Polska - Estonia 3:1. Wielki i jedyny dzień Grzegorza Piechny "Kiełbasy" w reprezentacji

nabialoczerwonym.com 1 rok temu
PIŁKA NOŻNA. W półfinale barażu o awans do finałów Mistrzostw Europy Polska zmierzy się w marcu 2024 roku z Estonią. Bilans dotychczasowych pojedynków biało-czerwonych z tym rywalem zdecydowanie przemawia na korzyść naszej kadry, tyle, iż teraz samo odwoływanie się do historii sprawy nie załatwi. Warto jednak powspominać - choćby mecz z Estończykami przed 18 laty w Ostrowcu Świętokrzyskim.
Sebastian Mila (z prawej), dziś jeden z asystentów Michała Probierza w kadrze strzelił bramkę w meczu Polska - Estonia w Ostrowcu. Fot. Piotr Stańczak.
Jesienią 2005 roku piłkarska reprezentacja Polski znajdowała się w zgoła innej sytuacji niż w tej chwili kadra Michała Probierza. Podopieczni Pawła Janasa byli już pewni swego udziału w finałach mundialu w Niemczech (w grupie eliminacyjnej ustąpili miejsca tylko Anglii, wyprzedzając Austrię, Walię, Irlandię Północną i Azerbejdżan).
16 listopada 2005 roku Polacy zmierzyli się towarzysko z Estonią i ten pojedynek był dla selekcjonera okazją do sprawdzenia nowych zawodników, potencjalnych kandydatów do kadry na mistrzostwa.

"Kiełbasa" i "Kaka" w kadrze Janasa

Janas przyglądał się między innymi czołowym wówczas świętokrzyskim piłkarzom - powołania dostali dwaj gracze Kolportera Korony Kielce, wtedy beniaminka naszej ekstraklasy. Byli to: napastnik Grzegorz Piechna oraz lewoskrzydłowy Marcin Kaczmarek. Pierwszy z wymienionych, zwany popularnie "Kiełbasą" (przydomek wziął się z tego, iż zawodnik przed laty pracował w firmie wędliniarskiej) już wtedy stawał się objawieniem naszej ligi, zaczynał wędrówkę po koronę króla strzelców ekstraklasy. W jego przypadku jest to o tyle ciekawe, iż miano najlepszego snajpera zdobywał występując w różnych klasach rozgrywek! Piechna był kluczowym piłkarzem Korony, podobnie zresztą jak popularny "Kaka" (bo tak nazywano w Kielcach Kaczmarka).

W kadrze Janasa na mecz z Estonią zabrakło kilku czołowych zawodników, bohaterów eliminacji do mundialu, choćby: Macieja Żurawskiego i Tomasza Frankowskiego, bramkarza Artura Boruca, Jacka Bąka, Michała Żewłakowa, Jacka Krzynówka, Radosława Sobolewskiego czy Euzebiusza Smolarka. Kapitanem Polaków był Jerzy Dudek, wtedy golkiper Liverpoolu, z którym raptem pół roku wcześniej wygrał Ligę Mistrzów.

Ostatni mecz kadry w Ostrowcu

Mimo, iż do Ostrowca nie przyjechał ten teoretycznie silniejszy skład a rywal także nie należał do tych z górnej (a choćby średniej) europejskiej półki, to jednak stadion KSZO przy ulicy Świętokrzyskiej odwiedziło osiem tysięcy kibiców. Był to czwarty w historii mecz pierwszej pierwszej reprezentacji Polski na ostrowieckiej arenie - jak się później okazało, do tej pory ostatni.

Mecz potoczył się po myśli Polaków, po pięknych strzałach Mariusza Lewandowskiego i Sebastiana Mili, po niespełna godzinie gry, prowadzili 2:0. Estończycy starali się nie sprzedać łatwo skóry. Jak opisywałem wówczas na łamach "Tygodnika Skarżyskiego" - największe zamieszanie pod polską bramką robił duet: Taarmo Neemelo - Ingemar Teever. W 70 minucie do bramki Wojciecha Kowalewskiego trafił drugi z wymienionych.

Pamiętny gol Piechny

Końcówka potyczki należała już jednak do Polaków, a konkretnie do Piechny! Paweł Janas wpuścił go na boisko od początku drugiej połowy, w miejsce Pawła Brożka, choć miejscowi kibice już w pierwszej skandowali głośno "Kiełbasa, Kiełbasa!" domagając się wystawienia czołowego snajpera ekstraklasy do gry.
- W 88 minucie obrońca rywali źle wybił piłkę. Piechna ze stoickim spokojem przyjął ją w polu karnym i wpakował do siatki - opisywałem tę sytuację w "Tygodniku Skarżyskim". 29-letni wówczas napastnik w swoim debiucie w reprezentacji strzelił gola i... niestety, na tym zakończyła się jego przygoda w kadrze. Paweł Janas chyba nie do końca był przekonany do tego zawodnika (mimo, iż w tamtym sezonie wywalczył koronę króla strzelców ekstraklasy) i więcej już Piechny nie powołał. W 2006 roku pochodzący z Opoczna snajper przeniósł się do Torpedo Moskwa.
Grzegorz Piechna (z lewej) swój jedyny mecz w reprezentacji Polski zapamiętał szczególnie. Zdobył wówczas gola na 3:1. Fot. Piotr Stańczak.

