Polska jest bez wątpienia krajem fascynującym. Odkrywanie uroków naszej Ojczyzny, podróże śladem rodzimej historii, zgłębianie tajemnic związanych z tradycją to coś, co jest moją pasją od lat, którą kultywuję mimo niepełnosprawności ruchowej. Na uwagę zasługują nie tylko powszechnie znane zabytki. Wiele interesujących miejsc znajdziemy z dala od utartych szlaków.
Naszą polską specjalnością są pewne atrakcje, które tak wpisały się w rodzimy krajobraz, iż wydają nam się oczywiste i powszechne. Są to jednak prawdziwe „perełki” świadczące o niezwykłej kreatywności i kunszcie naszych rodaków. Dzięki tym pomysłom małe ojczyzny pięknieją i nabierają indywidualnego charakteru. Oto kilka przykładów:
Tężnie solankowe
Te niezwykłe konstrukcje mają długą historię i są nieodłącznym elementem rodzimej tradycji uzdrowiskowej. Pierwsze tężnie powstały w XIX wieku, a ich zadaniem było wspomaganie wydobycia soli. Dziś pełnią przede wszystkim funkcję prozdrowotną.
Drewniane konstrukcje wypełnione tarniną służą do rozpylania solanki, co tworzy unikalny mikroklimat, korzystny dla dróg oddechowych i ogólnego wzmocnienia organizmu. Najbardziej znane są te w Ciechocinku, będące największym tego typu obiektem w Europie, ale warte uwagi są również tężnie w Inowrocławiu z malowniczym Parkiem Solankowym oraz nowoczesne konstrukcje w Wieliczce i Konstancinie-Jeziornie.
Coraz częściej znajdziemy je również w mniejszych miejscowościach, gdzie stanowią lokalną atrakcję i namiastkę uzdrowiska (np. w mojej rodzinnej Zduńskiej Woli).
Polskie tężnie łączą historię z nowoczesnością, przyciągając turystów i mieszkańców, którzy szukają relaksu i zdrowotnych korzyści.
Murale
Określenie „mural” pochodzi z języka hiszpańskiego i oznacza ścienne dzieło dekoracyjne, najczęściej monumentalne. Murale pojawiły się już w okresie prehistorii. Polskie murale to barwne dzieła sztuki. Zdobią ściany miast i miasteczek, niosąc historie, emocje i przesłania. Ich korzenie sęgają czasów PRL-u, gdy monumentalne malowidła promowały hasła propagandowe.
Po transformacji ustrojowej murale stały się nośnikiem artystycznej ekspresji, często nawiązując do lokalnych historii i tradycji (w Gdańsku zobaczyć można mural poświęcony Solidarności, a w Warszawie murale honorują m.in. Powstanie Warszawskie).
Ta forma sztuki łączy w sobie estetykę i społeczne przesłanie, stając się integralną częścią miejskiego krajobrazu. Łódzkie murale, jako pierwsze i jedyne w Polsce, doczekały się publikacji monograficznej wydanej w 2010 roku. Również moja rodzinna Zduńska Wola staje się miastem murali. Są one częścią większego, spójnego planu ubogacania przestrzeni publicznej. Jak na razie w mieście możemy podziwiać dziesięć prac różnej wielkości. niedługo powstaną kolejne.
Drewniane wiatraki
Wiatraki kojarzą nam się z krajobrazami Holandii lub z postacią Don Kichota, błędnego rycerza z powieści M. Cervantesa, walczącego z wiatrakami. Tymczasem drewniane wiatraki, zwane koźlakami, to charakterystyczny element polskiego krajobrazu wiejskiego od XVI wieku. Ich konstrukcja, oparta na drewnianym szkielecie, pozwalała na obracanie całej budowli w stronę wiatru dzięki specjalnemu mechanizmowi. Wiatraki pełniły kluczową rolę w gospodarce, mieląc zboże na mąkę i wykonując inne prace, takie jak tłoczenie oleju. Najwięcej takich budowli powstało w XIX wieku, ale z czasem zostały zastąpione przez młyny parowe. Przykłady dobrze zachowanych wiatraków można podziwiać w całej Polsce; znajdują się też w muzeach, skansenach, stanowiąc cenny element dziedzictwa kulturowego przyciągający miłośników historii i architektury. Malowniczo wpisują się w krajobraz polskich łąk i pól.
