Poker w Polsce pod specjalnym nadzorem. Rafał Gładysz: wszystkich nas nie złapiecie!

4 godzin temu
Poker
Poker Poker w Polsce pod specjalnym nadzorem. Rafał Gładysz: wszystkich nas nie złapiecie!
17.12.2025 07:07

Poker w Polsce pod specjalnym nadzorem. Rafał Gładysz: wszystkich nas nie złapiecie!

Podczas gdy polscy pokerzyści zdobywają mistrzowskie tytuły i miliony dolarów na świecie, we własnym kraju traktowani są jak przestępcy. Rafał Gładysz bezlitośnie punktuje hipokryzję ustawy hazardowej, która marnuje potencjał budżetowy i skazuje graczy na emigrację lub życie w konspiracji. W rozmowie odsłaniamy kulisy branży, która ewoluowała od dymu cygar do zaawansowanej analityki danych, stając się twardą szkołą zarządzania ryzykiem.

Piotr Mieśnik
Udostępnij

Poker. Szachownica z kartami czy ruletka w garniturze?

Zacznijmy od fundamentów. Sąd Najwyższy USA, a także szereg instytutów badawczych, orzekły, iż poker to w dominującym stopniu skill game, czyli gra umiejętności. Jednakże, jeżeli ja – amator – usiądę do szachownicy z Magnusem Carlsenem, przegram 100 na 100 partii. jeżeli usiądę do stolika z Tobą, w jednym rozdaniu, a może choćby w krótkiej sesji, mogę Cię ograć, licząc na trochę szczęścia. Czy ta immanentna cecha pokera – variance (wariancja) – nie jest wystarczającym argumentem, by wrzucać pokera do jednego worka z ruletką?

Rafał Gładysz, dziennikarz pokerowy: Mogę odpowiedzieć na to pytanie tak – i bardzo dobrze! Na tym polega właśnie piękno pokera, iż w tej grze każdy może wygrać z każdym. Nigdy nie wygrasz z Carlsenem w szachy, z Nadalem w tenisa, ani nie powalisz na deski Mike’a Tysona, choćby teraz, gdy już dawno nie boksuje. Ale usiądziesz do stołu z Philem Ivey, Danielem Negreanu, Philem Hellmuthem czy Alexem Foxenem, największymi mistrzami tej gry, i możesz wygrać z każdym z nich.

To właśnie ta cecha pokera przyciąga miliony ludzi do tej pięknej gry, choć bez żadnych wątpliwości jest to gra umiejętności. Ale jest to gra umiejętności z elementem losowym, który sprawia, iż choćby najlepsi gracze na świecie mogą odpaść z turnieju już w pierwszym rozdaniu, a zwykły amator ma szansę zdobyć tytuł mistrza świata.

Sądy w wielu krajach świata orzekają od lat i wydają drastycznie różne wyroki na temat tego, jak zakwalifikować pokera. Dla jednych jest to czysta gra hazardowa, ale tylko dlatego, iż gra się w nią na pieniądze. Tak jakby w brydża czy szachy grało się na cukierki, a jakoś nikomu do głowy nie wpadnie w ten sposób klasyfikować te gry. Dla mnie absolutnie wiążąca jest decyzja Międzynarodowego Stowarzyszenia Sportów Umysłowych z listopada zeszłego roku, która jasno i bezsprzecznie zakwalifikowała pokera do sportów umysłowych, czyli gier umiejętności, podobnie jak brydż, szachy, warcaby czy e-sport.

Od „Wielkiego Szu” do solverów GTO – ewolucja profesjonalnego gracza

Przez ostatnie dwie dekady poker przeszedł drogę od zadymionych zapleczy i „czytania z twarzy”, do laboratoriów analitycznych. Dziś najlepsi gracze świata spędzają godziny na pracy z tzw. solverami, analizując drzewa decyzyjne i dążąc do gry w stylu GTO (Game Theory Optimal). Czy romantyzm gry umarł? Czy poker stał się po prostu trudniejszą formą e-sportu, gdzie edge (przewaga) budowana jest przez moc obliczeniową komputera, a nie intuicję?

