Radosław Piesiewicz po igrzyskach olimpijskich przez cały czas toczy żarliwy spór z ministrem sportu Sławomirem Nitrasem. Wszystko przez pieniądze. Minister, powołując się na wyniki kontroli, zarzucił niedawno szefowi PKOl-u, iż nie wypłacił należnych nagród dla naszych medalistów z Paryża. Sam natomiast miał miesięcznie zarabiać 100 tysięcy złotych, a w okolicach igrzysk zmniejszył sobie wynagrodzenie do 70 tysięcy. Na te rewelacje Piesiewicz odpowiedział w poniedziałkowym "Gościu Wydarzeń" w Polsacie. Rykoszetem oberwało się także... Apoloniuszowi Tajnerowi.
REKLAMA
Zobacz wideo DevelopRes Rzeszów zwycięskie w meczu z PGE Grotem Budowlani Łódź. Wenerska: Zmęczenie bardzo czuć
Piesiewicz nagle uderzył w Tajnera: "Zarabia w związku narciarskim 900 tys. zł". Natychmiastowa odpowiedź
Piesiewicz bronił się, iż w 2023 r. zarobił 380 tys. zł, a w ubiegłym - 426 tys. zł. W związku z tym jego miesięczna pensja nie mogła wynosić 100 tys. zł. Od razu przeszedł też do ofensywy. - Żałuję, iż panu Sławomirowi Nitrasowi nie przeszkadza, iż Apoloniusz Tajner, kolega z sejmowej ławy, zarabia w związku narciarskim 900 tys. zł. Ja mu nie bronię, ale dlaczego to jest transparentne, ale jak Radosław Piesiewicz zarabia na umowie o pracę, to jest już nietransparentne - atakował.
Na zarzuty odpowiedział już sam Apoloniusz Tajner. Były prezes Polskiego Związku Narciarskiego, a w tej chwili poseł na Sejm stwierdził, iż Piesiewicz podał nieprawdę. Jak wyjaśnił, prawdopodobnie został wprowadzony w błąd. - Jeden z dziennikarzy na podstawie mojego oświadczenia majątkowego wziął ogólną kwotę 450 tys. zł i pomnożył razy dwa. Prezesem PZN byłem do czerwca i zakładam, iż myślał, iż jest to kwota za pół roku. Tymczasem ja jeszcze przez trzy miesiące - do września - pracowałem jako dyrektor sportowy, a od września byłem na okresie wypowiedzenia. Do tego doszła oczywiście odprawa trzymiesięczna. Po wyliczeniu dziennikarza wyszła faktycznie kosmiczna i nieprawdziwa kwota zarobków za miesiąc - tłumaczył w rozmowie z "Przeglądem Sportowym Onet".
Tajner ujawnił zarobki w PZN. "Te kwoty są rzetelne"
Ile zatem w rzeczywistości zarabiał Tajner? - Mówimy o kwotach brutto, bo w połowie roku po przekroczeniu progu podatkowego zostawało na rękę 14 tys. 600 zł. (...) jeżeli ktoś myśli, iż to było 900 tys. w skali roku, to jest to nieprawda i jeżeli ktoś chce się tym zainteresować, to proszę zwrócić się o informacje do PZN-u, ja nie mam nic przeciwko. Te kwoty są rzetelne, do sprawdzenia - mówił.
Zauważył jednak, iż zagrywka Piesiewicza nie była przypadkiem. - Już wcześniej słyszałem taką wypowiedź prezesa Piesiewicza, iż Tajner zarabiał 800 czy 900 tys. i zrobił ze mnie milionera. Oczywiście to jest tylko taktyka ataku innych osób, która ma na celu próbę odwrócenia uwagi od jego sytuacji - wyjaśnił.