Parki kieszonkowe
Polskie miasta coraz częściej stawiają na parki kieszonkowe –niewielkie, zielone przestrzenie wkomponowane w tkankę miejską. Te miniaturowe oazy zieleni, często zlokalizowane w zaniedbanych zakątkach czy między blokami, przynoszą oddech mieszkańcom i poprawiają estetykę otoczenia. Wśród roślinności można znaleźć ławeczki, stoliki do gier planszowych, małe siłownie, budki dla ptaków. Parki kieszonkowe często są umiejętnie zintegrowane z miejską sztuką. Te niewielkie inwestycje mają wielki wpływ na jakość życia, promując ekologiczne rozwiązania i budując poczucie wspólnoty. Parki kieszonkowe udowadniają, iż każdy skrawek zieleni ma znaczenie.
Kreatywne nazwy i reklamy
Nie od dziś wiadomo, iż reklama jest dźwignią handlu. Określenie pochodzi z łaciny (reclamo, reclamare – odzew). Jest to powszechny środek komercyjnego przekazu i ma za zadanie budować zachowania, generować potrzeby, wywoływać pragnienie. Reklama przybiera różną postać – od rzeczowej informacji o cechach produktu po wychwalanie bez rzetelnej informacji merytorycznej. Podróżując po Polsce, zauważyłam mnóstwo nazw i reklam, które zachwyciły mnie swoją finezyjną kreatywnością.
W czasie pandemii w Trójmieście trafiłam do sklepu odzieżowego, w którym do kupna zachęcały tabliczki z informacją: „ceny sponiewierane koronawirusem”. Poczucie humoru w tym trudnym czasie nas nie opuszczało! Widziałam też w różnych miejscach interesujące nazwy sklepów: kwiaciarnia „Cuda wianki”, sklep obuwniczy „Twoja para”, piekarnia „PoCHLEBna”, sklep z damską odzieżą „NaSTROJE kobiece”, a na Śląsku trafiłam do lodziarni, w której informowano, iż są tam lody „rychtowane tukej”. Brawa i wyrazy uznania dla pomysłodawców!
Woonerfy
Woonerf to koncepcja ulicy łącząca funkcje piesze, rowerowe i samochodowe, gdzie priorytet mają piesi i rowerzyści. Idea pochodzi z Holandii z lat 70. ubiegłego wieku, jako odpowiedź na dominację samochodów w przestrzeni miejskiej. Charakteryzuje się ograniczonym ruchem, brakiem tradycyjnych chodników i jezdni oraz estetycznym zagospodarowaniem, np. zielenią i małą architekturą. W Polsce woonerfy zyskały popularność w ostatnich latach, szczególnie w miastach takich jak Łódź, która jest pionierem tej idei w naszym kraju. Woonerfy zwiększają komfort życia mieszkańców, sprzyjają integracji społecznej i rewitalizacji przestrzeni miejskich. Łączą w sobie funkcje ulicy i deptaka.
I w moim mieście powstał woonerf. Ulicę Fabryczną w Zduńskiej Woli zrewitalizowano (ze środków budżetu obywatelskiego) i przekształcono w malowniczy deptak. Wyremontowano zabytkowe kamienice, a na jednej z nich umieszczono wizerunki pierwszych właścicieli. Przy ulicy są też wielkoformatowe archiwalne fotografie ilustrujące historię okolicy, park kieszonkowy, mural i niewielki plac zabaw. Latem nad ulicą wiszą kolorowe parasolki. Fabryczna stała się jednym z ulubionych miejsc mieszkańców mojego miasta.
Zobacz galerię…
Lilla Latus, fot. z archiwum autorki
Data publikacji: 13.01.2025 r.