W drugiej turze wyborów prezydenckich Polacy zdecydowali, iż następcą Andrzeja Dudy zostanie Karol Nawrocki - kandydat popierany przez Prawo i Sprawiedliwość. Jego wybór budzi też emocje w świecie sportu. Głos zabrał Radosław Piesiewicz - prezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego. Nie ukrywa euforii związanej ze zwycięstwem Nawrockiego.
REKLAMA
Zobacz wideo Żelazny: Probierz był trenerem przeciętnych polskich klubów
Piesiewicz przemówił ws. Nawrockiego.
- Bardzo się cieszę, iż prezydentem został akurat ten kandydat. Wierzę, iż jako patron ruchu olimpijskiego będzie współpracował z nami tak dobrze jak Andrzej Duda. Poza tym jesteśmy w bardzo podobnym wieku i nadajemy na tych samych falach. jeżeli mamy współpracować, trzeba wykorzystywać każdą okazję do rozmowy - powiedział Piesiewicz w rozmowie z portalem WP Sportowe Fakty.
Dziennikarz przeprowadzający wywiad redaktor Mateusz Puka dopytał szefa PKOl o to, czy po wyborze Nawrockiego odetchnął z ulgą. Odpowiedź działacza była jednoznaczna: - Media mocno powiązane z ministrem sportu oskarżały mnie o zdefraudowanie 92 milionów złotych, później zrobiono ze mnie zbrodniarza vatowskiego. Z każdym miesiącem teksty jednak łagodnieją i nikt przez cały czas nie postawił mi żadnych zarzutów. Jestem przekonany, iż nic takiego się nie stanie, bo działałem i działam zgodnie z prawem - powiedział.
Przypomnijmy, iż postać Radosława Piesiewicza budziła kontrowersje po ubiegłorocznych igrzyskach olimpijskich, które w wykonaniu Polski były najgorsze od 1948 roku. Polacy zdobyli zaledwie 10 medali, z czego tylko jeden złoty - ten wywalczony przez Aleksandrę Mirosław.
Piesiewiczowi przez kolejne miesiące zarzucano polityczne znajomości, a jednym ze stałych elementów polskiej sceny polityczno-sportowej stały się wzajemne uszczypliwości słane sobie w mediach społecznościowych z ministrem sportu Sławomirem Nitrasem.
Sam Piesiewicz w październiku ubiegłego roku udzielił wywiadu Sport.pl. W rozmowie z naszym dziennikarzem Łukaszem Jachimiakiem mówił: - Ja wiem, jakie ja mam kwalifikacje i reszta się dla mnie nie liczy. A mówienie, iż jestem, takim niesamowitym przyjacielem pana Sasina to przesada. Gdybym był takim fantastycznym przyjacielem byłego ministra aktywów państwowych, to dlaczego nie zostałem prezesem żadnej spółki skarbu państwa?