Race na boisko rzuciły osoby ze stowarzyszenia "To my Polacy". Ich przedstawiciel, Mateusz Pilecki, po meczu w "Kanale Sportowym" za tą sytuacją obwiniał służby porządkowe, które nie pozwoliły wnieść na trybuny specjalnie przygotowanej oprawy. Przerwanie spotkania z Holandią było zatem formą protestu. Ten nie przekonał jednak nikogo. Zachowanie części kibiców skrytykował choćby trener Jan Urban.
REKLAMA
Zobacz wideo Kosecki o relacjach z Urbanem: Czasami bałem się do niego podchodzić
Policja ogłasza po meczu na Narodowym. Musiała działać
Komenda stołecznej Policji ma w tej chwili być w trakcie czynności mających ustalić, którzy dokładnie kibice byli odpowiedzialnie za odpalenie i rzucenie rac. Niezależnie od tego, dowiedzieliśmy się, iż w piątek doszło do licznych zatrzymań. Oto słowa podkomisarz Jacka Wiśniewskiego:
- Przed starciem policja zatrzymała dwadzieścia dwie osoby, z czego dziewiętnaście w związku z posiadaniem środków odurzających, dwie osoby za naruszenie ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych, a także pięć jako poszukiwane do odbycia kary w areszcie śledczym lub zakładzie karnym - stwierdził funkcjonariusz, cytowany przez Polską Agencję Prasową. Dodatkowo: wiemy też, iż 104 kibiców nie zostało wpuszczonych na stadion z powodu nietrzeźwości.
ZOBACZ TEŻ: PZPN odpowiada ws. oprawy i rac na meczu z Holandią. "Zagrożenie życia i zdrowia"
Reprezentację Polski czeka jeszcze jedno spotkanie w ramach eliminacji mistrzostw świata, tym razem na wyjeździe. W poniedziałek Biało-Czerwoni, którzy zajmują drugie miejsce w grupie G, zmierzą się z Maltą. Początek meczu zaplanowano na godzinę 20:45.

2 godzin temu














