Polska goni najlepszych i najbogatszych! "To może być przygoda życia"

2 godzin temu
Jeszcze kilka lat temu zawodnicy wychodzili na scenę z piwem i papierosem, a po meczach ruszali do baru razem z kibicami. Dziś dart rośnie na świecie w szalonym tempie, bije rekordy oglądalności i marzy mu się pójście drogą tenisowej ATP. W piątek w Tarnowie Podgórnym odbędą się polskie eliminacje do imprezy roku - mistrzostw świata w darcie. - Przed nami długa droga, ale kto wie - może kiedyś doczekamy się polskiego Luke'a Littlera - mówi Sport.pl Maciej Chorbiński z Polskiej Organizacji Darta.
W świecie darta nie ma nic ważniejszego niż świąteczno-noworoczne mistrzostwa świata w Alexandra Palace w Londynie. To właśnie tam, na przełomie grudnia i stycznia, najlepsi darterzy globu tworzą widowiska, które na lata zapadają w pamięci kibiców. To w tej imprezie padają rekordy oglądalności transmisji z darta - w 2025 roku finał mistrzostw świata oglądało 3,7 mln Brytyjczyków i jeżeli chodzi o sport, to tylko transmisje piłkarskie miały w tym roku większą oglądalność w Wielkiej Brytanii. Tak działa efekt Luke'a Littlera, cudownego dziecka darta, nastoletniego mistrza świata. Rekord oglądalności padł też w 2025 roku na drugim najważniejszym rynku TV darta, czyli w Niemczech. Mistrzostwa świata stały się tak dobrym biznesem, iż od najbliższej edycji będą powiększone do 128 graczy (z 96), z pulą nagród 5 mln funtów, z czego milion dostanie zwycięzca.

REKLAMA







Zobacz wideo Matty Cash gra w darta. I to jak! ABSOLUTE CINEMA



Pewni gry w Londynie są już dwaj Polacy - Krzysztof Ratajski i Sebastian Białecki, ale już w najbliższy piątek dołączy do nich kolejny zawodnik lub zawodniczka. Wszystko za sprawą polskiego turnieju kwalifikacyjnego, który odbędzie się 14 listopada w Tarnowie Podgórnym.
- Powiększenie mistrzostw świata i stworzenie kwalifikacji, to naprawdę świetny bonus dla polskich zawodników, zwłaszcza tych, którzy nie posiadają karty PDC. Ich posiadacze muszą ciężko pracować przez cały sezon, by zakwalifikować się przez rankingi, a tutaj mamy jedno miejsce "znikąd" - takie, na które nie trzeba pracować cały rok. To gigantyczna szansa, a jeżeli ktoś ma talent i potrafi zadbać o siebie sportowo, marketingowo i biznesowo, może być to dla niego przygoda życia - mówi Sport.pl Maciej Chorbiński z Polskiej Organizacji Darta, organizator polskich kwalifikacji.
"Gigantyczne pieniądze jak na polskie realia"
Na liście startowej znajduje się ponad 150 zawodników i zawodniczek. W gronie faworytów są m.in. Radek Szagański, Tytus Kanik, Jakub Janaszkiewicz, Łukasz Wacławski, Sebastian Steyer, Mirosław Grudziecki, Maciej Łuczak, Krzysztof Kciuk oraz Karolina Ratajska - prywatnie żona Krzysztofa Ratajskiego.
- Wyjazd na mistrzostwa świata to nie tylko ogromny prestiż, ale także 15 tysięcy funtów. Oczywiście zawodnik lub zawodniczka muszą odprowadzić podatek i doliczyć koszty lotu czy hotelu, ale to i tak są gigantyczne pieniądze, jak na polskie realia. Dodatkowo nasz sponsor, Superbet, dorzuca dwa tysiące złotych - więc naprawdę jest o co walczyć - dodaje Chorbiński.



