Przy rywalizacji Lech Poznań z islandzkim Breidablikiem, Jagiellonii Białystok z serbskim Novi Pazar, czy meczami Rakowa Częstochowa ze słowackim MSK Żylina, to czeski rywal Legii na drodze do Ligi Europy wydaje się najbardziej niebezpieczną przeszkodą. Gdy my świętowaliśmy awans na 15. miejsce w rankingu UEFA, dające nam piąty klub w eliminacjach europejskich pucharów, Czesi w kilka lat przesunęli się z 17. na dziewiątą lokatę. Dzięki temu za rok trzy ich drużyny z automatu wejdą do Ligi Mistrzów, Ligi Europy i Ligi Konferencji, a kolejne dwie o europejskie puchary powalczą. Nie tylko tego możemy zazdrościć naszym południowym sąsiadom i czwartkowemu rywalowi Legii.
REKLAMA
Zobacz wideo Łukasz Fabiański potwierdza zainteresowanie Legii Warszawa! "Rozmawiałem z Michałem"
"To daje obraz kto, na jakim jest etapie"
Akurat Banik Ostrawa wkład w ten rankingowy awans Czechów miał mały. W zeszłym sezonie co prawda po raz pierwszy udało mu się awansować do trzeciej rundy kwalifikacji Ligi Konferencji, ale tam został zatrzymany przez duńską Kopenhagę. Po przegranej 0:1 i wygranej u siebie 1:0, o losach dwumeczu decydowały rzuty karne. prawdopodobnie nie pomogło w nich małe doświadczenie zespołu w Europie i presja. Banik wykorzystał jedną z pięciu jedenastek i z pucharami się pożegnał, ale była to cenna lekcja.
- W zeszłym sezonie zawodnicy odkryli, iż mogą poradzić sobie z tak silną drużyną jak FC Kopenhaga. Rozegrali z nimi dwa zacięte mecze, u siebie byliśmy wyraźnie lepsi. To dla graczy było budujące, iż mogą rywalizować z każdym przeciwnikiem - komentował trener zespołu Pavel Hapal, znany w Polsce z pracy w Zagłębiu Lubin. Dzięki trzeciemu miejscu w lidze teraz Banik - po 15 długich latach przerwy - bije się o Ligę Europy.
Na europejskim podwórku to Legia ma zatem większe doświadczenie. To również zdobywca Pucharu Polski ma kilkukrotnie większy budżet niż Banik. Trudno jednak uznać to za przewagę, bo czeskie kluby, w których oprócz praskich Slavii czy Sparty pieniądze nie są wielkie, w trudnej rzeczywistości działają bardzo sprawnie. Po pierwsze: nie przepalają pieniędzy na pensje, które są dwu, a choćby trzykrotnie niższe niż w Polsce. To zmusza kluby do stawiania na rodzimych piłkarzy, bo zagranicznych przyciągnąć jest trudniej. Po drugie: Czesi premiują piłkarzy za wyniki i grę, czyli zachęcają do tego, by pieniądze podnieść z boiska. Po trzecie: nasi sąsiedzi mają rozwinięty rynek wewnętrznych transferów i choćby jak Banik w zeszłym sezonie sprzedał do Sparty wyróżniającego się obrońcę Emmanuela Uchenna za 2 mln euro, to pokaźny procent za gracza i tak dostanie w przypadku jego kolejnego transferu zagranicznego. Biorąc pod uwagę, iż największe kluby (wspomniane Slavia i Sparta) regularnie grają w Lidze Europy i bywają w Lidze Mistrzów, to okno wystawowe mają lepsze.
- Legia ma podobny budżet co Slavia, tyle iż Slavia jest w stanie sprzedawać zawodników do Premier League za 14-20 milionów euro i to w każdym sezonie. To daje obraz kto, na jakim jest etapie - mówi nam Marek Hanousek, reprezentant młodzieżowych reprezentacji Czech, piłkarz wielu tamtejszych klubów, a w tej chwili gracz Widzewa Łódź. Czesi za duże pieniądze sprzedają głównie rodzimych graczy, ale czasem zdarzy się też ktoś taki jak El Hadji Malick Diouf wytransferowany przez Slavię do West Hamu za 20 mln euro.