To zależy. Należy pamiętać, iż poker może być grą na poziomie absolutnie profesjonalnym, a zawodowi pokerzyści siadają do stołu pokerowego, aby wykonywać swoją pracę, tak samo jak kierowca, który siada za kierownicą samochodu. Ale to przecież niewielki procent wszystkich graczy na świecie, bo zdecydowana większość to amatorzy, gracze rekreacyjni czy choćby półzawodowi, dla których ta gra to przede wszystkim fantastyczna rozrywka, forma sportowej rywalizacji czy szansa na zarobienie kilku dodatkowych dolarów do zwykłej pensji.

I tu przechodzimy płynnie do Twojego pytania. Tak, poker na najwyższym poziomie to w tej chwili czysta matematyka, a solvery stały się nieodłączną częścią tej gry, głównie w pokerze online (choć są coraz częściej zakazywane podczas samej gry, aby nie dawać zawodowym graczom jeszcze większych przewag nad słabszymi rywalami). Ale z pewnością służą do codziennej nauki gry, bo każdy szanujący się gracz poświęca wiele godzin na uczenie się nowych strategii czy zagrań.

Czy obchodzi to pokerzystę, który lubi sobie raz w tygodniu czy raz w miesiącu zagrać z kolegami w pokera przy piwku? Z pewnością nie. I tu właśnie powraca ta magiczna „sztuka czytania rywali” albo – mówiąc potocznie – pokazywanie, kto ma większe jaja przy blefowaniu. Tu znajdziesz ten romantyzm – gry wygrasz 10 dolarów, gdy pokonasz kolegę, z którym do tej pory przegrywałeś, gdy uda Ci się zabrać wszystkie żetony lepszemu od siebie pokerzyście. W pokerze znajdzie się miejsce dla wszystkich, jakkolwiek chciałby ktoś traktować tę grę.

W filmie „Wielki Szu” Jan Nowicki grał w zadymionym pokoju, popijając wódkę. Dzisiejszy topowy gracz to często asceta: dieta, siłownia, medytacja, sen polifazowy, by wytrzymać wielogodzinne sesje online na kilkunastu stołach naraz (tzw. multitabling). Czy ten technokratyczny, wyprany z emocji obraz profesjonalisty nie jest… nudny? Co przyciąga młodych ludzi do pokera, skoro to dziś ciężka orka na ugorze statystyki, a nie romantyczna przygoda?

Przyciągają przede wszystkim marzenia o wielkich pieniądzach. Każdy początkujący gracz oczami wyobraźni widzi siebie jako zwycięzcę wielkiego turnieju lub potężnego rozdania na stołach cashowych. I jak mówiłem wcześniej – jest to jak najbardziej możliwe. Nie sztuką jest wygrać turniej. Sztuką jest utrzymywanie się z gry w pokera w długim okresie i nie przegranie wszystkiego, co się wygrało wcześniej.

Można być autorem „one-hit wonder”, jednego wielkiego przeboju w całej karierze, a można regularnie być na listach przebojów przez długie lata. Wszystko zależy od wiedzy, ciągłej nauki, praktyki i doświadczenia. Profesjonalni gracze to doskonale wiedzą i rozumieją, dlatego dążą coraz bardziej do doskonałości. W tym poker przypomina trochę na przykład Formułę 1, gdzie sztab ludzi walczy o choćby najmniejsze przewagi nad resztą stawki, o ułamki sekund na okrążeniu. Pokerzysta szuka tych przewag tam, gdzie może – w kondycji fizycznej, w dbaniu o swoje ciało czy dietę, w lepszym i dłuższym śnie, w lepszym przygotowaniu od strony psychologicznej itd. Oczywiście – nie wszyscy, to jasne. Ci, którym na tym zależy, widzą zależności.

Czasem o eliminacji z turnieju zadecyduje dosłownie moment dekoncentracji, jedna zła lub choćby nieoptymalna decyzja. Dla zaprawionego w bojach gracza siedzenie przy stole przez 10-12 godzin nie jest niczym nowym czy dziwnym, ale dla amatora, który „ma na rano do pracy” to często prawdziwe wyzwanie, jak przebiegnięcie maratonu.