Pojedynek przeciwko Estonii był też ostatnim meczem w kadrze drugiego z ówczesnych koroniarzy - Marcina Kaczmarka. On ma na koncie dwa pojedynki w pierwszej reprezentacji, bowiem w październiku 2005 roku wystąpił jeszcze w towarzyskiej potyczce z Islandią (3:2 w Warszawie).

- Znów zdobyliśmy trzy gole, strzelamy ostatnio wiele bramek. Muszę jednak przyznać, iż obawiałem się tego meczu, zespół miał raptem chyba dwa wspólne treningi, trzeba więc podziękować chłopakom za ambicję i podjęcie walki. W najbliższych miesiącach będę jeszcze obserwował wielu piłkarzy - zapowiadał Janas na pomeczowej konferencji prasowej. Powołania, jakie wysłał do kadry na mundial pół roku później to już temat na inną historię (nie zabrał Jerzego Dudka, Tomasz Kłosa, Tomasza Frankowskiego...).

Jelle Goes, ówczesny selekcjoner Estończyków, był pod wrażeniem stylu, w jakim Polacy awansowali do finałów mistrzostw świata. - Zdajemy sobie sprawę z tego, iż nasz kraj liczy 1,4 miliona mieszkańców, trzeba liczyć się z potencjałem i dbać o każdy piłkarski talent - mówił szkoleniowiec gości.

Mila i Poom ponownie przeciw sobie

Na przełomie ostatnich osiemnastu lat Estończycy nie zdołali awansować do żadnej wielkiej imprezy. Los chciał, iż teraz, w barażach do Euro 2024, ich drogi ponownie skrzyżowały się z Polską. Tyle, iż tym razem mecz będzie miał już swoją stawkę. Co ciekawe, dwóch zawodników, występujących w tamtym pojedynku w Ostrowcu pracuje w sztabach trenerskich obecnych reprezentacji. Sebastian Mila jest jednym z asystentów Michała Probierza, natomiast Mart Poom, któremu Polak strzelił wówczas bramkę, to obecny szkoleniowiec bramkarzy Estonii.

Mecz półfinałowy barażu o awans do Euro 2024 Polska - Estonia odbędzie się 21 marca 2024 roku na PGE Narodowym. Zwycięzca zmierzy się pięć dni później na wyjeździe z triumfatorem pojedynku Walia - Finlandia.
Protokół meczowy - 16 listopada 2005 roku, Ostrowiec Świętokrzyski
POLSKA - ESTONIA 3:1 (2:1)
Bramki: 1:0 Mariusz Lewandowski 8 min., 2:0 Sebastian Mila 57, 2:1 Ingemar Teever 70, 3:1 Grzegorz Piechna 88.
POLSKA: Dudek (46. Kowalewski) - Adamski, Bosacki (62. Głowacki), Lewandowski, Wasilewski - Gorawski, Giza (84. Dudka), Mila, Kaczmarek (46. Jeleń) - Paweł Brożek (46. Piechna), Saganowski (74. Kaźmierczak). Trener Paweł Janas.
Estonia: Poom - Allas, Stepanov (15. Jaager), Piroja, Kruglov - Reim (54. Rahm), Teever (82. Wassiljew), Dmitrijew, Neemelo - Lindpere, Terechnov. Trener Jelle Goes.
Sędzia główny: Jouni Hyytia (Finlandia). Widzów: 8000.

PIOTR STAŃCZAK


POLECAM:
  • Tomasz Kłos o meczu Polska - Włochy: oszukałem Nestę, trafiłem do siatki. Duma była wielka!
  • Polska - Litwa historycznym meczem w Ostrowcu Świętokrzyskim. Przyjechali Górski, Jaquet i generał Iordanescu
  • Tomasz Dziubiński, pierwszy Polak, który strzelił gola w Lidze Mistrzów: takich chwil się nie zapomina!
  • Marian Janoszka o meczach GKS Katowice z Girondins Bordeaux: byli pewni, iż nas rozniosą
  • Lumír Sedláček o meczach Groclinu z Herthą i Manchesterem City: te gwiazdy znałem tylko z telewizji

Jostein Flo wspomina mecz Norwegia - Polska z 1993 roku.
Idź do oryginalnego materiału