- Czeskiej piłce dobrze się wiedzie, bo wykorzystuje ten potencjał, który ma i jest w stanie osiągać wyniki ponad stan. Z drugiej strony w ostatnim czasie polska piłka też idzie do góry, polepsza swój ranking. Mam jednak wrażenie, iż potencjał, który jest tutaj w Polsce, nie pozostało w pełni wykorzystany – opisuje to Hanousek. Czech przypomina zresztą, iż to właśnie Legia miała ochotę na trochę czeskiego know-how i starała się o uznaną w piłkarskiej Europie osobę.
- Jiri Bilek, dyrektor sportowy Slavii, miał ofertę z Legii. Rozmawiał z klubem o kontrakcie, ale strony nie dogadały się w kwestii warunków. Legia nie chciała sprowadzać jego asystentów z Pragi, więc Bilek zdecydował, iż w Warszawie pracować nie będzie. Myślę, iż Slavia w Czechach osiągnęła już jednak sufit i ciężko będzie jej iść wyżej. Natomiast Legia ma niewykorzystany potencjał - powtarza Hanousek. Na razie to jednak Slavia ma zapewniony start w Lidze Mistrzów, a Legia ma przed sobą trzy rundy eliminacji Ligi Europy lub - w gorszym scenariuszu - Ligi Konferencji.
Wygrali z Lechem, przegrali w lidze. "Trudny rywal"
Wracając jednak do Banika, to ten klub w ostatnim czasie jest dobrze znany kilku polskim drużynom. Czesi na letni obóz przygotowawczy przyjechali do Opalenicy i grali sparingi z Polakami. Wygrali z mistrzem Polski Lechem Poznań (2:1), bezbramkowo zremisowali z Piastem Gliwice, przegrali z Pogonią Szczecin (1:3) i mocnym Widzewem Łódź (0:2). Na inaugurację czeskiej ekstraklasy trochę niespodziewanie ulegli Bohemians (0:1).
- To był dla nas policzek, szczególnie w pierwszej połowie. Musimy się zmobilizować. Przed nami przecież są puchary i to w pięknej scenerii. Wierzę, iż nasza gra będzie bardziej odważna, skuteczniej będziemy przedzierali się przez obronę przeciwnika - nawiązywał do zbliżających się meczów w Ostrawie i Warszawie Hapal.
W ostatnim meczu ligowym Hapal z trójki obrońców, którą grał praktycznie cały sezon, zmienił ustawienie na 4-2-3-1. Nie wszyscy piłkarze czuli się w tym systemie dobrze. Niewyraźny na prawej stronie był Michal Kohút, rozczarowywał również kapitan, Ewerton. Najbardziej produktywny zawodnik Baníka z zeszłego sezonu nie radził sobie w sytuacjach jeden na jednego i wstrzymywał z wykończeniem akcji. - Nie wyglądał tak, jak do tego jesteśmy przyzwyczajeni, ale to wciąż zawodnik, który może rozstrzygnąć losy meczu. Oczekuję więcej od większości zawodników – opowiadał Hapal o swojej gwieździe. Choć Banik sezonu nie zaczął od trzech punktów, to zdaniem bukmacherów będzie delikatnym faworytem czwartkowego meczu z Legią w Ostrawie.
- Banik to byłaby górna półka polskiej Ekstraklasy. Klub się rozwija. Ma dobrego, bogatego właściciela. Oni dalej będą w czołówce ligi czeskiej. Długo czekają na fazę grupową pucharów, to będzie trudny rywal, ale wydaje mi się, iż Legia jest faworytem w tym dwumeczu – szacuje jednak Hanousek. Konfrontacja z czeskim rywalem będzie też ważna z punktu widzenia rankingu UEFA, w którym Polska wspięła się na 13. miejsce i goni w tej chwili 10. Czechów.