Czy to jest nudne? Dla postronnych obserwatorów może tak to wyglądać. Widać to szczególnie podczas obecnych transmisji telewizyjnych z pokerowych rozgrywek. Wszystko trwa w tej chwili o wiele dłużej, niż jeszcze kilkanaście lat temu, gdzie przy stołach trwała zwykle wesoła gierka wśród śmiechów i rozmów. Na tym najwyższym poziomie już tak z pewnością nie jest, ale wśród milionów amatorów to przez cały czas zwyczajna gra towarzyska, często przy piwku czy drinku.

Poker a biznes – lekcje zarządzania ryzykiem i kapitałem

Wielu traderów z Wall Street i City of London to byli pokerzyści. Mówi się, iż poker to najlepsza szkoła bankroll management (zarządzania kapitałem) i podejmowania decyzji przy niepełnych danych. Czego prezes spółki giełdowej mógłby nauczyć się od gracza high-stakes, jeżeli chodzi o radzenie sobie z ryzykiem i odcinanie emocji od decyzji finansowych?

W zasadzie… wszystkiego, co jest potrzebne do prowadzenia firmy. Od zwykłej sprawności emocjonalnej – zarządzania emocjami, opanowania, koncentracji, radzenia sobie ze stresem i presją czy adaptowania się do nowych sytuacji.

Może się nauczyć podejmowania optymalnych decyzji w środowisku niepełnych informacji, oceny podejmowanego ryzyka czy prawdopodobieństwa zdarzeń, posiadaniu kilku planów na jedną sytuację. Pokera można porównać do prowadzenia jednoosobowej działalności gospodarczej, gdzie tylko Ty jesteś odpowiedzialny za to, czy będziesz miał profity, czy puścisz się z torbami. I właśnie bankroll management jest praktycznie podstawą, od której naukę gry powinien zaczynać każdy adept pokera.

W biznesie mówi się dużo o resilience. W pokerze mamy pojęcie tiltu – stanu, w którym emocje przejmują kontrolę nad logiką po serii porażek. Jak najlepsi radzą sobie z downswingami (okresami strat), które są statystycznie nieuniknione i mogą trwać miesiącami? Czy te mechanizmy obronne można przenieść na grunt prowadzenia firmy w kryzysie?

Oczywiście. To bardzo podobne sytuacje. jeżeli dalej porównujemy pokera do JDG, to downswing jest sytuacją kryzysu finansowego, utraty dochodów lub wręcz finansowych strat. I podobnie jak w biznesie – pokerzysta musi być na takie złe czasy przygotowany, przede wszystkim mentalnie, ale również finansowo. Dlatego tak bardzo ważne jest granie na swoich zwyczajnych stawkach lub zejście na niższe, jeżeli finanse się wyraźnie kurczą.

Naturalnym odruchem u wielu początkujących zawodników jest próba wejścia wyżej i odrobienia strat, ale nie na darmo mówi się, iż „ojciec zlał syna nie za to, iż grał, ale za to, iż chciał się odegrać”. Downswing jest najtrudniejszym okresem w życiu każdego gracza, ale nie można panikować. Dla pokerzysty najważniejsze jest podejmowanie prawidłowych decyzji, co w long runie ma przynieść zyski. Czasem wariancja jest jednak złośliwa, a daje znać o sobie ten mityczny czynnik losowy, który może dawać wygrane rywalom choćby wówczas, gdy ich szanse na zwycięstwo są mikroskopijne. To piękno, ale i przekleństwo pokera, z którym należy nauczyć się żyć. jeżeli tego nie zrozumiesz jako gracz, to zwyczajnie nie nadajesz się do tej gry w poważnym wydaniu. To też chyba najtrudniejsza sztuka dla większości zawodników, aby pogodzić się z taką „niesprawiedliwością”, jeżeli ich spotyka. Ale takie są zasady tej gry.

