Tottenham brutalnie obnażył słabnącą formę i pewność siebie Manchesteru City po zdumiewającym zwycięstwie 4:0 na stadionie Etihad w sobotę.
City, które zdobyło cztery ostatnie tytuły mistrza Premier League, nie przegrało na własnym boisku od czasu porażki z Brentford w końcówce listopada 2022 roku.
Ta sytuacja miała znacznie bardziej dobitny charakter i skazała drużynę Pepa Guardioli na trzecią porażkę z rzędu w najwyższej klasie rozgrywkowej i piątą z rzędu porażkę we wszystkich rozgrywkach.
Podczas gdy Guardiola i jego zawodnicy liżą rany i próbują znaleźć sposób na wyjście z złego samopoczucia – najpierw u siebie z Feyenoordem w Lidze Mistrzów UEFA, a następnie zniechęcającym wyjazdem do lidera Premier League Liverpoolu – słowa Ange Postecoglou po meczu sugerują, iż istnieje sposób aby zespoły przez cały czas atakowały nagle bezbronnych posiadaczy tytułów.
Taktyka szybkiej zmiany gry po przejściu na skrzydłowych Dejana Kulusevskiego i Son Heung-mina okazała się kluczem do przebicia się przez obronę City przez Spurs. Kuluseveski sięgnął po kieszeń Josko Gvardiola, a następnie efektownie dośrodkował przy pierwszym z dwóch goli Jamesa Maddisona w 13. minucie, nadając ton całemu wieczorowi.
„Myślałem, iż to będzie dla nas ważne” – powiedział Postecoglou. Wiedzieliśmy, iż czasami będziemy musieli się bronić. Mając Dekiego i Sonny’ego na boisku, pomyślałem, iż gdybyśmy mogli wcześnie podać im piłkę… City jest dość agresywne w swoim podejściu, lubią bronić się niemalże jeden na jednego, ponieważ mają znakomitych obrońców, którzy lubią bronić się wręcz -Człowiek.
„Z Domem [Solanke] tam również podobało nam się to ustawienie, kiedy możemy gwałtownie podać im piłkę. Taka jest teoria, praktyka nie zawsze jest taka łatwa. Na początku drugiej połowy trochę utknęliśmy, ale nie poddawaliśmy się i próbowaliśmy trafić w te obszary, w których musieliśmy.
Za każdym razem, gdy to robiliśmy, choćby w drugiej połowie, wyglądaliśmy naprawdę groźnie i oczywiście strzeliliśmy dzięki temu kilka dobrych bramek.
Jest mało prawdopodobne, aby taka taktyka Spurs umknęła uwadze Mohameda Salaha, Luisa Diaza i reszty, a Liverpool knuje dalsze nieszczęścia na Anfield dla City.