Przez pierwszą część mistrzostw świata Kamil Semeniuk zachwycał formą, ale w półfinale zarówno on, jak i cała reprezentacja Polski zderzyli się ze ścianą o nazwie Włochy. W hitowym pojedynku Biało-Czerwoni przegrali 0:3, a to oznaczało, iż mieli zaledwie 18 godzin, by podnieść się po dużym rozczarowaniu i przystąpić do pojedynku o medal, który nie był ich celem. W spotkaniu z Czechami większość drużyny znów miała lepsze i gorsze momenty. I dlatego przy jego podsumowaniu pada określenie "wymęczyliśmy".
REKLAMA
Zobacz wideo Polscy siatkarze wrócili do kraju po zwycięstwie w Lidze Narodów!
Semeniuk wprost o tym, jak Polacy przeżywali bolesną przegraną. "Ciężko było się pozbierać"
Odkąd trenerem reprezentacji Polski został Nikola Grbić, to ta zawsze z imprez rangi mistrzowskiej wraca z medalem. I ta seria została podtrzymana na Filipinach. Dotychczas jednak z turniejów rangi mistrzowskiej wracała ona zawsze co najmniej ze srebrem. Aż do teraz. Odlatujący do kraju w poniedziałkowy wieczór Biało-Czerwoni przywiozą brąz.
Pytam więc Semeniuka, czy w jego oczach jest to w tej chwili "tylko" czy "aż" brąz. - Myślę, iż po jakimś czasie to do nas dotrze i będziemy się cieszyć z faktu, iż to kolejna duża impreza, z której przywozimy medal. Wiadomo, apetyty były większe - dotyczyły zdobycia złotego medalu. Ale po tak długim turnieju - bo ten naprawdę był długi i daleko od domu - zawsze jest fajnie wrócić z czymś na szyi. Ten brązowy medal więc z czasem będzie bardzo dobrze smakował - zapewnia przyjmujący.
Kilka dni temu mówił wprost dziennikarzom, iż ma już dość pojedynków z ekipą Italii. Dlatego, iż te zawsze są wielkim wyzwaniem. Wszyscy obserwatorzy nastawiali się na to, iż w sobotę obejrzą kolejną wielką polsko-włoską batalię. Ale osłabiona brakiem Bartosza Kurka drużyna Grbicia grała chaotycznie i mimo prowadzenia we wszystkich setach wszystkie przegrała. Pytam więc Semeniuka, czy noc po tym meczu, a poprzedzająca pojedynek o brąz, była ciężka dla niego i jego kolegów z zespołu.
- Myślę, iż wielu z nas miało ją nieprzespaną. Ciężko było się pozbierać, poukładać myśli i przygotować do tego spotkania. Było dziś widać na boisku, iż może nie prezentowaliśmy się tak, jak powinniśmy. Gdzieś tam wyszarpaliśmy, wymęczyliśmy to spotkanie. Ale wygraliśmy i to jest najważniejsze. Zdobyliśmy ten brąz, który - jak mówiłem - powinien nas cieszyć za kilka dni - podsumowuje 29-latek, który pierwsze dwa sety zagrał w podstawowym składzie, a w dwóch pozostałych wchodził tylko na zmiany.
Nie tylko w sobotę Biało-Czerwoni marnowali przewagi. W drugim secie pojedynku z Czechami prowadzili 15:11, by przegrać 23:25, powtarzając sobotnie grzechy.
- Na własne życzenie wypuściliśmy tego seta. Bo pierwszy był pod kontrolą (wygrany 25:18 - red.), potem podaliśmy rywalowi rękę. A oni potrafią naprawdę fajnie grać, jeżeli przyjmą sobie piłkę do siatki. Wtedy każdemu się z nimi ciężko gra. Dopóki graliśmy swoją siatkówkę, nie popełnialiśmy prostych błędów, to kontrolowaliśmy to spotkanie. Ale jeżeli oddajesz więcej pola rywalowi i jest mniej koncentracji po naszej stornie, to Czesi udowadniają, iż zasłużenie dotarli do tego ścisłego grona czterech najlepszych drużyn tych MŚ - podsumowuje Semeniuk.