Porażające, co zrobiła Iga Świątek! Amerykanie nie dowierzają. "O Boże..."

6 godzin temu
Było 4:1 i 40:40 w pierwszy secie meczu Igi Świątek z Caty McNally, wydawało się, iż Polka ma wszystko pod kontrolą, ale nagle zaczęła popełniać proste błędy. "O Boże, co się z nią dzieje?!" - pytali Amerykańscy dziennikarze i łapali się za głowę. Na szczęście późnie był moment zwrotny.
W czwartek tematem numer jeden na wimbledońskich kortach wyjątkowo nie był tenis. Wielka Brytania jest wstrząśnięta śmiercią Diogo Joty, 28-letniego zawodnika Liverpoolu i reprezentacji Portugalii, który zginął w wypadku samochodowym w Hiszpanii. – Nie do wiary, niedawno wziął ślub, osierocił trójkę dzieci... – nie dowierzali kibice w kolejce do wejścia na teren obiektów All England Lawn Tennis and Croquet Club. Przez kilka dni spotkałem tu sporo fanów w koszulkach klubów Premier League lub zespołów z niższych klas rozgrywkowych, ale w czwartek wśród wimbledońskiej bieli najbardziej wyróżniała się czerwień koszulek Liverpoolu. Kibiców w barwach "The Reds" nie było dużo, ale w tym dniu ludzie zwracali na nich szczególną uwagę.


REKLAMA


Zobacz wideo Iga Świątek zamieszkała w dzielnicy prestiżu i luksusu!


Śmierć Joty zdominowała też rozmowy dziennikarzy – głównie brytyjskich, ale także siedzących niedaleko mnie niemieckich. – Świetny piłkarz, wstrząsająca tragedia – mówili. W Anglii wypadek samochodowy piłkarza Liverpoolu, w okolicy prowincji Zamora, na 65. kilometrze drogi A52, niedaleko Palacios de Sanabria, tak zdruzgotał opinię publiczną, iż głos zabrał choćby premier Wielkiej Brytanii, Keir Starmer. – To druzgocąca wiadomość... W kraju mamy miliony fanów Liverpoolu, ale kibice innych drużyn, a choćby osoby niezwiązane z piłką nożną, są wstrząśnięte – mówił. Z kolei wicepremier Angela Rayner oddała hołd piłkarzowi i złożyła kwiaty w okolicach Anfield Road – stadionu w Liverpoolu.
Iga Świątek zrobiła coś niebywałego
W tym samym czasie na kortach Wimbledonu trwała już sportowa rywalizacja. Spotkanie Igi Świątek zaplanowano na korcie centralnym – tuż po meczu Novaka Djokovicia, legendarnego Serba, którego nikomu przedstawiać nie trzeba, z Danielem Evensem z Wielkiej Brytanii – a przed starciem Jannika Sinnera, światowej "jedynki", z Aleksandarem Vukiciem z Australii. – Widziałeś, jakie trafiliśmy mecze?! Ale gwiazdy! – cieszyli się kibice, którzy byli wśród pięciuset pierwszych w słynnej kolejce i dostali bilety na kort centralny. – Nole, Iga, Jannik! – krzyczeli podekscytowani.


Zresztą to podekscytowanie czuć było na korcie centralnym. Największy z wimbledońskich kortów to synonim prestiżu – to na nim rozgrywane są najważniejsze mecze, to na nim najbardziej dba się o nawierzchnię i to na jego trybunach zasiadają największe gwiazdy. – W trakcie meczu staram się nie patrzeć na lożę honorową, ludzie są tu tacy piękni, tak doskonale ubrani, to może zdekoncentrować – śmiała się po swoim meczu na tym korcie Aryna Sabalenka. Iga Świątek w tym kierunku raczej też nie spoglądała – mecz rozpoczęła spokojnie, wygrała trzy pierwsze gemy i sprawiała wrażenie, iż nic nie jest w stanie wyprowadzić jej z równowagi. Niestety, do czasu. Przy stanie 4:1 i 40:40 w pierwszy secie Polka zaczęła popełniać proste błędy, które po części wynikały z agresywniejszej gry rywalki, a po części z niezrozumiałych błędów Świątek. "O Boże, co się z nią dzieje?!" - pytali Amerykańscy dziennikarze i łapali się za głowę. To było porażające. Frustrację było też widać u naszej najlepszej tenisistki - gestykulowała ze swoim sztabem, prosiła o uciszenie publiczności, zupełnie tak, jakby nie wiedziała, skąd te błędy.
Po wygranym drugim secie Polka podeszła choćby w kierunku swojego boksu i przez dłuższą chwilę wymieniała poglądy z trenerem Wimem Fissettem. Polka machała rękoma, a Belg aż wstał, żeby przekazać jej instrukcje. Na szczęście podziałało. Trzeci set był już zupełnie inny, spokojny, pewny, a przełomem okazały się długie wymiany. To po jednej z nich Caty McNally aż wsparła się na rakiecie. Była wykończona po tym, jak Świątek przegoniła ją po korcie.


Iga Świątek pokazała z kolei, iż jest doskonale przygotowana fizycznie i jeżeli przed trzecią rundą będzie w stanie wyeliminować proste błędy, to już teraz możemy zacierać ręce na mecz z Danielle Collins. Tam podtekstów i emocji nie zabraknie. Starcie Polki i Amerykanki w trzeciej rundzie zaplanowano na sobotę. W nim poprzeczka na pewno będzie zawieszona zdecydowanie wyżej, niż w spotkaniu z Caty McNally, które zakończyło się zwycięstwem Polki w trzech setach: 5:7, 6:2, 6:1.
Idź do oryginalnego materiału