Absurdy ustawy hazardowej i sukcesy „Polish poker power” na świecie

Cofnijmy się do roku 2009. Wybucha afera hazardowa, która dotyczyła automatów, a rykoszetem oberwał poker. Minęło kilkanaście lat. Mamy sytuację, w której w Polsce legalna gra turniejowa poza kasynami jest obłożona absurdalnymi restrykcjami, a gra online u zagranicznych operatorów jest przestępstwem skarbowym. Jak Ty, jako lider środowiska, tłumaczy zagranicznym kolegom ten fenomen? Że w kraju, który wydał wybitnych matematyków ze szkoły lwowsko-warszawskiej, gra oparta na rachunku prawdopodobieństwa jest de facto wyjęta spod prawa?

Rozmawiałem kiedyś z jednym z dyrektorów w Totalizatorze Sportowym, który powiedział mi wówczas, iż jest w branży od wielu lat, ale takiego sk****syństwa, jakiego dopuścił się w 2009 roku rząd w stosunku do pokerzystów, to on nie widział w całej swojej zawodowej karierze. I to chyba w sumie wystarcza za całą ocenę naszej sytuacji. Cmentarne podchody Mira, Zbycha i Rycha zakończyły się w praktyce konsekwencjami jedynie dla pokerzystów, którzy cierpią już 16 lat, bo nie mogą legalnie grać w swoją ukochaną grę. Jesteśmy szykanowani, jesteśmy ścigani, jesteśmy sądzeni za granie w karty!

Czy to normalne, iż ja, jako jedyny – bo już ostatni, reszta dała sobie spokój już dawno temu – dziennikarz pokerowy w tym kraju, staję przed sądem jak zwyczajny kryminalista? Bo opowiadam o grze w pokera? Że na pokerowe turnieje wysyłane są na naloty dziesiątki funkcjonariuszy połączonych sił Służby Celno-Skarbowej i Policji z bronią i psami? Jak ja mogę to racjonalnie wyjaśnić to moim kolegom z innych krajów? To jest patologia, a nie prawo.

Jeszcze do niedawna w Tajlandii za posiadanie dwóch talii kart groziło więzienie, a wszelkie formy hazardu były zakazane, ale choćby tam rząd poszedł po rozum do głowy i uznał, iż kasyna to świetny sposób na zarobek na milionach turystów. Tylko w trzech krajach w Europie nie można grać legalnie w pokera – w Polsce, na Węgrzech i w Rosji. To chyba wiele wyjaśnia.

Mamy w Polsce graczy światowego formatu. Dominik Pańka, Dima Urbanowicz, Sebastian Malec i inni wygrywają turnieje główne na festiwalach European Poker Tour, Wiktor Malinowski gra o pule po kilka milionów dolarów na żywo czy w sieci. Turnieje w całej Europie padają łupem polskich pokerzystów. W mediach branżowych są bohaterami, „polskimi orłami”. Zachodnie media piszą o „Polish poker power”. A w świetle polskiego kodeksu karnego skarbowego – teoretycznie – mogą być traktowani jak przestępcy, jeżeli klikną myszką na terenie RP. Jak to wpływa na psychikę i tożsamość polskiego gracza? To życie w ciągłym rozkroku między dumą a konspiracją?

Faktycznie, możemy się czuć, jakbyśmy żyli w dwóch różnych światach równoległych. Ostatnie lata to naprawdę dużo większych i mniejszych sukcesów polskich pokerzystów. Dosłownie w ostatnich dniach przynajmniej kilkoro naszych zawodników zanotowało sześciocyfrowe wygrane liczone w euro czy dolarach. Monika Hrabec, nasza najlepsza pokerzystka – która notabene wyjechała już kilka lat temu z Polski – grała na Bahamach jeden z absolutnie najcięższych (jeśli chodzi o poziom rywali) turniej, w którym wpisowe wynosiło 250 tys. dolarów i skończyła grę na stole finałowym. Zainkasowała prawie 800 tys. dolarów. Wspomniany Dominik Pańka skasował ponad 300 tysięcy euro na EPT w Pradze. Kilka tygodni temu Tomasz Brzeziński (od lat mieszkający już na Malcie) w dwóch finałach Main Eventu EPT zarobił ponad 1,1 mln euro.

