Polak znów zawalił mecz Ligi Mistrzów. Kompromitacja. Rozjechali ich

3 godzin temu
Zdjęcie: zrzuty ekranu z Canal+


Kamil Piątkowski i RB Salzburg znów nie popisali się w Lidze Mistrzów. Reprezentant Polski mógł mieć do siebie duże pretensje po pierwszej kolejce, a nie inaczej będzie po drugiej serii gier. Popełnił bowiem bardzo kosztowne błędy, skutkujące stratą bramki. A w drugiej połowie był kompletnie bezradny, podobnie jak cały jego zespół. W dwóch pierwszych wtorkowych spotkaniach LM padło łącznie aż sześć goli.
Liga Mistrzów nabiera rozpędu. We wtorek rozpoczęła się druga kolejka fazy ligowej. W dwóch pierwszych spotkaniach mogliśmy oglądać klub 3-krotnego reprezentanta Polski, a także przedstawicieli Ligue 1 oraz Bundesligi.

REKLAMA







Zobacz wideo Kosecki: Żyłem jak piłkarz grający w Lidze Mistrzów



Katastrofa RB Salzburg i Kamila Piątkowskiego w Lidze Mistrzów. Piłkarz Stade Brestois zabawił się z Polakiem
Wspomnianym polskim piłkarzem jest Kamil Piątkowski, który miał bardzo złe wspomnienia po pierwszej serii gier. Jego drużyna przegrała 0:3 ze Spartą Praga, a środkowy obrońca popełnił katastrofalny błąd przy trzeciej bramce.
Mimo tamtej wpadki 24-latek utrzymał miejsce w składzie klubowego zespołu. I znalazł się w wyjściowej jedenastce na domowe spotkanie ze Stade Brestois. Już w dziesiątej minucie Austriacy cieszyli się z gola, zresztą dość kuriozalnego - jeden z graczy gości nabił Samsona Baidoo, po czym piłka wturlała się do bramki. Jednak po wideoweryfikacji trafienie zostało anulowane z powodu spalonego Lucasa Gourny-Douatha.
Później francuski zespół dalej miał problemy, ale niecały kwadrans po nieuznanym golu niespodziewanie objął prowadzenie. W tej akcji nie popisał się Piątkowski, który najpierw przegrał fizyczny pojedynek z Ludovikiem Ajorkiem, a następnie nieskutecznie spróbował odebrać mu piłkę. Niemal dwumetrowy napastnik skrzętnie z tego skorzystał i finezyjnym podaniem wypuścił na czystą pozycję Abdallaha Simę. Ten w dobrej sytuacji się nie pomylił.



Francuzi z kłopotami, ale utrzymali przewagę do końca pierwszej części. Na początku drugiej znów musieli odpierać ataki Salzburga, ale w trudnych momentach mogli liczyć na dobrze dysponowanego bramkarza Marco Bizota.



Stade Brestois w dziewięć minut rozjechało RB Salzburg. "To się nie dzieje!"
Czego nie dokonali gospodarze, to zrobili goście. W 66. minucie Bizot zagrał świetną długą piłkę do rezerwowego Mamy Balde, który wpadł w pole karne i podał w kierunku jednego z kolegów. Piłkę zatrzymał Leandro Morgalla, tylko w taki sposób, iż idealnie wystawił ją do strzału Mahdiemu Camarze. Ten pewnie uderzył w kierunku dalszego słupka, czemu z bliska przyglądał się bezradny w tej sytuacji Piątkowski, zaskoczony przez kolegę z zespołu.
Po chwili Salzburg był już na kolanach. Ajorque dopadł do bezpańskiej piłki i zagrał przed pole karne do Hugo Magnettiego, który momentalnie uderzył z dystansu. Błąd popełnił Janis Blaswich, odbijając futbolówkę przed siebie. Na to tylko czekał Sima i trafił po raz drugi w tym spotkaniu.
Francuzi dążyli wręcz do tego, aby upokorzyć przeciwników. I po chwili znów dali o sobie znać rezerwowi - Balde wystawił piłkę Mathiasowi Pereirze Lage'owi, a ten plasowanym uderzeniem zza szesnastki pokonał Blaswicha. - To się nie dzieje, to się nie dzieje! - krzyczeli komentatorzy Canal+Sport. I faktycznie, trudno było uwierzyć w to, iż z pięciu celnych strzałów Francuzów aż cztery wylądowały w siatce! To było zabójcze dziewięć minut w ich wykonaniu.



Więcej bramek już nie padło, a Stade Brestois powoli wyrasta na wielką rewelację LM. W pierwszej kolejce pokonało 2:1 Sturm Graz, zatem po dwóch seriach gier ma komplet punktów oraz imponujący bilans bramek 6:1. Na pewno będzie zajmowało wysokie miejsce w tabeli fazy ligowej, ale teraz skala trudności znacząco wzrośnie - czeka je mecz z Bayerem Leverkusen. Natomiast RB Salzburg zagra z Dinamem Zagrzeb i będzie szukało wyczekiwanego przełamania. Warto przypomnieć, iż mistrzowie Chorwacji w pierwszej kolejce przegrali 2:9 z Bayernem Monachium.



VfB Stuttgart kapitalnie zaczął mecz ze Spartą Praga. A potem taki gol
W równolegle rozgrywanym spotkaniu VfB Stuttgart podejmował Spartę Praga. Gospodarze w pierwszej kolejce przegrali z Realem Madryt (1:3), zatem w spotkaniu z Czechami, którzy wywalczyli trzy punkty z Salzburgiem, bardzo zależało im na zwycięstwie. I zaczęli kapitalnie, po wrzutce Maximiliana Mittelstaedta celnie główkował Enzo Millot.



Niemal pół godziny później Mittelstaedt popełnił faul w niedużej odległości od własnego pola karnego. I chyba nie spodziewał się, jak poważne będą konsekwencje. Do rzutu wolnego podszedł Kaan Kairinen, który przymierzył niemal w okienko bramki Alexandra Nuebela. W ten bardzo efektowny sposób doprowadził do remisu 1:1. Taki rezultat utrzymał się do końca pierwszej połowy.



Druga część okazała się znacznie mniej emocjonująca. Nie padł w niej żaden gol, co oznaczało, iż mistrzowie Czech niespodziewanie wywożą punkt z Niemiec. I po dwóch kolejkach LM są niepokonani z czterema punktami na koncie. Natomiast Stuttgart ma tylko jeden punkt.
Liga Mistrzów - wyniki wtorkowych meczów z godziny 18:45:

RB Salzburg - Stade Brestois 0:4, gole: Abdallah Sima 24', 71'; Mahdi Camara 66'; Mathias Pereira Lage 75'
VfB Stuttgart - Sparta Praga 1:1, gole: Enzo Millot 7' - Kaan Kairinen 32'
Idź do oryginalnego materiału