Polki zaskoczyły Niemki na Euro! W końcu nadeszła 52. minuta

6 godzin temu
Polki zaczęly obiecująco, w niektórych momentach imponowały spokojem, organizacją gry i pomysłem na swoje akcje. W kilku sytuacjach wyszedł jednak brak turniejowego doświadczenia, które mają Niemki. Gigantki europejskiej piłki, wielokrotne mistrzynie Europy, pokonały Biało-Czerwone 2:0 w pierwszym meczu fazy grupowej kobiecego Euro 2025. Ale polskie piłkarki mają pełn prawo być zadowolone ze swojej postawy.
To był dla Polek wyjątkowy wieczór w St. Gallen. Zadebiutowały na wielkiej imprezie międzynarodowej, na mistrzostwach Europy. Pierwszymi rywalkami były Niemki, jedna z najlepszych reprezentacji świata, ośmiokrotne mistrzynie Starego Kontynentu. Ale Biało-Czerwone dobrze znają przeciwniczki z kraju naszego zachodniego sąsiada. Mierzyły się z nimi dwa razy rok temu.


REKLAMA


Zobacz wideo Na co stać reprezentację Polski kobiet na Euro? Możejko: Sukcesem będzie zbudowanie fundamentu na przyszłość


Zaskakująca postawa Polek
Spodziewano się, iż w piątek Niemki rzucą się do huraganowych ataków już od pierwszej akcji meczu. Ale to Polki jako pierwsze próbowały wyprowadzić cios. Adriana Achcińska starała się zagrać w głąb pola karnego, ale ostatecznie wyszedł z tego strzał z ostrego kąta. Czujna była jednak niemiecka bramkarka. Dla Niemek to było szybkie ostrzeżenie, iż Biało-Czerwone nie mają zamiaru wyłącznie zaparkować autobus w polu karnym.
Polska defensywa grała dość wysoko, nasze zawodniczki potrafiły doskakiwać w pressingu, intensywnie w nim pracować. Trudno było Niemkom przeprowadzić akcje środkiem pola. Tam znakomicie grała Emilia Szymczak, zawodniczka FC Barcelony. Świetne czytała grę, przerywała akcje, jej wybicia od razu pozwalały budować akcje. Dlatego Niemki mocno oskrzydlały swoje akcje, szczególnie często grały swoją lewą stroną. Tam wielokrotnie rozpędzała się Klara Buehl, piłkarka Bayernu Monachium. Ale często grała niedokładnie, zmuszała ją do tego pracowita Sylwia Matysik.


Tak naprawdę Niemki miały w pierwszej połowie jedną, może dwie groźne akcje, mimo tego, iż znacznie dłużej utrzymywały się przy piłce. Jedna była po minimalnie niecelnym strzale Buehl, druga po uderzeniu Jule Brand, ale tutaj czujna była nasza bramkarka, Kinga Szemik. Za to Polki miały kilka kontrataków, które, niestety, albo paliły, albo marnowały. Brakowało zimnej krwi, wyrachowania, turniejowego doświadczenia. Swoje sytuacje sam na sam z bramkarką miały m.in. Ewa Pajor i Natalia Padilla-Bidas.
Do przerwy mieliśmy bezbramkowy remis, co było dla nas pozytywnym zaskoczeniem. Mogła się podobać postawa Polek. Wyszły na boisko bez kompleksów, jakby nie odczuwały tremy i stresu, imponowały organizacją gry w defensywie, pomysłem na kontrataki.


Dwa ciosy nokautujące
W drugiej połowie Niemki musiały wrzucić wyższy bieg. Jeszcze więcej wiatru na skrzydłach robiły Buehl i Brand. Druga ze skrzydłowych naszych rywalek przełamała niemoc swojej drużyny w 52. minucie. Popisała się pięknym strzałem z dystansu, niemalże w samo okienko polskiej bramki. Tego uderzenia nie dało się zatrzymać w jakikolwiek sposób.


Niedługo potem pomyliła się przy strzale z głową z kilku metrów Sjoeke Nusken i po tej akcji Polki próbowały od razu zaatakować. W szybkiej akcji popędziła z piłką kilkadziesiąt metrów Ewa Pajor, minęła rywalkę w polu karnym, ale strzeliła prosto w bramkarkę, Ann-Katrin Berger. Ta wypuściła piłkę z rąk, ale miała asekurację ze strony koleżanek. Wielka szkoda tej sytuacji. Gdyby Pajor uderzyła inaczej, bardziej w kierunku słupka, prawdopodobnie piłka wylądowałaby w siatce, a to mogłoby zachwiać pewnymi siebie Niemkami.
I jak to zgodnie z piłkarskim porzekadłem bywa - niewykorzystane sytuacje lubią się mścić i się zemściły na Biało-Czerwonych. Bramkę na 2:0 dla Niemek w 66. minucie zdobyła Lea Schueller. Nasze defensorki zgubiły krycie, rywalka trafiła głową z bliska, Szemik nie mogła tu zrobić zbyt wiele. Tutaj dało się też odczuć brak Pauliny Dudek, liderki naszej obrony, która musiała zejść w przerwie.
Zobacz też: Sabalenka zmarnowała siedem piłek setowych! Niesamowite starcie z Raducanu


Niemki poczuły się komfortowo przy dwubramkowej przewadze. Nieco się wycofały, dały więcej miejsca Polkom do gry. A Biało-Czerwone grały odważnie, nieustępliwie, z dużym zaangażowaniem. Kolejną znakomitą sytuację miała Pajor, ale jej strzał głową kapitalnie obroniła Berger.
Niektóre akcje naszej reprezentacji wyglądały naprawdę obiecująco, ale brakowało albo ostatniego podania, albo wykończenia. Wychodził tutaj brak turniejowego doświadczenia. Ale ambicji naszym zawodniczkom nie można odmówić.


Polki ostatecznie przegrały 0:2, ale można wyciągnąć z tego spotkania wiele pozytywnych wniosków. Ranga turnieju i fakt debiutu na takiej imprezie nie przerosły Biało-Czerwonych. Piłkarki Niny Patalon w swoim drugim meczu zagrają we wtorek 8 lipca ze Szwecją, która w piątkowym spotkaniu pokonała Danię 1:0.
Idź do oryginalnego materiału