W niedzielne popołudnie polscy skoczkowie wzięli udział w konkursie duetów na skoczni w Predazzo. Biało-Czerwonych reprezentowali Kamil Stoch i Dawid Kubacki. O godz. 16:00 miała rozpocząć się seria próbna, a godzinę później miała wystartować pierwsza seria. Nie obyło się jednak bez problemów, o których poinformował w serwisie X Dominik Formela ze skijumping.pl. "Oficjalnego komunikatu brak, ale nici z serii próbnej. Wokół totalne rozprężenie i oczekiwanie na zajście słońca. Jak co dzień - tuż po 17 na skoczni w Predazzo. Konkurs powinien ruszyć o czasie lub z delikatnym poślizgiem" - relacjonował.
REKLAMA
Zobacz wideo Zbudował skocznię w ogrodzie, teraz organizuje tam konkursy. Jak wyglądają skoki amatorów?
Kapitalne skoki Kubackiego i Stocha w pierwszej serii
Ostatecznie rywalizacja ruszyła i z niecierpliwością czekaliśmy na występ Biało-Czerwonych. Pierwszym naszym reprezentantem, który pojawił się na belce, był Kamil Stoch, który poleciał na odległość 134,5 metra. To w momencie skoku dało naszym zawodnikom prowadzenie.
W związku z tym wynikiem mogłoby się wydawać, iż na Dawidzie Kubackim będzie ciążyła presja, jednak ten pofrunął 127,5 metra, co pozwoliło nam utrzymać prowadzenie. W sumie po dwóch skokach mieliśmy 176.7 pkt.
W swojej próbie "do pieca" dał Ryoyu Kobayashi, który uzyskał odległość 133 metrów, co pozwoliło Japończykom po dwóch próbach wskoczyć na drugie miejsce (za Polską) ze stratą 3,5 pkt. Na trzecim miejscu plasowała się Słowenia (-11,8 pkt), a tuż poza podium była Austria (-17,8 pkt).
Czy Polacy utrzymali prowadzenie do końca?
Po pierwszej serii odpadły reprezentacje Chin, Kanady, Ukrainy, Kazachstanu, Rumunii oraz USA. Nie brakowało kontrowersji i kuriozalnych sytuacji - Amerykanie odpadli po dyskwalifikacji Tate'a Frantza, dzięki temu w drugiej serii zobaczymy Turków. Ponadto zdyskwalifikowani zostali Zhen z Chin oraz Marusiak z Ukrainy. Jakby tego było mało - jak poinformował Dominik Formela - Tarik Vanwieren z Kanady nie oddał swojego skoku, bo... "pojawił się na górze z kombinezonem, który nie był zaczipowany".
W drugiej serii Kamil Stoch potwierdził, iż jest w fenomenalnej formie. Polak skoczył 134,5 metra i pokazał pozostałym rywalom, iż jest mocny. Jako ostatni z pierwszej grupy skoczył Ren Nikaido. Musiał skoczyć podobnie jak Stoch, by zniwelować straty z pierwszej serii. Ostatecznie Japończyk wylądował na 129. metrze, co pozwoliło nam zwiększyć przewagę nad nimi do 12,3 punktów.
Dawid Kubacki jeszcze się poprawił i w drugiej próbie - skoczył 129.5 metra. Jednak Ryoyu Kobayashi skoczył jeszcze lepiej - 132.5 metra i zniwelował straty do 4,3 pkt. Nad trzecią Słowenią mieliśmy 12,7 pkt przewagi.
W trzeciej serii wystąpiło osiem najlepszych reprezentacji. Z rywalizacją pożegnały się reprezentacje Norwegii, Francji, Finlandii i Turcji. Jako pierwszy na belce pojawił się Ren Nikaido, który skoczył 129 metrów. To sprawiło, iż Japończycy spadli za Słowenię. Tuż po nim zobaczyliśmy Kamila Stocha. Trzykrotny mistrz olimpijski oddał fenomenalny skok na odległość 135,5 metra, co pozwoliło nam odskoczyć na 18,7 pkt od drugiego miejsca i 19,2 od trzeciego.
Dawid Kubacki wytrzymał presję i w kluczowym momencie skoczył 137,5 metrów. Dzięki temu Biało-Czerwoni wygrali niedzielny konkurs duetów w Predazzo. Na drugim miejscu uplasowali się Japończycy, a na trzecim - Słoweńcy. Kobayashi odpalił w decydującym momencie i skoczył 141 metrów. Anze Lanisek skoczył 137 metrów.
Klasyfikacja końcowa:
Polska - 786,6 pkt
Japonia - 765,7 (-20,9 pkt)
Słowenia - 764,7 (-21,9 pkt)