W poniedziałek w Porto rozpoczęło się zgrupowanie reprezentacji Polski przed ostatnimi meczami w Lidze Narodów z Portugalią (piątek) i Szkocją (poniedziałek). Zgrupowanie nietypowe, bo zagraniczne. Decyzja sztabu szkoleniowego spowodowana była przede wszystkim kwestiami logistycznymi.
REKLAMA
Zobacz wideo Kosecki nie dowierza: Jak można za niego zapłacić 100 baniek?! [To jest Sport.pl]
Pierwsze spotkanie odbędzie się na Estadio do Dragao w Porto, gdzie piłkarze dotarli szybciej i łatwiej niż do Warszawy. Istotną kwestią była też baza treningowa. Na boisko Gondomar Sport Clube reprezentacja jechać będzie około 15 minut. W Warszawie dotarcie do Legia Training Centre w podwarszawskich Książenicach zajmowało choćby godzinę.
Już na samym początku, w poniedziałek rano, zgrupowaniem wstrząsnęła informacja na temat Roberta Lewandowskiego. Okazało się, iż kapitan reprezentacji Polski nie dotrze do Porto z powodu kontuzji pleców, jakiej doznał w niedzielnym meczu Barcelony z Realem Sociedad (0:1).
Pierwsze sygnały dotyczące urazu Lewandowski zgłosił jeszcze w niedzielę wieczorem, zaraz po ligowym spotkaniu. Wtedy nie było jednak jeszcze pewne, iż kapitan kadry nie dotrze na zgrupowanie. To stało się dopiero w poniedziałek rano, tuż przed 11:00, kiedy PZPN wydał oficjalny komunikat w sprawie. Wiadomo już, iż Michał Probierz w miejsce Lewandowskiego nie powoła żadnego innego zawodnika. Po pierwsze dlatego, iż zostało mało czasu. Po drugie, w kadrze jest już 27 zawodników.
Pustki pod hotelem kadry w Porto
W hotelu Boeira Garden Porto Gaia, który położony jest 30 minut spacerem od centrum Porto, pierwsza część reprezentacji Polski na czele z Probierzem pojawiła się w niedzielę po południu. Była to część sztabu szkoleniowego, rzecznik prasowy kadry oraz pracownicy i członkowie PZPN.
W niedzielę w hotelu pojawili się też pierwsi piłkarze. Byli to Jakub Moder, Tymoteusz Puchacz, Dominik Marczuk oraz Mateusz Bogusz. Dwaj ostatni na zgrupowanie przylecieli z USA. W poniedziałek chwilę po 12:00 ze Stanów Zjednoczonych przyleciał też Bartosz Slisz, który był bohaterem ostatniego meczu Atlanta United. Były pomocnik Legii Warszawa strzelił decydującego gola w spotkaniu z Interem Miami (3:2), eliminując w play-offach MLS drużynę Lionela Messiego, Luisa Suareza, Sergio Busquetsa i Jordiego Alby.
Kilkanaście minut po Sliszu pod hotelem pojawili się Bartosz Bereszyński, Łukasz Skorupski, Piotr Zieliński, Sebastian Walukiewicz oraz Karol Świderski, którzy przyjechali jednym autobusem. Kadrowicze muszą stawić się w hotelu do 15:00 lokalnego czasu.
Zgrupowanie było wyjątkowe z jeszcze jednego powodu. Za każdym razem, gdy reprezentacja Polski zbiera się w Warszawie, na piłkarzy czekają dziesiątki kibiców, którzy od rana polują na zdjęcia i autografy kadrowiczów. W Porto było zupełnie inaczej.
Pod hotelem reprezentacji Polski przez cały dzień nie pojawił się żaden kibic. Ostatni raz taka sytuacja miała miejsce w październiku zeszłego roku w trakcie pierwszego zgrupowania kadry za kadencji Probierza. Było to w stolicy Wysp Owczych, Thorshavn. Co ciekawe, wtedy też brakowało kontuzjowanego Lewandowskiego.
O 15:30 lokalnego czasu (16:30 w Polsce) odbędzie się konferencja prasowa. Początkowo udział w niej mieli wziąć Probierz i Lewandowski. Nieobecnego kapitana kadry zastąpi Zieliński. Półtorej godziny później rozpocznie się pierwszy trening Polaków w Porto.
Najbliższe mecze zdecydują o przyszłości reprezentacji Polski w Lidze Narodów. Po czterech kolejkach drużyna Probierza zajmuje trzecie miejsce w tabeli z czterema punktami. Do prowadzącej Portugalii tracimy sześć punktów, a do drugiej Chorwacji trzy.
Polacy mają też trzy punkty przewagi nad Szkocją. Dwie pierwsze drużyny awansują do ćwierćfinału rozgrywek, trzeci zespół zagra w barażach o utrzymanie w Dywizji A, a ostatni spadnie do Dywizji B.