediolan w rewanżu w Lidze Mistrzów (3:4, 6:7 w dwumeczu).

REKLAMA







Zobacz wideo Duet Szczęsny - Krychowiak powraca! Co tam się działo



Niemiec nie był zadowolony z pracy, którą we wtorkowy wieczór wykonał polski sędzia, główny rozjemca spotkania. Wściekli byli też piłkarze FC Barcelony, w tym Gavi, który rzucił mocne oskarżenia pod adresem Marciniaka i pozostałych sędziów, szczególnie tych na VARze. "Nie chcieli, żebyśmy dotarli do finału. Dlaczego? Byli zes****i sezonem, który mamy" - pisał na InstaStory.
Doradca Laporty uderza w Marciniaka. Ostro
A na tym ostre komentarze płynące z Katalonii się nie kończą. Kolejną osobą, która uderzyła w polskiego arbitra, był Enric Masip, "prawa ręka" Joana Laporty. Wypowiedział się krytycznie na temat jakości pracy Marciniaka i spółki, zarzucając im stronniczość.


- Zdaje sobie sprawę z tego, iż łatwo jest obwiniać sędziów, ale kiedy mówimy o kryteriach, muszą one być takie same dla wszystkich - zaczął Hiszpan, cytowany przez kataloński "Sport". - W momencie, gdy zdarzają się skomplikowane sytuacje, należy je analizować w ten sam sposób. Może nie mieliśmy tu do czynienia z jakąś intencjonalnością, ale była bardzo widoczna różnica w traktowaniu tych dwóch zespołów - grzmiał.
Ta sytuacja miała pokazać nastawienie Marciniaka do Barcelony
Masip twierdził, iż najpewniej Marciniak uległ presji trybun na San Siro. Ale na tym nie zakończył. Ujawnił nieznane dotąd fakty, które już na początku spotkania miały rzekomo świadczyć o nastawieniu Polaka do Barcelony. - Już w 3. minucie wykonano bardzo mocny wślizg na Olmo bądź Lamine'a. Wtedy arbiter gwałtownie poszedł do ławki rezerwowych, kazał Flickowi zejść na bok i sądzę, iż groził też Araujo - przekonywał.



Zobacz też: Pajor najlepsza w historii Barcelony? Ma na to cztery mecze.


A co na temat oskarżeń miał do powiedzenia sam Marciniak? Jak na razie nie zabrał głosu w sprawie i nie odniósł się do żadnych kontrowersji, choć zagraniczne media publikowały rzekome wypowiedzi Polaka. Ten na łamach "Przeglądu Sportowego Onet" zdementował doniesienia. "Sam sędzia potwierdził nam, iż nie udzielił żadnego wywiadu po meczu, w związku z tym wypowiedzi publikowane w egipskich i hiszpańskich mediach są fałszywe" - pisali dziennikarze.
Niezależnie od tego, czy Marciniak podejmował słuszne decyzje, czy też nie, wynik nie zostanie zmieniony. Barcelona pożegnała się z Ligą Mistrzów na etapie półfinału. O tytuł zagra natomiast Inter Mediolan, a jego rywalem będzie Paris Saint-Germain. Finał zaplanowano na 31 maja, na godzinę 21:00.
Idź do oryginalnego materiału