Była końcówka szóstego gema środowego ćwierćfinału Rolanda Garrosa: Madison Keys (8. WTA) - Coco Gauff (2. WTA, obie USA). Właśnie wtedy Keys prowadziła 4:1 i 40:15 przy swoim podaniu! Miała zatem dwie piłki, by wygrywać 5:1. Obie zmarnowała, a potem przegrała aż cztery gemy z rzędu. Potem Keys przy swoim podaniu przegrywała 4:5 i broniła piłki setowej. Skutecznie po winnerze z forhendu.
REKLAMA
Zobacz wideo Daria Abramowicz wciąż pomaga Idze Świątek? Ferszter: Powinna się wytłumaczyć przed dziennikarzami
101 niewymuszonych błędów. Zwrot w hitowym ćwierćfinale Rolanda Garrosa
O losach pierwszego seta zadecydował tie-break. W nim były wielkie emocje. Przy stanie 5:5 Gauff przestrzeliła z forhendu i rywalka miała piłkę setową. Wtedy młodsza z Amerykanek zagrała kapitalny skrót. Po chwili jednak popełniła podwójny błąd serwisowy.
Mało tego, Gauff źle zagrała z returnu z bekhendu przy drugiej piłce setowej i to Keys wygrała tie-breaka 8:6. Pierwszy set trwał 58 minut. Nie stał on na wysokim poziomie. Obie zawodniczki popełniły w sumie 10 podwójnych błędów serwisowych (7 Gauff i 3 Keys) i prawie 50 niewymuszonych błędów (28 Keys i 21 Gauff). Mało też było winnerów (12 Keys przy 7 Gauff).
Już w pierwszym gemie drugiej partii Keys obroniła cztery break pointy. Potem jednak przegrała aż cztery gemy z rzędu i było 1:4. To jednak nie był ostatni zwrot akcji. Keys wygrała bowiem trzy gemy z rzędu, dwa razy przełamując rywalkę i doprowadziła do remisu 4:4. Gauff pokazała charakter i znów przełamała rywalkę i po chwili serwowała po zwycięstwo w drugim secie. Przy stanie 30:30 Keys popełniła dwa z rzędy niewymuszone błędy z bekhendu. Gauff głośno krzyknęła z radości: "Come on", a Keys smutna poszła do swojego krzesełka.
"Co ty robisz?!" - krzyknęła sama do siebie Keys po niewymuszonym błędzie w końcówce pierwszego gema. Po chwili znów wyrzuciła piłkę w aut. - Widać, iż Keys na siłę szuka swojego dobrego tenisa. Chce wejść znów do gry swoim forhendem, ale on cały czas nie działa - mówił komentator Eurosportu. Po piątym gemie zwyciężczyni tegorocznego Australian Open była w jeszcze gorszym nastroju. Po kapitalnym bekhendzie po crossie, po którym trafiła w linię boczną, Gauff miała podwójne przełamanie i prowadzenie 4:1.
- Nie było to przepiękne widowisko. Było sporo emocji, sporo nerwów. Panie się dziś bardzo męczyły. To jednak nie znaczy, iż Gauff nie wyjdzie za dwa dni i nie zagra wielkiego spotkania - dodawał komentator Eurosportu po ostatniej piłce seta, którego Gauff wygrała ostatecznie 6:1.
W sumie zawodniczki popełniły aż 101 niewymuszonych błędów (60 Keys i 41 Gauff). Więcej winnerów miała przegrana (25-15).
- Chciałam utrzymać każdą piłkę głęboko w korcie, być agresywna, walczyłam o każdy punkt, bo forhend Madison jest jednym z najlepszych na świecie. Trudno w takich warunkach pogodowych jak dziś, było znaleźć odpowiedni rytm, ale grałam też z Madison, więc w każdych okolicznościach nie jest to łatwe. Cieszę się, iż jestem w najlepszej czwórce turnieju i czuję wielką ekscytację przed półfinałem - powiedziała Amerykanka po spotkaniu.
Gauff w wieku 21 lat i 73 dni została najmłodszą Amerykanką, która dotarła do półfinału Rolanda Garrosa dwa razy z rzędu od czasów Andrei Jaeger (16 lat i 354 dni w 1982 roku).
Gauff jest też najmłodszą Amerykanką w erze Open, która odniosła 25 zwycięstw we French Open i drugą najmłodszą w historii. W wieku 19 lat i 241 dni w 2000 roku 25 wygranych miała Szwajcarka Martina Hingis.
Zobacz: Gigantyczny skandal na Roland Garros. "Powinna być dyskwalifikacja"
Wiceliderka światowego rankingu w półfinale zmierzy się ze zwyciężczynią środowego meczu ćwierćfinałowego: Mirra Andriejewa (Rosja, 6. WTA) - Lois Boisson (Francja, 361. WTA).
Ćwierćfinał Rolanda Garrosa: Madison Keys - Coco Gauff 7:6 (8:6), 4:6, 1:6