My pękamy z dumy, lajki pod postami w social mediach sypią się setkami, zewsząd płyną słowa uznania i gratulacje, a pewnie dla około 80 proc. społeczeństwa jesteśmy bandziorami, bo taką narrację przyjął kiedyś ten, czy tamten polityk. Albo 40 lat temu obejrzeli „Wielkiego Szu” i na tej podstawie uznają, iż wiedzą, co to jest poker.

To nie jest rozkrok między dumą a konspiracją. To raczej jednoczesne poczucie samozadowolenia i żenady. Aż chce się powiedzieć „wszystkich nas nie złapiecie”. Obecne działania służb mają na celu wyłącznie zastraszenie środowiska. Ja czy kilku kolegów z wyrokami skazującymi za granie w pokera, czy jego promowanie, mamy służyć jako przykład, iż nie wolno sprzeciwiać się władzy. Tak było i jest od dawna.

„Medialne” naloty na turnieje miały ukrócić szarą strefę, a to po nich kolejne podziemne kluby rosły jak grzyby po deszczu. Postawią zarzuty trzem czy pięciu osobom, bo są najbardziej medialne, a w tym samym czasie tysiące pokerzystów gra sesję w zakazanego pokera online, a w grze obracają w sumie milionami dolarów. I ta parodia trwa od 16 lat.

Mówisz o absurdach prawa, ale dura lex, sed lex. Fakty są takie, iż tysiące Polaków grają na nielegalnych stronach nie płacąc w Polsce ani złotówki podatku. Czy promując pokera w obecnym stanie prawnym, nie namawiacie de facto wejścia w szarą strefę?

A kto nas w tę szarą strefę wepchnął i jeszcze przez cały czas dociska butem? To nie my wprowadziliśmy najbardziej idiotyczne przepisy dotyczące pokera w całej Europie. To nie my uporczywie się ich trzymamy, choć dosłownie z każdej możliwej strony cała branża od lat trąbi o tym, iż poker powinien być zalegalizowany na zdrowych zasadach. Przecież my, jako pokerowe środowisko, od lat domagamy się możliwości legalnej gry. Większość pokerzystów chętnie by zapłaciła rozsądne podatki od swoich zysków, żeby tylko móc normalnie wykonywać swoją pracę.

Walczę od lat o jakichkolwiek sprzymierzeńców w tej nierównej walce, ale wśród polityków partii rządzących Polską przez ostatnie 20 lat, nie ma w tej chwili absolutnie nikogo, kto wyciągnąłby do nas pomocną dłoń. Każdy boi się, iż mu spadną sondażowe słupki, jak pozwoli grać ludziom w karty na pieniądze. Żyjemy w kraju, gdzie każda forma zakazów i nakazów od zawsze, historycznie, kończyła się buntem, sprzeciwem czy rewolucją. Nie jesteśmy inni, walczymy o swoje, a naszą formą protestu jest ciągłe granie i odnoszenie kolejnych sukcesów. I mówię to z głębokim żalem, bo nie tak powinna wyglądać sytuacja pokera w naszym kraju.

Podatki, sztuczna inteligencja i wizja legalnego rynku pokera w Polsce

Dla czytelnika biznesowego najważniejsze są liczby. W Polsce mamy horrendalny podatek od wygranych w pokera w kasynach. Proszę wytłumaczyć laikowi, dlaczego 25 proc. podatku w pokerze zabija tę grę matematycznie i sprawia, iż legalna oferta jest produktem „dla naiwnych”, na którym w długim okresie nie da się wygrywać?

Ustawa hazardowa z 2009 roku wprowadziła kilka fatalnych w skutkach przepisów. Były to zakaz gry w pokera online, zakaz promocji i reklamy pokera, zakaz gier cashowych (również na żywo) oraz podatek od wygranych turniejowych w wysokości 25 proc. od każdej wygranej. Te cztery punkty w zasadzie zamordowały legalną grę w pokera. Powód pierwszy – gra nie opłaca się organizatorom, jak kasyna, bo nie są w stanie na niej zarabiać. Bez gier cashowych żadnemu kasynu nie opłaca się prowadzić rozgrywek pokerowych. Kropka. I dlatego nie ma już pokera w żadnym kasynie w Polsce.

