Polki wygrały 3:0 i trafiły do piekła. Oto co się stało w Pekinie

3 dni temu
Polki znów wygrały pierwszy mecz sezonu rozgrywek Ligi Narodów. To już piąty raz z rzędu. Taką serię mają tylko największe siatkarskie reprezentacje na świecie. Po zwycięstwie z Tajkami i wyjściu z hali w Pekinie czekało na nie jednak prawdziwe piekło.
Agnieszka Korneluk skończyła atak ze środka i Polki wygrały środowy mecz z Tajkami 3:0 (25:22, 26:24, 25:22). W taki sposób rozpoczęły spotkania o "coś" w okresie reprezentacyjnym. Znów bardzo pewnie.


REKLAMA


Zobacz wideo Kosecki ostro o piłkarzach Legii: Otworzyć im drzwi i podziękować jak Feio kibicom z Danii [To jest Sport.pl]


Taką serię w Lidze Narodów mają tylko same potęgi. Polki zrobiły to już po raz piąty z rzędu
Znów, bo ostatnia porażka w takim meczu otwarcia Ligi Narodów przytrafiła im się w 2019 roku. Od sześciu lat i pięciu edycji rozgrywek tylko wygrywają.
Mecze otwarcia Ligi Narodów polskich siatkarek:2025: zwycięstwo 3:0 (25:22, 26:24, 25:22) z Tajlandią2024: zwycięstwo 3:0 (28:26, 25:23, 25:21) z Włochami2023: zwycięstwo 3:2 (20:25, 25:23, 20:25, 25:23, 15:13) z Kanadą2022: zwycięstwo 3:1 (20:25, 25:22, 25:23, 25:20) z Kanadą2021: zwycięstwo 3:2 (25:22, 22:25, 20:25, 25:22, 17:15) z Włochami2019: porażka 2:3 (15:25, 22:25, 25:18, 25:21, 15:17) z Włochami2018: porażka 1:3 (26:28, 33:35, 25:22, 15:25) z USA
- Taka wygrana w pierwszym meczu sezonu pozostawia po sobie bardzo dobre wspomnienia i dodaje energii na kolejne mecze. To też takie zwieńczenie okresu przygotowawczego do tego turnieju. Jest efektem ciężkiej pracy i dobrym prognostykiem na przyszłość - mówi środkowa reprezentacji Polski, Aleksandra Gryka.


Zresztą seria wygranych w meczach otwarcia LN to spore osiągnięcie, bo poza Polkami przed tym sezonem cztery lata z rzędu wygrywały tylko Stany Zjednoczone, które nie przegrywały meczu otwarcia w żadnej z sześciu dotychczasowych edycji Ligi Narodów, Japonki, które miały serię pięciu takich spotkań i Chinki, które tak jak Polki wygrywały przez cztery poprzednie lata.


Kraje, które wygrały pierwsze mecze w Lidze Narodów siatkarek:2024: Holandia, Niemcy, Japonia, Chiny, Brazylia, USA, Dominikana, Polska2023: Włochy, Niemcy, Japonia, Chiny, Bułgaria, USA, Turcja, Polska2022: Brazylia, Turcja, Japonia, Chiny, Tajlandia, USA, Serbia, Polska2021: Holandia, Turcja, Japonia, Chiny, Rosja, USA, Brazylia, Polska2019: Tajlandia, Włochy, USA, Japonia, Dominikana, Brazylia, Turcja, Serbia2018: Holandia, Rosja, Belgia, Chiny, Turcja, USA, Niemcy, Serbia
Cztery takie zwycięstwa Polek w sześciu edycjach Ligi Narodów do 2025 roku to też spory wyczyn. Poza nimi wygrywały tak tylko zawodniczki z USA (sześć razy), Japonii, Chin i Turcji (wszystkie po pięć), a także Brazylii (cztery). Teraz Polki dopisują sobie piąte zwycięstwo w kolejnym sezonie i mogą czekać, czy rywalki będą w stanie zrobić to samo.
Zwycięstwa w pierwszych meczach Ligi Narodów 2018-2024:
6 - USA
5 - Japonia, Chiny, Turcja4 - Polska, Brazylia
3 - Holandia, Niemcy, Serbia
2 - Dominikana, Włochy, Tajlandia, Rosja
1 - Bułgaria, Belgia
Słowa rozgrywającej Tajek o Polkach dają do myślenia
To jednak tylko liczby. A chyba jeszcze lepiej obecną pozycję Polek oddają słowa jednej z Tajek. Pornpun Guedpard została zapytana o kolejny mecz drużyny z Azji przeciwko Turcji, ale odpowiedziała z wtrąceniem o zespole Stefano Lavariniego. - Są wśród najlepszych zespołów na świecie, jak Polska - mówiła rozgrywająca dla telewizji CGTN.


