PIŁKA NOŻNA. Osiemnaście lat temu, 3 września 2005 roku, Polska pokonała Austrię 3:2 i postawiła znaczący krok w kierunku awansu do finałów mundialu w Niemczech. Spotkanie na Stadionie Śląskim w Chorzowie miało swoją dramaturgię i wielu kibiców mogło przyprawić o palpitację serca. Ciekawostką był też fakt, iż na pomeczowej konferencji prasowej pojawiły się nasze... słynne siatkarskie "złotka" z ówczesnym trenerem Andrzejem Niemczykiem.
Paweł Janas (z lewej) jako piłkarz w 1977 roku przegrał z Hansem Kranklem (obok). 28 lat później, w pojedynku selekcjonerów lepszy był nasz trener. Zdjęcia Piotr Stańczak
Eliminacje do Mistrzostw Świata w Niemczech rozpoczęły się we wrześniu 2004 roku, Polska zwyciężyła na wyjeździe Irlandię Północną 3:0, ale cztery dni później przegrała u siebie z Anglią 1:2. Porażka z głównym faworytem grupy nie okazała się jednak aż tak istotna dla losów naszej reprezentacji w tamtych kwalifikacjach. Jesienią 2004 biało-czerwoni po heroicznych bojach pokonali na wyjazdach Austrię 3:1 oraz Walię 3:2 i stało się jasne, iż będą w grupie znaczącą siłą.
Otwarta droga na mundial w Niemczech
Wczesną wiosną 2005 rozgromili u siebie Azerbejdżan 8:0 i pokonali na własnym boisku Irlandczyków 1:0, dzięki czemu mogli coraz śmielej myśleć o awansie do mundialu lub choćby udziale w barażach. Przed wakacjami podopieczni Pawła Janasa pokonali jeszcze Azerów 3:0 na ich terenie i mundial mieli już praktycznie w zasięgu. Najskuteczniejszym naszym graczem w tamtych eliminacjach był Tomasz Frankowski, ale wyróżniali się też inni, choćby Jacek Krzynówek, Maciej Żurawski, Mirosław Szymkowiak czy Artur Boruc w bramce. Polacy potrafili grać skutecznie, konsekwentnie, ale w wielu momentach także ładnie dla oka.
POLECAM:
- Polska - Norwegia 3:0. Tak biało-czerwoni przełamali klątwę Bońka i Piechniczka!
Mecz, który odbył się 3 września 2005 roku, decydował adekwatnie o tym, kto zapewni sobie drugie miejsce w grupie i minimum udział w barażach. Wicemistrzowie grup, którzy mogli pochwalić się najlepszym bilansem, mieli zresztą prawo bezpośredniego awansu do mundialu, bez konieczności rozgrywania baraży. Polska po siedmiu spotkaniach miała 18 punktów i prowadziła w grupie wyprzedzając Anglię o dwa "oczka" (zespół ten rozegrał do tamtego momentu jeden mecz mniej). Austriacy po sześciu pojedynkach mieli 11 punktów i tylko zwycięstwo w Chorzowie mogło im przedłużyć nadzieje na grę w barażach.
3 września 2005 roku, przed meczem z Austrią. Polscy kibice tłoczą się przy jednej z bram wejściowych na Stadion Śląski. Fot. Piotr Stańczak
Kuehbauer wygwizdany. Pierwszy gol "Ebiego"!
Stawkę pojedynku było czuć w powietrzu, choć polscy kibice, którzy w ciepły, słoneczny wieczór podążali na Stadion Śląski, byli pełni optymizmu. Największą porcję gwizdów kierowali pod adresem reprezentanta Austrii Dietmara Kuehbauera. Ten nieco wcześniej miał niepochlebnie wypowiadać się pod adresem Adama Ledwonia, Polaka grającego wówczas w lidze austriackiej. Ponieważ temat nagłośniły też i polskie media, wywołał on wściekłość wśród naszej publiki. Ta każde dojście Kuehbauera do piłki kwitowała przeraźliwymi gwizdami oraz buczeniem.
Mecz był rozgrywany w szybkim tempie, w pierwszej połowie zdecydowanie dominowali Polacy. W 14 minucie w pole karne Austriaków dośrodkował Mirosław Szymkowiak, gapiostwo obrońców rywala wykorzystał Euzebiusz Smolarek, który wpakował piłkę do siatki! Co ciekawe, był to pierwszy gol w reprezentacji obecnego prezesa Polskiego Związku Piłkarzy oraz syna znakomitego przed laty napastnika Włodzimierza Smolarka. "Ebi" swoje premierowe trafienie zaliczył na Stadionie Śląskim w Chorzowie, na którym w kolejnych latach zdobywał inne ważne bramki.
POLECAM:
- Euzebiusz Smolarek: podczas meczu z Portugalią wiedziałem, iż to może być mój wieczór
Gol, jakiego strzelił Austrii, napędził nasz zespół do walki. Polska grała agresywnie, szybko, z animuszem, już w 23 minucie prowadziła 2:0. Tym razem do siatki trafił Kamil Kosowski, chwilę potem piłkę zgrał mu głową Grzegorz Rasiak. Publiczność w "kotle czarownic" oszalała i nikomu już nie przeszkadzało, iż nasi piłkarze na strojach wyjściowych zamiast czerwonych mieli... czarne elementy. Do końca pierwszej połowy nasza drużyna zdominowała Austrię, goście grali nerwowo, ostro, łapali żółte kartoniki i raczej nie stwarzali wielkiego zagrożenia pod bramką Artura Boruca.
