Pokaz siły w meczu Linette. Komentator aż uspokajał kibiców

1 miesiąc temu
Zdjęcie: Canal+


Magda Linette uśmiechnęła się po jednej z reakcji sędziego w pierwszym secie ćwierćfinału w Abu Zabi z Lindą Noskovą, ale potem ten uśmiech gwałtownie zniknął z jej twarzy. Polska tenisistka w zderzeniu z wielką siłą rywalki nie zdołała zaprzeczyć racjonalnym przedmeczowym przewidywaniom. Czeszka co prawda nie grała tak koncertowo jak w dwóch poprzednich spotkaniach, ale i tak zwyciężyła 6:4, 6:3.
- Między młotem a kowadłem - ocenił komentator Canal+ sytuację taktyczną Magdy Linette w czwartkowym ćwierćfinale, w którym mierzyła się z Lindą Noskovą. Mimo olbrzymiego doświadczenia i krótkich kryzysów dysponującej olbrzymią siłą przeciwniczki Polka zeszła z kortu pokonana. I podzieliła los Igi Świątek oraz Magdaleny Fręch, a z Abu Zabi wyjedzie jedynie z nagrodą pocieszenia.

REKLAMA







Zobacz wideo Kaja Ziomek-Nogal czwarta w wielobojowych mistrzostwach Europy! "Jestem coraz bardziej nakręcona"



Linette i Noskovą w rankingu WTA dzieli zaledwie jedno miejsce, ale ogółem znacznie więcej je dzieli niż łączy. Polka, która w przyszłym tygodniu będzie obchodzić 33. urodziny, powoli zbliża się do końca występów na zawodowych kortach. Młodsza o 12 lat Czeszka jest zaś wciąż na początku kariery seniorskiej, choć już może pochwalić się kilkoma sukcesami. Tak jak są na dwóch skrajnych końcach tenisowej drogi, tak też odmienny jest ich styl gry. Mierząca 1,79 m i potężnie zbudowana Noskova bazuje na sile, a Linette - choć nie jest niska - to zdecydowanie drobniejsza i bazuje na grze z kontry. A kort twardy, na który zawodniczki rywalizowały w Abu Zabi, zdecydowanie sprzyja agresywnej grze Czeszki.
Fakt, Polka wygrała oba poprzednie ich spotkania, tylko tu warto pamiętać o wspomnianej różnicy wieku. Kiedy mierzyły się po raz pierwszy Czeszka miała zaledwie 18 lat. A do tego oba te pojedynki rozgrywane były na ziemnej nawierzchni, która siłę uderzenia Noskovej osłabia.
Właśnie na twardej nawierzchni Czeszka niespełna pół roku temu wywalczyła w Monterrey swój pierwszy tytuł WTA. Na takim samym korcie wcześniej dwukrotnie wystąpiła w finale imprezy tego cyklu (w 2023 roku z Adelajdzie i w Pradze).
O tym, jak groźna jest na "betonie", gdy jest w formie, przekonały się ostatnio w nieco ponad rok wszystkie trzy najlepsze rakiety Polski. Świątek przegrała z Czeszką w trzeciej rundzie Australian Open 2024, a Fręch w meczu otwarcia w Abu Zabi była w stanie zapisać na swoim koncie zaledwie trzy gemy.



Trudno się dziwić frustracji zajmującej 28. miejsce w rankingu WTA Fręch w tym pojedynku - Noskova grała z pełną mocą i zwykle trafiała. A gdy trafiała z taką prędkością, to Polka kilka miała do powiedzenia i co chwilę tylko odprowadzała piłkę wzrokiem. Na początku tego meczu komentator Canal+ uspokajał jeszcze kibiców Fręch, zapewniając, iż nie ma żadnych powodów do niepokoju. Ale już pod koniec pierwszego seta, przegranego przez tenisistkę pracującą z trenerem Andrzejem Kobierskim 0:6, pozostało mu stwierdzić: - Miejmy nadzieję, iż Magda się nie załamie.
O sile rozpędzonej Noskovej w Zjednoczonych Emiratach Arabskich przekonała się również jedna z faworytek turnieju - w 1/8 finału rozstawiona z numerem drugim Hiszpanka Paula Badosa (10. WTA) została odesłana przez nastolatkę do domu w nieco ponad godzinę z wynikiem 4:6, 1:6.


W czwartek Noskova pełnego koncertu nie dała. Popełniała sporo błędów, ale Polka tylko sporadycznie była w stanie z nich skorzystać. Czeszka zaś, gdy wracała na adekwatne tory, to znów siała spustoszenie. Poznanianka nie była w łatwym położeniu - musiała bardzo ryzykować, co wiązało się z większymi szansami na błąd, a niemal każda krócej zagrana przez nią piłka gwałtownie była bezlitośnie wykorzystywana przez rywalkę.
Linette uśmiechnęła się po tym jak sędzia liniowy wywołał aut w siódmym gemie pierwszego seta. Bo co prawda miał on rację, ale ze względu na jego ustawienie powinien to zrobić jeden z jego kolegów. W dalszej części spotkania Polka miała coraz mniej powodów do uśmiechu, a rosła frustracja. Raz poddenerwowana miała zastrzeżenia, iż sędziowie nie wywołali autu po zagraniu Noskovej, a podczas jednej z przerw dyskutowała na odległość rozemocjonowana najprawdopodobniej z trenerem Markiem Gellardem.



- Nie ma racjonalnych przesłanek, by Magda wygrała ten mecz - stwierdził komentator przy stanie 1:3 w drugiej partii, choć przypominał wtedy też o waleczności Linette. Ta dzięki serwisowi nie pozwoliła rywalce mocniej odskoczyć, ale nie miała tenisowej amunicji, by jej poważniej zagrozić. Pozostała jej nagroda pocieszenia, czyli fakt, iż w pojedynku z Noskovą ugrała więcej gemów niż wyżej notowane Badosa i Fręch.
Idź do oryginalnego materiału