Polak zdobył medal MŚ i coś w nim pękło. "Im go nie dedykuję"

2 godzin temu
- Są też ludzie, którzy nie życzą dobrze i im nie dedykuję tego medalu - zaznaczył z uśmiechem Marcin Komenda. Wywalczony z reprezentacją Polski brąz mistrzostw świata to największy sukces w jego karierze. A iż w tym sezonie kadrowym uwaga skupiała się na nim znacznie mocniej niż kiedykolwiek wcześniej, to tuż po jego zakończeniu opowiedział o blaskach, ale i cieniach ostatnich miesięcy.
Marcin Komenda to typ sportowca, który zawsze przystanie do rozmowy z dziennikarzami i typ osoby, która bardzo dużo się uśmiecha. W niedzielę szeroko uśmiechał się, gdy na jego szyi zawisł brązowy medal mistrzostw świata. W tym sezonie po raz pierwszy w karierze prowadził grę reprezentacji Polski w najważniejszych meczach i po drodze nieraz mierzył się z krytyką oraz negatywnymi komentarzami. Jak sobie z nimi radził?

REKLAMA







Zobacz wideo Polscy siatkarze wrócili do kraju po zwycięstwie w Lidze Narodów!



Komenda mówi wprost: im nie dedykuję tego medalu
Gdy dołączyłam do grupy dziennikarzy rozmawiającej z Komendą, to właśnie wspominał o potrzebie pozbycia się negatywnych myśli. Wtedy chodziło mu o te, które kłębiły się w głowach jego i jego kolegów z kadry po boleśnie przegranym półfinale MŚ z Włochami (0:3). W niedzielę Biało-Czerwoni wciąż grali momentami zbyt emocjonalnie, ale poukładali wszystko na tyle, by wygrać z Czechami rywalizację o brąz 3:1. Pytam, czy to wyrzucanie negatywnych myśli polegało na jakiś rozmowach w szerszym gronie.
- Raczej każdy był we własnym pokoju. Oczywiście, w szatni chwilę jeszcze posiedzieliśmy po meczu. Natomiast nie działo się tam nic szczególnego. Większość z nas jeszcze korzystała z usług fizjoterapeutów, więc tam też był czas, żeby trochę porozmawiać. Do tego też na kolacji. Nie było to nic takiego, o czym można by tu było wspominać. Po prostu każdy dał do zrozumienia, iż musimy zrobić wszystko, by dzisiaj wygrać i dać trochę euforii nam wszystkim. I myślę, iż tak się stało - zaznacza rozgrywający.


To nie był jego pierwszy sezon w kadrze, ale po raz pierwszy ciążyła na nim tak duża odpowiedzialność. Pod nieobecność Marcina Janusza i Grzegorza Łomacza to on prowadził grę Biało-Czerwonych w kluczowych meczach. Po niektórych zbierał pochwały, po innych krytykę. A ta ostatnia, jak sam mówi, przybierała czasem rozmiary wykraczające poza te akceptowalne dla niego. Wspomniał o tym przy podsumowaniu intensywnego lata i wątku dedykacji wywalczonego właśnie krążka.
- Na pewno to był trudny okres. Dedykuję ten medal moim rodzicom, którzy zawsze mnie wspierają. Generalnie rodzinie i ludziom, którzy dobrze mi życzą, bo wiem, iż tacy są. Są też ludzie, którzy nie życzą dobrze i im nie dedykuję tego medalu - podkreśla z uśmiechem.



Po chwili zapewnia, iż nie przejmuje się komentarzami takich osób, ale też przyznaje, iż kiedyś bardziej go to dotykało.
- Teraz przejmuję się tylko ludźmi, na których mi zależy. Tymi, co do których wiem, iż są po prostu dobrymi osobami. Takich przekazujących negatywne myśli staram się spotykać jak najmniej na swojej drodze. Życie jest wtedy piękniejsze - zapewnia.
Smutek w sercu i spełnienie marzeń. Polak wprost o wyjątkowym dla niego sezonie
Jak dodaje, stara się raczej nie czytać i nie słuchać takich negatywnych treści, ale przyznaje, iż trudno czasem tego uniknąć.


- Czasem coś wyskoczy w telefonie samoistnie, więc zdarzy mi się coś takiego zobaczyć. jeżeli w jakikolwiek sposób mam się do tego odnosić, to traktuję to tylko jako motywację. Ale generalnie staram się takimi ludźmi kompletnie nie przejmować, bo przypuszczam, iż to są osoby, które mają problemy w życiu i dlatego się wyżywają na innych - podsumowuje Komenda.



Razem z całą drużyną narodową leciał na Filipiny, by zdobyć mistrzostwo świata. Bardziej utytułowani i doświadczeni kadrowicze mogą czuć na razie nieco większy niedosyt po wywalczeniu brązu. Rozgrywający Bogdanki LUK Lublin, z którą w maju zdobył historyczne mistrzostwo Polski, należy do grona kadrowiczów, którzy wywalczyli właśnie pierwszy w karierze medal MŚ. Nic dziwnego więc, iż dla niego ten krążek to już "aż" brąz.
- Bardzo się nim cieszę. Chcieliśmy złoto i ono byłoby spełnieniem wszelkich marzeń, natomiast brąz MŚ to też jest spełnienie marzeń. Mało komu się udaje zdobyć medal MŚ, więc tym bardziej go doceniam. Oczywiście, po wczorajszej porażce zawsze jest lekki smutek w sercu, ale dzisiaj wygraliśmy i kończymy turniej wygraną, więc jestem szczęśliwy - podkreśla rozgrywający Biało-Czerwonych.
A jak ocenia z własnej perspektywy cały sezon, który był dla niego wyjątkowo długi w kadrze? Sezon, w którym Biało-Czerwoni mieli sporo kłopotów zdrowotnych.
- Przez pryzmat wyników, przez pryzmat dwóch medali - fenomenalnie. Oczywiście, były też trudne momenty. Mieliśmy swoje problemy w różnych momentach tego sezonu kadrowego. Natomiast ostatecznie zdobyliśmy złoto w LN i brąz MŚ, więc będę wspominał ten sezon na pewno fenomenalnie - zapewnia szeroko uśmiechnięty Komenda.
Idź do oryginalnego materiału