Przed nami wyjątkowy poniedziałkowy wieczór. W Stanach Zjednoczonych obchodzony jest dziś Dzień Martina Luthera Kinga, co oznacza, iż NBA rozpoczyna granie zdecydowanie wcześniej. Przed północą czasu polskiego rozpocznie się aż sześć spotkań, z czego pierwsze zaplanowano już na godzinę 18:00. Co konkretnie nas dziś czeka?
[18:00] Charlotte Hornets – Dallas Mavericks
Wieczór z NBA rozpoczynamy od starcia Charlotte Hornets z Dallas Mavericks. Ekipa z Teksasu od jakiegoś czasu może znów korzystać z usług Kyrie’ego Irvinga, który wrócił do gry po kontuzji kciuka. W dalszym ciągu niedostępny jest jednak Luka Doncić. Słoweniec obserwuje mecze swoich partnerów wyłącznie z wysokości ławki rezerwowych od świątecznego meczu z Minnesota Timberwolves, który opuścił po zaledwie 16 minutach.
Nie ulega wątpliwości, iż to Mavs będą zdecydowanym faworytem tego pojedynku. Szerszenie znajdują się co prawda “na fali”, bo wygrały trzy z czterech ostatnich spotkań, w tym jedno z Phoenix Suns, ale na przestrzeni całego sezonu są jedną z najgorszych ekip nie tylko Konferencji Wschodniej, ale i całej NBA. Dodatkowo pod koniec minionego tygodnia amerykańskie media poinformowały, iż z gry do końca rozgrywek wypadł Brandon Miller, który zdobywał jak dotąd 21 punktów, 4,9 zbiórki, 3,6 asysty oraz 1,1 przechwytu na mecz.
W obliczu kontuzji swoich gwiazd Dallas przegrali aż 8 z 11 ostatnich spotkań, przez co wypadli poza czołową szóstkę Zachodu. Przeskoczyli ich Los Angeles Lakers, z którymi Mavs zmierzą się jeszcze dwukrotnie. Wyżej są też już Los Angeles Clippers. Sytuacja w tabeli jest jednak wyjątkowo dynamiczna i nie można zwracać uwagi tylko na jednego rywala. Zaledwie jedno zwycięstwo mniej od Dallas — oprócz Jeziorowców — mają Minnesota Timberwolves i Sacramento Kings).
O ile istnieje spore prawdopodobieństwo, iż spotkanie to nie będzie należało to najbardziej atrakcyjnych, o tyle jego rezultat może mieć walny wpływ na układ sił na Zachodzie. Oprócz tego widzowie mogą obejrzeć w akcji LaMelo Balla, który zdominował głosowanie fanów do tegorocznego Meczu Gwiazd wśród obrońców Konferencji Wschodniej.
[20:00] Houston Rockets – Detroit Pistons
Detroit Pistons wracają do poważnego grania i coraz odważniej rzucają wyzwania najsilniejszym ekipom w lidze. “Tłoki” zaliczyły niedawno serię siedmiu zwycięstw w ośmiu kolejnych spotkaniach, a na swojej drodze ograły m.in. Minnesota Timberwolves czy New York Knicks. Ostatnie dwa mecze to jednak dwie porażki, dlatego dziś będą chcieli powrócić na zwycięską ścieżkę.
Za sukcesem Pistons stoi przede wszystkim Cade Cunningham, który ma ogromne szanse na swój pierwszy w karierze występ w Meczu Gwiazd. Rozgrywający zdobywa w tej chwili 24,3 punktu, 9,4 asysty oraz 6,5 zbiórki na mecz i nie ulega wątpliwości, iż jest w tej chwili najbardziej wartościowym elementem układanki trenera J.B. Bickerstaffa.
Houston Rockets rozpoczęli gruntowną przebudowę później od Detroit, ale już teraz znajdują się w zdecydowanie lepszym położeniu. Bilans 28-13 plasuje ich na 2. miejscu w Konferencji Zachodniej i nie ma wątpliwości, iż po czterech sezonach przerwy wrócą do fazy play-off.
Choć w ostatnich latach obie ekipy szorowały raczej dno tabeli, to Pistons od długiego już czasu nie są w stanie znaleźć sposobu na Rockets. Sześć ostatnich spotkań, w tym to z listopada minionego roku, zakończyło się zwycięstwem Houston. Po raz ostatni “Tłoki” były lepsze również w listopadzie, ale 2021, kiedy to do zwycięstwa poprowadził ich grający w tej chwili w Blazers Jerami Grant.