Te słowa brzmią wyjątkowo, dotychczas rzadko słyszeliśmy, żeby rywale tak przedstawiali Polskę. Ale trzeba się do nich przyzwyczaić: może na igrzyskach Polki skończyły rywalizację po ćwierćfinale, ale to jednak medalistki Ligi Narodów z dwóch poprzednich sezonów i przeciwniczki będą w nich widziały spore zagrożenie także w tym roku.
O samym środowym meczu Guedpard nie powiedziała zbyt wiele. - Ogółem był to niezły start. Jestem podekscytowana - stwierdziła. I to, przypomnijmy, po porażce w trzech setach. Ich wyniki pokazują jednak, iż Tajki wcale nie grały najgorzej - drugiego seta przegrały na przewagi, pozostałe dwa tylko różnicą trzech punktów.
Show Czyrniańskiej. Teraz mówi, co będzie dalej
Choć na to wpłynęło jednak to, ile punktów nieskutecznością w ataku chwilami traciły Polki. W statystykach naliczono im dwanaście pomyłek - aż o siedem więcej niż u rywalek. To był jednak jeden z niewielu słabszych punktów kadry Stefano Lavariniego. I choćby nie do końca można go tak zakwalifikować, bo nie skreślimy w tym meczu wszystkich atakujących zawodniczek. Osiągnęły 48 procent skuteczności - solidny poziom, w dodatku o sześć punktów procentowych lepszy od Tajek.
Najlepszy poziom ze wszystkich polskich siatkarek pokazała zdecydowanie Martyna Czyrniańska. 14 z 22 jej ataków dało punkty, a do tego dołożyła jeszcze dwa asy serwisowe i jeden blok. Razem z Martyną Łukasik i Magdaleną Stysiak, które zdobyły po 15 punktów, ciągnęły w środę polski zespół.


Czyrniańska do swojego świetnego występu podeszła jednak z dystansem. - Zawsze mówi się, iż nieważne, jak się zaczyna, ważne, jak się kończy. Dlatego nie chcę się skupiać na tym, jak zaczęłam ten sezon reprezentacyjny. Chciałabym tę formę utrzymać i grać z meczu na mecz coraz lepiej. Na to trzeba pracować na każdym treningu. Myślę o tym, co przede mną, a nie o tym, co już za mną. Czy byłam zaskoczona swoją pewnością w grze? Zbudowałam ją w okresie klubowym i wiem, jak jest ważna - ocenia przyjmująca polskiego zespołu.
"Jakbyśmy wchodziły do sauny". Polki trafiły na falę upałów
Po spotkaniu z Tajkami Polki musiały się zmierzyć z jeszcze jedną przeszkodą - bardzo wysoką temperaturą w Pekinie. W Chinach pogoda zmienia się bardzo szybko: jeszcze miesiąc temu woda po sporych opadach zalewała niektóre miasta, teraz przez kilka dni, które Polki spędziły już w Azji, utrzymywało się ciepło, ale na poziomie, które nie utrudniał zawodniczkom przygotowania do turnieju, a teraz na zewnątrz mają prawdziwe piekło.
W środę temperatura sięgała do 35 stopni, a jeszcze gorzej będzie w czwartek, gdy Polki zagrają z Chinkami. Wtedy wyniesie choćby 38 stopni.
Chińskie władze i instytuty meteorologiczne już ostrzegają przed falą upałów, bo temperatura powyżej 30 stopni ma się utrzymać do końca turnieju w Pekinie. Szczęśliwie Polki uspokajają, iż na same mecze te gorące dni w Chinach nie mają aż takiego wpływu. - W poprzednich dniach nie było aż tak ciepło, ale po meczu, gdy wychodziłyśmy z hali, dało się poczuć, jakbyśmy wchodziły do sauny. A wychodziło się na zewnątrz. W hali tego nie czuć, klimatyzacja działa, a ja jestem osobą, której zawsze jest gorąco. Dlatego mnie nie jest tak łatwo w Azji, ale nie ma co zrzucać na takie rzeczy. Musimy się skupić tylko na graniu - przekonuje Martyna Czyrniańska.


- Na zewnątrz jest ciepło, ale tutejsza infrastruktura jest tak przystosowana do naszego sportu, iż w hali ani w hotelu tych wysokich temperatur nie czuć. Dlatego ona nie daje nam się aż tak we znaki. To zresztą całkiem przyjemne wyjść po męczącym meczu na ciepłe, chińskie powietrze - wskazuje za to Aleksandra Gryka.
Pozostaje mieć nadzieję, iż w kolejnych dniach Polki przez cały czas będą sobie radzić - i z upałami, i z rywalkami. W czwartek z Chinkami zagrają o godzinie 13:30 czasu polskiego. Kolejne dwa mecze rozegrają w sobotę przeciwko Turczynkom i w niedzielę z Belgijkami. Relacje na żywo na Sport.pl i w aplikacji Sport.pl LIVE.
Idź do oryginalnego materiału