Powód drugi – gra z 25 proc. podatkiem nie opłaca się w żaden sposób graczom, głównie tym zawodowym, półzawodowym czy choćby regularnie grającym graczom rekreacyjnym. Dlaczego? Bo nie są oni w stanie pobić statystyki. Dobre ROI, czyli return of investment, albo inaczej zwrot z inwestycji, u ogarniających grę, wygrywających graczy wynosi średnio około 20-30% w długim terminie, czyli np. po rozegraniu kilkuset czy kilku tysięcy turniejów.

Spójrzmy na grę na żywo – gra się jeden turniej dziennie, inaczej niż online, gdzie można zagrać mnóstwo turniejów jednego dnia. Opłata turniejowa przy opłacaniu wpisowego to minimum 10 proc., ale w tej chwili raczej 15 proc., czasem choćby 20 proc.. W przypadku znalezienia się na miejscu płatnym w turnieju trzeba dodatkowo odprowadzić 25 proc. podatku od swojej wygranej. Daje to w sumie mniej więcej 40 proc. haraczu kasynowo-podatkowego. Widać więc, iż więcej gracze oddają, niż zarabiają. A to z kolei oznacza w niedługim czasie odpływ pieniędzy od graczy, który kończy się małą frekwencją turniejową, biedą u pokerzystów i śmiercią pokera w kasynach. Takie cykle przechodziliśmy w Polsce już nie raz.

Inaczej mówiąc – z gry umiejętności poker w kasynie z takim podatkiem staje się już tylko zwykłą grą kasynową, gdzie to kasyno zawsze wygrywa. A – jak wspomniałem wcześniej – i tak im się to nie opłaca.

Wielka Brytania, Malta, Austria, a ostatnio choćby Tajlandia czy Meksyk. To tam rezydują polscy gracze. Czy mamy jakiekolwiek szacunki, ile kapitału ludzkiego i finansowego traci polski budżet przez wypychanie tych ludzi za granicę? Nie mówię tylko o podatku od wygranych, ale o konsumpcji, inwestycjach w nieruchomości i podatkach dochodowych, które ci często zamożni ludzie płacą obcym fiskusom.

Nie mamy, bo nikt nigdy nie prowadził takich obliczeń. Podobnie ciężko odpowiedzieć na pytanie, ile osób w Polsce gra w pokera. Nikt tego nie policzył, bo nie ma legalnej opcji, aby to zrobić.

Z pewnością wielu pokerzystów wybrało życie za granicą, bo tam jest łatwiej być profesjonalnym graczem, choćby dzięki bardziej liberalnym przepisom prawa. Daleko nie szukając – nasz najlepszy pokerzysta, Wiktor Malinowski, operujący na co dzień milionami dolarów w swojej grze, pokerzysta grający na najwyższe stawki na świecie, określany mianem jednego z dwóch, może trzech najlepszych pokerzystów cashowych na świecie, od lat choćby nie pojawił się w Polsce, na stałe krąży między Makau, gdzie ma do dyspozycji najgrubsze gry na świecie, a najdroższymi festiwalami.

Z całą pewnością można jakoś jednak policzyć utracone korzyści dla polskiego budżetu z powodu nielegalności pokera w Polsce. I nie mówię tu już o samych podatkach od organizatorów takich gier (bo wciąż wszyscy jesteśmy zdania, iż to nie gracze powinni płacić podatki, ale organizatorzy, czyli kasyna naziemne, kluby pokerowe i licencjonowani operatorzy online, jak dzieje się to w normalnych krajach).