[20:30] Memphis Grizzlies – Minnesota Timberwolves
Choć Minnesota Timberwolves zajmują w tej chwili dopiero 8. miejsce w tabeli Konferencji Zachodniej, to w dalszym ciągu należy postrzegać ich jako jedną z czołowych ekip. Transfer Karla-Anthony’ego Townsa okazał się błędem i choć Julius Randle nie jest zawodnikiem katastrofalnym (19,3 punktu, 7,2 zbiórki, 4,5 asysty na mecz), to z nim w składzie gra nie układa się tak dobrze, jak jeszcze kilka miesięcy temu.
Memphis Grizzlies są o kilka kroków przed peletonem pościgowym, ale również nie mogą czuć się zbyt komfortowo. Podopieczni Taylora Jenkinsa są co prawda trzecią siłą Zachodu, ale za ich plecami czają się już Denver Nuggets, którzy czekają na każdy najmniejszy błąd. Tych w najbliższym czasie nie powinno być sporo, bo po starciu z Timberwolves ekipę ze stanu Tennessee czeka względnie łatwy terminarz (Charlotte Hornets, New Orleans Pelicans, Utah Jazz).
Schody zaczną się więc później, ale wówczas pozycja Grizzlies może być już nieco bardziej stabilna. Pod koniec stycznia zmierzą się m.in. z Houston Rockets, czyli swoim bezpośrednim rywalem o pozycję wicelidera konferencji.
Grizzlies mierzyli się z Timberwolves w pierwszej rundzie play-offów 2022 i pokonali wówczas rozstawionego z “siódemką” rywala w sześciu spotkaniach. w tej chwili trzon zespołu z Minneapolis różni się od tego sprzed trzech lat i o losach tego typu rywalizacji zadecydowałyby inne czynniki. Istnieje jednak spora szansa, iż zespoły te trafią na siebie ponownie, więc rozkoszujmy się przedsmakiem tego, co może nas niedługo czekać.
W momencie publikacji pod znakiem zapytania stoi występ Ja Moranta, który opuścił piątkowe starcie z San Antonio Spurs z uwagi na drobny uraz prawej stopy. Bez niego na parkiecie Memphis wygrali w tym sezonie 16 z 24 spotkań. Przedwcześnie z parkietu zeszli ostatnio Scotty Pippen Jr. oraz Zach Edey, ale oni powinni znaleźć się dziś w aktywnej rotacji.
[21:00] New York Knicks – Atlanta Hawks
Trae Young zaciera ręce, bo w Madison Square Garden czuje się jak ryba w wodzie. Na przestrzeni całej swojej kariery rozgrywajacy zdobywa średnio 25,4 punktu, 9,6 asysty oraz 3,3 zbiórki w starciach z New York Knicks, choć w ostatnich latach nowojorczycy byli w stanie skutecznie ograniczać jego popisy.
Nikt w Wielkim Jabłku nie zapomniał jednak o serii pierwszej rundy play-offów z 2021 roku — w dodatku pierwszej dla NYK po siedmiu latach nieobecności — kiedy to Atlanta Hawks zakończyli sezon Knicks w pięciu meczach. Young stał się wówczas wrogiem publicznym i dziś również możemy spodziewać się gwizdów i krzyków, gdy tylko piłka trafi w jego ręce.
Hawks grają ostatnio wyjątkowo w kratkę. W grudniu po trzech kolejnych porażkach zaliczyli serię czterech zwycięstw z rzędu. Następnie znowu musieli uznać wyższość rywala cztery razy w pięciu występach, po czym — w ostatnich kilku dniach — znów zaliczyli serię trzech wygranych, z czego ostatnia z nich po dogrywce przeciwko Boston Celtics.
Odkąd OKC Thunder przerwali serię zwycięstw Knicks, nowojorczycy nie są w stanie wrócić do zwycięskiego rytmu. Podopieczni Toma Thibodeau przegrali sześć z dziewięciu ostatnich meczów, choć w trzech z nich musieli radzić sobie bez Karla-Anthony’ego Townsa. Jego występ stoi pod znakiem zapytania również dziś.