Trzeba przy tym pamiętać, iż wciąż mówimy o sporcie barowym, który większość zawodników w Polsce traktuje raczej jako hobby, rozrywkę i sposób spędzania czasu. Poziom z roku na rok rośnie, ale do darterskiego szaleństwa znanego z Wielkiej Brytanii, Holandii czy Niemiec wciąż nam daleko.
- Ktoś mi kiedyś powiedział, iż dart odnosi sukces, bo opiera się na prymitywnych emocjach: trafi czy nie trafi? I tak przy każdej lotce. Coś w tym jest, ale dodałbym, iż widzowie oglądający tę dyscyplinę czują, iż sami mogliby ją uprawiać - stanąć przed tarczą i rzucać. Oczywiście w praktyce nie jest to takie proste, jak w telewizji, ale jest możliwe. Wystarczą lotki, tarcza i odrobina matematycznych umiejętności - wyjaśnia fenomen tej dyscypliny Jakub Łokietek, komentator i ekspert portalu Łączy Nas Dart.
"Zawodnicy nie przestali pić alkoholu"
Sukces darta polega też na tym, iż nigdy nie był i nie chciał być sportem pełnym patosu. To prosta, emocjonująca rozrywka, która zawsze balansuje między rywalizacją a zabawą. Również dzisiaj, gdy sukces finansowy popycha darta w stronę większej profesjonalizacji, a szefom tego sportu marzy się droga, jaką w tenisie ziemnym wytyczyło przed laty ATP: coraz więcej zawodowstwa, coraz większe premie w turniejach.
- Sprzedawanie rywalizacji i emocji w darcie wygląda zupełnie inaczej niż w większości dyscyplin - często ze śmiechem i przymrużeniem oka. Jeszcze kilka lat temu zawodnicy wychodzili na scenę z piwem i papierosem, a po meczach ruszali do baru razem z kibicami. Nie będę rzucał nazwiskami, ale zawodnicy nie przestali pić alkoholu - to wciąż się dzieje. Oczywiście nie na taką skalę, jak dawniej, gdy większość piła lub paliła w trakcie meczu, ale używki wciąż są obecne wśród profesjonalistów. Teraz po prostu piją na backstage’u. Alkohol został wycofany ze sceny, żeby dart mógł dotrzeć nie tylko do miłośników piwa, ale też do ludzi szukających czysto sportowych emocji - dodaje Łokietek.



- Dart w Polsce przez cały czas pozostaje sportem pubowym. Większość przygód z tarczą i lotkami zaczyna się w klubach, pubach czy barach, gdzie tworzą się małe społeczności. Później, gdy ktoś zauważy, iż radzi sobie lepiej od innych, zaczyna stawiać odważniejsze kroki i startuje w turniejach Grand Prix czy Pucharze Polski. Wyjazdy na zagraniczne turnieje to już duże koszty, więc są zarezerwowane głównie dla najzdolniejszych lub najzamożniejszych - analizuje Chorbiński.
"Musimy być aktywni jako kraj"
- Dla młodych zawodników najważniejsze jest wsparcie finansowe. Te wszystkie wyjazdy kosztują, a zdolny gracz musi mieć możliwość uczestniczenia w turniejach Development Tour, z których większość odbywa się w Wielkiej Brytanii. Podróże i hotele to naprawdę spore wydatki, więc bez sponsorów często się nie da. W Anglii działają agencje wspierające młodych graczy, ale tylko tych najlepszych. Ci, którzy rzucają np. średnią 75-80 punktów, nie mają na to szans, a przez to ich rozwój jest utrudniony - żałuje Chorbiński.
- Pamiętam, jak zakładałem Polską Organizację Darta w 2009 roku. Wtedy ta dyscyplina w Polsce adekwatnie nie istniała. Dzięki znajomościom w holenderskiej federacji otrzymałem 300 używanych tarcz po jednym z ich turniejów. Rozdałem je za darmo po całej Polsce, żeby obniżyć próg wejścia dla tych, którzy chcieli spróbować swoich sił. I tak to się zaczęło. Do ideału wciąż daleko, ale dart wszedł już do świadomości polskich kibiców - dodaje.
- Zawodnicy muszą jednak pamiętać, iż sport to również show, emocje i marketing. Musimy być aktywni jako kraj - nikt nie przyjdzie i nie powie: "Chłopaki z Polski, macie tu turniej". Trzeba uczestniczyć w zawodach Challenge Tour czy Development Tour i pokazywać się na europejskiej scenie PDC. Ważne osoby muszą widzieć, iż w Polsce coś się dzieje - wtedy będą stawiać także na nasz kraj. Na razie gonimy najlepszych i najbogatszych. Przed nami długa droga, ale kto wie, może kiedyś doczekamy się polskiego Luke’a Littlera - kończy Chorbiński.



Sport.pl będzie patronem medialnym polskiego turnieju kwalifikacyjnego do mistrzostw świata w Alexandra Palace w Londynie. Jego start już w piątek, 14 listopada. Tak prezentuje się harmonogram rywalizacji III i IV Grand Prix Polski w Hotelu 500 w Tarnowie Podgórnym:
14.11 (piątek)

17:00 - II Grand Prix, kat. Juniorów/Juniorek (zapisy do 16:30);
17:00 - II Grand Prix, kat. U23 (zapisy do 16:30);
18:00 - turniej kwalifikacyjny do mistrzostw świata PDC 2026 (zapisy do 17:30);
19:30 - turniej deblowy w kategorii Pań (zapisy do 18:30).

15.11 (sobota)

11:00 - III Grand Prix, kat. Pań i Panów (zapisy do 10:30);
Grand Prix Cup - dla zawodników, którzy nie zakwalifikowali się do fazy pucharowej bądź nie brali udziału w III Grand Prix.

16.11 (niedziela)

10:30 - IV Grand Prix, kat. Pań i Panów (zapisy do 10:00);
Idź do oryginalnego materiału