Wyobraź sobie duży turniej w centrum Europy, na który przyjeżdżają setki, a choćby tysiące graczy z wielu krajów, aby pograć w pokera przez tydzień. Każdy z tych zawodników musi zadbać o transport, o hotel, o wyżywienie, a także o rozrywkę. Oczywiście codziennie gra w pokera, więc od każdego uiszczonego przez tego gracza wpisowego leci jakiś podatek do budżetu. I tych graczy jest powiedzmy pięćset, tysiąc… W Bratysławie na ostatnich mistrzostwach Polski mieliśmy prawie 8 tys. wpisowych, z czego pewnie z 2,5-3 tys. zapłacili polscy gracze. To są kosmiczne pieniądze, potężny rozwój wielu branż skupionych wokół pokera, potężne wpływy podatkowe, znakomita promocja kraju, co może zaowocować również rozwojem turystyki itd. Wygrywaliby i zarabialiby wszyscy, ale przegrywają na wyraźne życzenie polityków.

Sztuczna inteligencja pokonała człowieka w szachach lata temu, ale szachy przetrwały. W pokerze, grze z niepełną informacją, AI (jak Libratus czy Pluribus) również zaczyna dominować. Czy zbliżamy się do momentu, w którym poker online umrze, bo nikt nie będzie pewien, czy po drugiej stronie gra człowiek, czy bot? Czy przyszłość to powrót do gry na żywo?

To są tak naprawdę dwa różne pytania, bo gra na żywo i gra online to niby ten sam poker, ale jakby dwa różne światy. Oczywiście, wraz z rozwojem sztucznej inteligencji rosną zagrożenia ze strony różnego rodzaju oszustów, którzy tworzą boty. Nikt tego nie ukrywa, iż taki problem istnieje, wręcz głośno się o tym mówi. Ale znając problem, można go rozwiązać i wszyscy operatorzy online – bardziej lub mniej skutecznie – od dawna walczą z tym zjawiskiem. jeżeli nie będą tego robić, to stracą graczy, bo ci uznają po prostu, iż w takim nieprzychylnym środowisku grać nie będą. Niestety, granie w karty od zarania dziejów wiąże się z próbami oszustw, a także z próbami ich wyłapania. Przypomnę tylko, iż pierwszego karcianego oszusta w Polsce powieszono już w 1482 roku…

Z kolei gra na żywo przeżywała przez lata wzloty i upadki. w tej chwili boom na pokera live osiągnął niespotykany dotąd poziom na całym świecie. Zamknięci w domach gracze przez kilka lat pandemii grali jedynie online, wszystkie festiwale i turnieje na świecie wstrzymano, kasyna pozamykano, praktycznie trzy lata nie działo się nic. Gdy świat wrócił do normalności nastąpiła prawdziwa eksplozja! Wszystkie turnieje, wszystkie festiwale notują od 2023 roku potężne rekordy frekwencji. Widać wyraźnie, iż do pokera napłynęła nowa fala postpandemicznych graczy, którzy szukając zajęcia zaczęli grać, gdy byli pozamykani w domach. Pokerowy biznes nigdy nie był tak silny, jak obecnie. Tylko nie u nas, rzecz jasna…

Załóżmy optymistyczny scenariusz: zostajesz doradcą Ministra Finansów. Masz pięć minut, by przekonać go do jednej, konkretnej zmiany w ustawie, która uzdrowi rynek, zapewni wpływy do budżetu i bezpieczeństwo graczom. Jaka to zmiana?

To bardzo proste – należy wycofać wszystkie bzdurne zapisy z ustawy hazardowej i wprowadzić możliwość prowadzenia w Polsce klubów pokerowych, w których nie będzie żadnych gier kasynowych, jak ruletka czy automaty. Czysty poker, organizowany przez graczy dla graczy. Z możliwością reklamy, z grami cashowymi, z turniejami bez podatku dla graczy.

Z fiskusem powinni rozliczać się organizatorzy płacąc rozsądny podatek od swoich dochodów. Zapewniam wszystkich, iż w kilka lat będą to naprawdę znaczące wpływy do budżetu państwa. Oczywiście te same możliwości powinny mieć kasyna naziemne, które mogłyby konkurować z klubami poprzez lepsze oferty dla graczy. To jest bardzo proste, trzeba tylko dobrej woli. Do tego wprowadzenie systemu licencyjnego dla operatorów online, z rozsądnymi opłatami i podatkami.

