W sobotę w Rydze zaczęła się faza pucharowa EuroBaksetu. Jako pierwsi na parkiet wyszli koszykarze Turcji i Szwecji. Skandynawowie zaskoczyli, wychodząc z grupy, choć są zespołem z końca piątej dziesiątki światowego rankingu. Chcieli też zaskoczyć Turków, którzy wygrali swoją grupę z kompletem punktów.
REKLAMA
Zobacz wideo Wielkie transfery w Ekstraklasie. "Kiedyś to było nie do pomyślenia"
Szwedzi zaskoczyli Turcję
Pierwsza kwarta miała zaskakujący przebieg, bowiem lepsza skutecznością wykazywali się Szwedzi. Od samego początku mieli kilkupunktową przewagę, którą potrafili kontrolować. choćby jak Turcy się zbliżyli, to od razu Skandynawowie odskakiwali na kilka punktów. Z łatwością wypracowywali sobie pozycje rzutowe.
Turcja sprawiała wrażenie pogubionej. Ponad połowę jej punktów w pierwszej kwarcie zdobył Cedi Osman, reszta nie za bardzo mu pomagała. Gwiazdor tureckiej kadry, Shane Larkin, nie zdobył żadnego punktu. Szwecja niespodziewanie prowadziła 23:20.
W drugiej kwarcie Turcja próbowała podnieść defensywę. Częściej udawało się blokować rzuty spod kosza, ale Szwedzi potrafili znaleźć przestrzeń przy rzutach z dystansu. To im pomogło utrzymać przewagę z pierwszej kwarty. Z kolei Turcy sami sobie utrudniali życie w ataku. Wybierali rzuty z trudniejszych pozycji, często dopuszczali się też fauli w ataku. Z tak nerwową grą nie mogli się zbliżyć do rywali. W końcówce kwarty Szwedzi oddali istotny rzut za dwa punkty i podwyższyli prowadzenie. Do szatni schodzili przy wyniku 42:37. Sensacja wisiała w powietrzu.
Osman, który rzucił w pierwszej kwarcie, całkowicie zaciął się w drugiej. Skuteczność u Szwedów rozkładała się równomierne, każdy dołożył cegiełkę do tego prowadzenia, byli konsekwentni. Pelle Larsson rzucił dziewięć punktów, Simon Birgander osiem, a Melwin Jan Pantzar siedem. Ważne też były zbiórki Birgandera, miał ich na koncie sześć.
Zobacz też: Tego jeszcze nie było. Najdroższa drużyna świata zagrała we Wrocławiu
Szwecja się zacięła
Pierwsze akcje trzeciej kwarty wskazywały na to, iż Szwedzi utrzymają poziom z pierwszej połowy. Ale nagle przestali punktować na dobre kilka minut. Niemoc Szwecji zaczęła się, kiedy zepsuła kontrę trzech na jednego przy prowadzeniu 44:41. Od tego momentu Turcy zaczęli wchodzić na dobre tory, wreszcie zanotowali serię punktowych akcji. Wyszli na prowadzenie i nieco odskoczyli rywalom ze Skandynawii.
To pomogło złapać pewność siebie, której Turcy bardzo potrzebowali. Na dobre odblokowali się Alperen Sengun i Ercan Osmani, którzy w mgnieniu oka stali się najlepiej punktującymi zawodnikami meczu, przynajmniej na tym etapie gry.
Szwecja próbowała później gonić, ale to było trudne zadanie, kiedy Turcja złapała odpowiedni rytm. Faworyt tego spotkania odwrócił wynik na swoją korzyść, kończąc trzecią kwartę przy prowadzeniu 63:55. Kto wie, czy ta zepsuta kontra Szwecji przy korzystnym wyniku nie była punktem zwrotnym spotkania.
Nerwowa końcówka, Szwecja była bardzo blisko szczęścia
Wydawało się, iż Turcja już tego nie wypuści, ale nagle zaczęła grać wolniej, jakby zlekceważyła rywala. Tymczasem Szwedzi wrócili do dobrej i skutecznej gry z pierwszej połowy. Odważnie wchodzili pod kosz, ale też byli w stanie punktować za trzy. I udało im się doprowadzić do remisu 69:69. Pewne było zatem, iż ostatnie pięć minut to będzie zacięta i nerwowa rywalizacja.
Obie strony grały agresywniej w obronie, a w ataku skuteczne akcje przeplatały prostymi błędami. Turcy za sprawą jednej "trójki" Larkina byli minimalnie z przodu. istotny moment przyszedł dwie minuty przed końcem, kiedy Szwedzi uparcie chcieli zagrać przez środkowego i punktować spod kosza, ale Birgander dostał potrójne krycie i stracił piłkę. Od tego momentu Turcy bezlitośnie zaczęli wykorzystywać błędy Szwedów, którzy z każdą kolejną akcją faworytów wyglądali na coraz bardziej rozbitych. Próbowali podjąć walkę, ale poza jednym wsadem nic więcej nie mogli zdziałać.
Ostatecznie Turcja wygrała 85:79 i jest potencjalnym rywalem Polski w ćwierćfinale. Ale ten mecz pokazał, iż Turcy są zespołem do ogrania, można ich postraszyć. To był ich najsłabszy mecz na tegorocznym EuroBaskecie. Szwedów trzeba pochwalić za waleczność, nieustępliwość, jasno określony pomysł na grę, który był całkiem skuteczny.
Najskuteczniejszym graczem spotkania został Alperen Sengun, który mógł się cieszyć z wykręcenia double-double. Rzucił 24 punkty i zaliczył aż 16 zbiórek. Był najważniejszy w drugiej połowie. Podobnym osiągnięciem może pochwalić się Simon Birgander (14 punktów, 13 zbiórek). Najlepiej punktującym Szwedem był Ludde Hakanson (16 pkt.).
W niedzielę mecz 1/8 finału z udziałem polskich koszykarzy. Zagrają z Bośnią i Hercegowiną o godzinie 11:00.
Przed Wami najnowszy Magazyn.Sport.pl! Polscy koszykarze zagrają w Katowicach o mistrzostwo Europy. Korespondenci Sport.pl czuwają, a już teraz mamy oryginalny starter pack kibica basketu. Ekskluzywne wywiady, odważne felietony i opinie przeczytasz >> TU