Roland Linz dał nam się we znaki
Obraz gry zaczął niestety zmieniać się po przerwie, na niekorzyść Polaków. Szczególnie nerwowe było ostatnie pół godziny. Trener Austrii Hans Krankl chcąc odbudować ofensywną siłę swej drużyny, desygnował na boisko Rolanda Linza, wówczas napastnika Sturmu Graz (wypożyczonego tam z Austrii Wiedeń). Szkoleniowiec ten miał przysłowiowego nosa. W 61 minucie Linz wykorzystał fakt, iż nasi piłkarze nieudanie zakładali pułapkę ofsajdową i pokonał Boruca.
Goście wyraźnie odżyli, choć ich zapędy uspokoiły się siedem minut później. Ich golkiper Andreas Schranz sfaulował w polu karnym szarżującego Macieja Żurawskiego i arbiter podyktował rzut karny dla Polski! "Jedenastkę" egzekwował sam poszkodowany. "Żuraw" nie zdołał bezpośrednio pokonać Schranza, ten odbił piłkę po jego uderzeniu. Na szczęście polski napastnik gwałtownie przejął futbolówkę, minął bramkarza i wpakował ją do siatki! Publiczność najpierw zamarła a potem eksplodowała z radości. Cóż to były za emocje!
Wydawało się, iż trzeci stracony gol ostudzi zapał Austriaków, ale tak się nie stało. W 80 minucie błąd polskiej defensywy ponownie wykorzystał Linz i prowadziliśmy już tylko 3:2. Co ciekawe, podobnie jak Smolarek junior w naszej drużynie, tak i wymieniony austriacki napastnik po raz pierwszy trafiał wtedy do siatki w meczu swej reprezentacji. W sumie zdobył w niej osiem goli (do 2010 roku). Dla porównania "Ebi" w meczach Polski uzyskał ich 19.
POLECAM:
- Francja - Polska 1:1. W Parku Książąt prawie doszło do cudu. Byliśmy o krok od pokonania przyszłego mistrza świata!
Ostatnie sekundy spotkania mogły przyprawić wielu kibiców - tych na stadionie i zgromadzonych przed telewizorami - o palpitację serca. Najpierw z rzutu wolnego w poprzeczkę trafił Żurawski, a nieco później okazję do wyrównania mieli Austriacy. Uderzenie jednego z rywali mogło dać im wyrównanie, na szczęście piłkę z linii bramkowej wyekspediował w siną dal Arkadiusz Radomski. Tak oto Polska ocaliła zwycięstwo, które jeszcze po pierwszej połowie wydawało się niezagrożone...
Janas kontra Krankl. "Złotka" też kibicowały!
Ciekawostką jest, iż Janas i Krankl jako piłkarze zmierzyli się ze sobą 28 lat wcześniej, w 1977 roku. W meczu towarzyskim Austria wygrała wówczas z Polską 2:1, zaś późniejszy selekcjoner jej reprezentacji zdobył w tamtym spotkaniu drugiego gola. W trenerskim pojedynku górą był z kolei Janas. Osobiste rachunki obaj panowie mogli więc uznać za wyrównane, choć wiadomo, iż 3 września 2005 roku humor zdecydowanie bardziej dopisywał "Janosikowi" oraz jego podopiecznym.
Ciekawostką jest fakt, iż na pomeczową konferencję prasową zaproszono reprezentację Polski... siatkarek oraz ich słynnego trenera, nieżyjącego już dziś Andrzeja Niemczyka. Co ciekawe, kilka tygodni później nasze "złotka" powtórzyły sukces sprzed dwóch lat i ponownie zostały wicemistrzyniami Europy. Można powiedzieć, iż w pewnym sensie atmosfera chorzowskiego giganta poniosła je do zwycięstw na siatkarskich parkietach w Chorwacji.
Kadra siatkarek na konferencji prasowej po meczu Polska - Austria. Wśród nas dziś nie ma już trenera Andrzeja Niemczyka (z lewej) oraz Agaty Mróz (drugi rząd, pierwsza z prawej)... Fot. Piotr Stańczak
Co do piłkarzy, w ostatnich jesiennych meczach eliminacji pokonali jeszcze Walię 1:0 u siebie oraz przegrali z Anglią 1:2 w Manchesterze. Dzięki bardzo dobremu bilansowi oraz korzystnemu wynikowi w innej grupie (porażka Czechów z Holandią 0:2) awansowali do mundialu bezpośrednio z drugiego miejsca. Kilka miesięcy później na niemieckich stadionach radzili sobie już jednak gorzej, bo odpadli w grupie. To już jednak temat na inną opowieść.
Protokół meczowy z 3 września 2005 roku, Stadion Śląski w Chorzowie
POLSKA - AUSTRIA 3:2 (2:0)
Bramki: 1:0 Euzebiusz Smolarek 14 min., 2:0 Kamil Kosowski 23, 2:1 Roland Linz 61, 3:1 Maciej Żurawski 68, 3:2 Linz 80.
POLSKA: Boruc - Baszczyński, Kłos, Bąk, Rząsa - Smolarek (72, Mila), Sobolewski, Szymkowiak (83. Radomski), Kosowski (87. Michał Żewłakow) - Żurawski, Rasiak. Trener Paweł Janas.
AUSTRIA: Schranz - Hieblinger, Stranzl, Pogatetz, Ehmann - Aufhauser, Schopp (80. Kiesenebner), Kuehbauer (80. Kuljic), Standfest (46. Linz) - Ivanschitz, Mayrleb. Trener Hans Krankl.
Sędzia główny: Massimo de Santis (Włochy). Widzów: 45 tysięcy. PIOTR STAŃCZAK
Skrót meczu Polska - Austria 3 września 2005 roku w Chorzowie.