Już od ponad roku nieustannie zastanawia mnie, dlaczego przy każdym kolejnym wpisie z cyklu #CoffeeRide, nikt nie wygania mnie do Portu Kawiarnia w Nieporęcie. Cóż, nie zajeżdżałem tam, bo ciągle było mi nie po drodze. Ale niedopatrzenie wreszcie zostało naprawione!
Już na pierwszy rzut oka widać, iż zaletą Portu Kawiarnia jest choćby lokalizacja. Miejsce – jak podpowiada nazwa – położone jest przyjemnie nad Jeziorem Zegrzyńskim, na terenie nieporęckiego portu, tuż przy wielu popularnych kolarskich trasach na północ od Warszawy.
Zachęcać do odwiedzin może także to, iż kawiarnia ma kolarski sznyt – jakże mogłoby być inaczej, skoro biznes swoją twarzą (nogami?) firmuje Stanisław Aniołkowski. Z tego też powodu lokal ten, w swojej nieco ponad rocznej historii, był już świadkiem wielu mniej lub bardziej oficjalnych kolarskich ustawek.
Cóż jednak poza portowym klimatem i kolarską famą oferuje Port Kawiarnia? Na pewno imponujący wybór pięknie wyglądających ciast i ciasteczek. Pech chciał, iż przyjechałem tam niezbyt głodny i zmieściłem w sobie tylko dwie pozycje. Ale pewnikiem trzeba tu wrócić i degustację kontynuować, bo to, co spróbowałem, warte było pedałowania. Generalnie dominują wypieki, choć do wyboru jest też kilka rzeczy wytrawnych (głównie kanapki), a także nieco produktów czysto sportowo-kolarskich, jak żele czy batony. O tym, iż serwują kawę, wspominać chyba nie trzeba… w okresie letnim uświadczyć można również lody.
Na plus zaliczyć można również przemiłą obsługę. Przyjemna jest też sama atmosfera i okolica (zamiast szumu drogi jest szum jeziora, a pod nogami trawka), choć przy bardziej słonecznych i ciepłych weekendach mankamentem może być względnie mała liczba miejsc siedzących. Lokalowi życzę jednak, by cieszył się na tyle dużą popularnością, by owych miejsc często brakowało!