- No i co, stypa, nie? – zagadnął mnie godzinę przed meczem jeden z pracowników PZKosz. Chodziło oczywiście o podaną w niedzielne południe informację, iż Jeremy Sochan ma uraz łydki i nie zdąży się wyzdrowieć na zaczynający się 28 sierpnia EuroBasket. Dla reprezentacji Polski to duży cios pod kilkoma względami – sportowym, bo wszechstronny skrzydłowy San Antonio Spurs byłby kluczowym graczem zespołu Igora Milicicia w obronie i w ataku, marketingowym, bo to Sochan jest twarzą katowickiej części turnieju, to on promuje EuroBasket na plakatach, oraz kibicowskim, bo to 22-letni skrzydłowy jest największą gwiazdą reprezentacji dla kibiców. To w jego koszulki ubierają się fani na mecze Polaków i tak właśnie było w niedzielę w Spodku.
REKLAMA
Zobacz wideo Jan Urban uderza w Michała Probierza?! "Też bym się wkurzył"
I choćby jeżeli porównanie atmosfery poprzedzającej mecz do stypy było na wyrost, to faktycznie energia towarzysząca przygotowaniom kadry na moment gdzieś uleciała. Było to wyczuwalne w rozmowach z przedstawicielami reprezentacji, widać było zawód wśród kibiców. Na moment na drugi plan zszedł choćby debiut Jordana Loyda przed polską publicznością – naturalizowany niedawno Amerykanin w sobotę zagrał przeciwko Szwecji w zamkniętym sparingu: wyszedł w pierwszej piątce, zdobył pięć punktów. W niedzielę w akcji zobaczyło go pięć tysięcy kibiców w Spodku – Loyd gwałtownie zdobył osiem punktów.
I wcale na tym nie poprzestał. Doświadczony Amerykanin trafił siedem pierwszych rzutów, w tym cztery trójki, i widać było, iż dobrze czuje się w zespole. Grał jako rzucający, ale momentami też jako rozgrywający i jak na dopiero swój drugi mecz w polskich barwach, dobrze rozumiał się z kolegami. Na takiego zawodnika czekała drużyna Milicicia. Loyd w sumie zdobył 20 punktów i przynajmniej na moment pozwolił zapomnieć o złej informacji o braku Sochana na EuroBaskecie.
Jeremy Sochan, czyli kontuzjowana gwiazda
Bo choć Loyd błyszczał, to wokół boiska wciąż najwięcej mówiło się o Sochanie. O urazie łydki odniesionym na jednym z treningów, o badaniach, które wykazały, iż uraz mięśniowy jest w bliskiej odległości od ścięgna oraz o podejściu do urazu sztabów medycznych reprezentacji Polski i San Antonio Spurs. Ten pierwszy był zdania, iż przy odpowiedniej rehabilitacji mogłoby się udać przygotować Sochana na udział w turnieju, choć może nie od pierwszego meczu. Ten drugi wolał jednak dmuchać na zimne i nie ryzykować – tym bardziej iż w NBA można ostatnio mówić o pladze zerwanych ścięgien Achillesa, czyli kontuzjach, które potrafią wyłączyć zawodnika z gry na długie miesiące.
- W obliczu urazu, Jeremy otrzymał w Polsce fachową pomoc. kooperacja ze sztabem i managementem reprezentacji zawsze była wzorowa. W tej sytuacji jednak najlepszą opcją jest powrót Jeremiego do San Antonio – stwierdził Brian Wright, generalny menedżer Spurs w komunikacie prasowym. - Jestem bardzo rozczarowany, ale z powodu urazu mięśnia łydki niestety nie będę mógł zagrać dla Polski na EuroBaskecie. Przez ostatnie kilka miesięcy ciężko na to pracowałem, a czas treningów i gry z kadrą były niesamowite. Lekarze przewidują, iż wrócę do pełni zdrowia do czasu startu obozu przygotowawczego przed nadchodzącym sezonem NBA – przekazał Sochan, który niebawem wraca do San Antonio, ale w niedzielę był w Spodku, siedział na ławce rezerwowych, a na jego lewej łydce widoczny był specjalny ściągacz.
Sochan przybijał piątki, rozmawiał z trenerami, był aktywny na ławce rezerwowych, a po meczu to jego domagali się kibice. Większość polskich koszykarzy podeszła do fanów podpisywać koszulki i robić zdjęcia, ale żaden nie wzbudził takiego entuzjazmu jak Sochan. – Jeremy! Jeremy! – krzyczeli kibice, a koszykarz rzucał w tłum koszulki i rozdawał autografy. Obok niego duże zainteresowanie wzbudzał też Loyd, ale skali nie da się jednak porównać.
"Dwie wieże" zamiast Jeremiego Sochana?
Sochan niebawem pożegna się z Polską, a reprezentacja musi się teraz zmierzyć z rzeczywistością po Sochanie i dziurą na pozycji wysokiego skrzydłowego. Jeszcze kilka tygodni temu liczyliśmy, iż zmiennikiem gracza Spurs na EuroBaskecie będzie Igor Milicić junior, ale on nie zdążył w pełni wyzdrowieć po kontuzji kolana odniesionej na początku maja. 23-letni skrzydłowy w poniedziałek dołączy do kadry w Katowicach, przejdzie badania medyczne, ale – jak mówił w niedzielę dyrektor sportowy reprezentacji Łukasz Koszarek – szanse na to, iż zagra na EuroBaskecie, wynoszą 0,01 proc.
W tej sytuacji jedynym wysokim skrzydłowym w kadrze jest w tej chwili Tomasz Gielo, doświadczony, 32-letni zawodnik, który wiele lat – także ostatni sezon – spędził w silnej lidze hiszpańskiej. Ale kto będzie jego zmiennikiem? Z obecnej kadry tę rolę może teoretycznie pełnić Aleksander Dziewa, choć on w ostatnich latach częściej grywa jako środkowy, a w niedzielę zagrał tylko przez kilkadziesiąt sekund. Inne opcje? Jako pierwsze nasuwa się dowołanie Jarosława Zyskowskiego, który był w kadrze Milicicia na EuroBaskecie 2022, ale ostatni sezon w Trelu Sopot nie był dla niego udany.
Dlatego bardzo możliwe, iż Milicić zdecyduje się na inne rozwiązanie. W niedzielnym meczu ze Szwecją były fragmenty, w których jednocześnie na boisku byli dwaj środkowi – Aleksander Balcerowski i Dominik Olejniczak. Ich kooperacja w polu trzech sekund wyglądała dobrze, dwójkowe akcje, w których pierwszy podawał, a drugi rzucał, kończyły się punktami. Ostatecznie Balcerowski zdobył 16 punktów, a Olejniczak dodał 12 i pięć zbiórek. Manewr z graniem na "dwie wieże" można uznać za udany.
EuroBasket rozpocznie się 28 sierpnia, Polacy w pierwszym meczu zmierzą się ze Słowenią. Do tego czasu czekają ich jeszcze trzy mecze towarzyskie – 14 sierpnia z Gruzją w Sosnowcu, 17 sierpnia z Finlandią w tym samym miejscu oraz 21 sierpnia z Finlandią w Helsinkach.