[21:30] Cleveland Cavaliers – Phoenix Suns
Kolejny hit, który czeka nas dzisiejszego wieczoru. Phoenix Suns są zdecydowanie niżej notowani niż ich rywale, ale zespołu z Kevinem Durantem i Devinem Bookerem nigdy nie należy lekceważyć. Zespół z Arizony wygrał pięć z sześciu ostatnich spotkań, ale nie musi to koniecznie oznaczać, iż sztab szkoleniowy Mike’a Budenhozlera odnalazł rozwiązania na wszelkie wcześniejsze problemy.
Phoenix pokonali bowiem zespoły z dolnej bądź środkowej części tabeli. Na liście ich ofiar znaleźli się m.in. Washington Wizards, Utah Jazz czy Charlotte Hornets, choć kilka dni wcześniej Suns musieli uznać wyższość Szerszeni.
Tylko dwie ekipy były z kolei w stanie ograć Cavs w ich własnym domu w bieżących rozgrywkach. Jedną z nich byli Atlanta Hawks, którzy kilka dni po swoim zwycięstwie w Cleveland ograli ich ponownie, tym razem przed własną publicznością. Drugiej porażki w Rocket Mortgage FieldHouse Cavaliers doznali kilka dni temu, kiedy to musieli uznać wyższość Indiana Pacers.
W ostatnich dniach sporo mówi się o dyspozycji Donovana Mitchella. Obrońca Cavs wciąż należy do elity, ale w styczniu zaliczał występy z dorobkiem jedynie 15, 11, 19 czy choćby 8 punktów. Wydaje się jednak, iż tak długo, jak Cleveland Cleveland będą podążać zwycięską ścieżką, sympatycy klubu nie mają większych powodów do zmartwień.
[23:00] Golden State Warriors – Boston Celtics
Dla jednych danie główne, dla innych już deser. Powtórka z finałów z 2022 roku to gwarancja emocji, choć Golden State Warriors daleko w ostatnim czasie do optymalnej dyspozycji. O Wojownikach mówi się przede wszystkim z perspektywy potencjalnych transferów, które mogłyby wyciągnąć jak najwięcej z ostatnich lat Stephena Curry’ego. Sam rozgrywający uspokaja jednak i sugeruje, iż kierownictwo nie może zaprzepaścić przyszłości, by dać mu jeszcze jedną szansę na pierścień.
Ile prawdy jest jednak w słowach 36-latka, a także wtórujących mu Draymonda Greena i Steve’a Kerra? Czy zespół z San Francisco rzeczywiście wierzy, iż Jonathan Kuminga i Brandin Podziemski będą stanowili w przyszłości o ich sile, więc należy zatrzymać ich za wszelką cenę? W podobny sposób mówiło się o Jordanie Poole’u, choć ten był o poziom wyżej od wspomnianej dwójki, a w tej chwili GSW może do pewnego stopnia żałować, iż wysłało go do Waszyngtonu. Żadna z tych rzeczy nie będzie miała znaczenia dziś na parkiecie.
Od trzech lat Boston Celtics i Warriors dzielili się po jednym zwycięstwie przeciwko sobie w okresie zasadniczym. Mecz z listopada minionego roku wygrali GSW, więc by zachować prawo serii, lepszy muszą być dziś C’s. Podopieczni Joe Mazzulli przechodzą jednak drobny kryzys. Obrońcy tytułu przegrali cztery z siedmiu ostatnich spotkań, w tym ze zdecydowanie niżej notowanymi Toronto Raptors i Atlanta Hawks. Pod koniec grudnia Celtowie przegrali cztery z sześciu kolejnych meczów, co pogłębiło ich stratę do pierwszych na Wschodzie Cleveland Cavaliers.
Wróćmy do poprzedniego spotkania obu ekip. Nie zagrał wówczas Jaylen Brown, a różnicę decydującą o porażce Celtów zrobiło 35 spudłowanych rzutów za trzy. To powtarzający się w tym sezonie schemat. Gdy Boston nie może odnaleźć swojego rytmu strzeleckiego, jak np. w spotkaniu z Oklahoma City Thunder, to o pozytywny rezultat jest im wyjątkowo trudno. Możemy spodziewać się, iż i dziś — szczególnie, iż po drugiej stronie stanie król rzutów trzypunktowych — to trójki będą kluczowym czynnikiem.
Pozostałe spotkania rozgrywane tej nocy:
[02:00] New Orleans Pelicans – Utah Jazz
[04:30] Los Angeles Clippers – Chicago Bulls
Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!