Poker to gra o sumie zerowej (minus rake, czyli prowizja kasyna). Żeby ktoś wygrał, ktoś musi przegrać. W biznesie dążymy do sytuacji win-win. Czy ta drapieżna natura pokera, gdzie sukces jest zawsze kosztem przeciwnika, nie jest czymś, co ostatecznie nie pozwala tej grze wejść na salony jako pełnoprawny sport?

Czy właśnie sport nie jest tym, gdzie ktoś wygrywa, bo okazał się lepszy, a ten słabszy musi uznać wyższość rywala? Przecież to jest podstawa wszelkich gier czy dyscyplin sportowych. A czy w biznesie też nie chcesz być najlepszy w swojej branży, nie chcesz wykosić lub osłabić konkurencji? Poker przypomina zwykłe życie, gdzie na każdym kroku musisz walczyć o swoje. Ta gra uczy twardych decyzji, ale uczy też grania według określonych zasad.

Poker ma w zasadzie wszystkie cechy sportu. Można zdobywać prestiżowe tytuły na imprezach mistrzowskich, jak choćby World Series of Poker. Prowadzone są najprzeróżniejsze rankingi. Na każdym kroku masz elementy rywalizacji. Organizowane są turnieje i festiwale pokerowe, w których zdobywasz puchary, pierścienie, bransoletki czy inne trofea. Organizowane są mistrzostwa krajowe, kontynentalne czy światowe. Obowiązują przepisy, mamy tournament directorów, czyli sędziów takich zawodów. Najlepsi gracze mają swoich sponsorów i kontrakty. Czym różni się poker w tym zakresie od innych sportów?

Nasza dyskusja udowodniła, iż polski poker to fascynujący, wielowarstwowy splot matematyki, biznesu i legislacyjnych paradoksów. W Interplay stawiamy na rzetelną analizę właśnie takich nieoczywistych tematów, a Twoja wiedza i chłodne spojrzenie idealnie wpisują się w tę misję. Czy pomógłbyś nam zatem „odczarować” tę branżę w oczach rynku oraz regulatora publikując materiały na naszych łamach?

Oczywiście, z wielką przyjemnością. Dzisiaj dosłownie delikatnie liznąłem wielu tematów, które zasługują na szersze, bardziej opisowe wyjaśnienie, czy pokazanie. Postaram się więc przedstawić Czytelnikom Interplay pokerowy świat z punktu widzenia naszego środowiska.

Przeczytaj też:
>>> Monopol i cyfrowe zasieki. MF odsłania karty w odpowiedzi dla Interplay.pl
>>> Influencerzy na celowniku służb. Koniec ery grey marketu? Plota w iGaming Business
>>> Wielka Warszawska w kinach. Nowy obraz branży wyścigów konnych [TRAILER]

podatki Poker prawo Rafał Gładysz Ustawa Hazardowa
Udostępnij

Piotr Mieśnik

Więcej Poker

Poker

Koniec „Oscarów pokera”. Global Poker Awards odwołane. Co dalej z najważniejszą galą branży?

Najważniejsza gala nagród w świecie pokera znika z kalendarza. Organizatorzy Global Poker Awards ogłosili, iż edycja planowana na 2026 rok zostaje odwołana, a projekt — w dotychczasowej formie — przechodzi na nieokreślony czas w stan zawieszenia. Decyzja wywołała duże poruszenie w środowisku, bo GPA przez lata uchodziły za najbardziej prestiżową… redakcja
Bukmacherka FBI, Lakers i mafia: Jak bukmacherzy tracą na oszustwach w sporcie Piotr Mieśnik
Loterie Kiedy polski rynek iGamingu osiągnie blisko 30 mld dolarów dochodów? Bartłomiej Najtkowski
Poker Tylko jeden kandydat w wyborach prezydenckich wzywa do zmiany prawa hazardowego Bartłomiej Najtkowski
Poker Poker jako sport umysłowy – przełom w prawie i regulacjach? redakcja
Idź do oryginalnego materiału