Do przerwy było znakomicie, bo Polki przegrywały z obrończyniami tytułu mistrzyń świata tylko jedną bramką. W drugiej połowie Francuzki jednak całkowicie nam odjechały. Biało-Czerwone ostatecznie przegrały wysoko, ale przed nimi na tym turnieju jeszcze sporo walki.
Polskie szczypiornistki gorsze od Francji. Choć ambitnie walczyły
Reprezentantki Polski już dwa dni temu zapewniły sobie awans do kolejnej fazy mistrzostw świata. Zrobiły to po wygranym – choć znacznie trudniejszym, niż można się było spodziewać – meczu z Tunezją. Wcześniej pokonały z kolei outsidera naszej grupy, czyli Chiny. Został im więc tylko mecz z Francją, czyli jedną z czołowych ekip nie tylko Europy, ale i świata.
Francuzki to obrończynie tytułu mistrzyń. W czterech ostatnich edycjach mistrzostw trzykrotnie stały na podium, z czego dwa razy były najlepsze. W zeszłym roku zostały wicemistrzyniami olimpijskimi, w Tokio wygrały, a w Rio de Janeiro też były drugie. Generalnie – to jedna z najlepszych ekip świata. I oczywistym było, iż to właśnie one będą faworytkami dzisiejszego spotkania, Polki miały z kolei ambitnie się postawić i powalczyć o jak najlepszy rezultat.
Długo się udawało. Ale w końcu Francja odjechała.
Bo do przerwy Polki grały jeden z najlepszych meczów ostatnich lat. Znakomicie w defensywie, genialnie w bramce spisywała się Adrianna Płaczek. Sporo było w tym wszystkim determinacji, walki, Polki po prostu dawały z serducha – a tego było nam trzeba, by pokonać rywala takiego jak Francuzki. Polki odskoczyły choćby na dwie bramki i choć rywalki straty odrobiły, to pokazywało to nasz potencjał. Francuzki zresztą z czasem zaczęły nieco pomagać, kilkukrotnie myląc się w ofensywie.
Polki za to trafiały, zwłaszcza nakręcona Magda Balsam, pewna i z gry, i z linii siedmiu metrów. To ona wyprowadziła nas na prowadzenie 10:7. Tyle iż tę przewagę Biało-Czerwone roztrwoniły w osiem minut. Niestety, tym razem to im przytrafił się gorszy fragment gry, a rywalki jakby otrząsnęły się z początkowej niemocy i zaczęły wyprowadzać skuteczne, szybkie akcje. Bo to ta szybkość wydawała się najgorszym wrogiem naszych zawodniczek, które nie nadążały w tamtym momencie w defensywie.
Trójkolorowe wiec najpierw wyrównały, a potem wyszły choćby na dwubramkowe prowadzenie. Straty do jednego trafienia zmniejszyła jeszcze Paulina Uścinowicz, która rozpoczęła trafianie w tym meczu i zakończyła golem pierwszą połowę. Było 18:17 dla Francji, ale gra Polek dawała nam nadzieje na duże emocje i po przerwie.
Emocji jednak zabrakło.
Po części dlatego, iż Francuzki przyspieszyły jeszcze bardziej i po prostu nie dawały naszej linii obrony szans na powstrzymywanie ich ataków – robiła to jeszcze przez jakiś czas Adrianna Płaczek w bramce – ale też dlatego, iż Polki w ofensywie zostały przez rywalki „przeczytane” i nie potrafiły wyjść poza schemat. Francja pokazywała nam, jak się gra w piłkę ręczną, a nasze zawodniczki nie potrafiły na tę lekcję odpowiedzieć. Do tego wdarła się nieskuteczność, bo wiele szans nasze szczypiornistki po prostu zmarnowały.
Efekt? Trzynaście bramek straty na koniec meczu i wysoka porażka – 28:41. O ile pierwsza połowa pokazała nam, iż Polki wiele mogą, o tyle druga udowodniła, iż wiele dzieli je również od najlepszych. Swoje zadanie w tej grupie jednak i tak wykonały – wygrały dwa mecze i z dwoma punktami przeszły do kolejnej fazy grupowej. Tam zmierzą się z gospodyniami z Holandii (komplet wygranych w grupie), Austriaczkami (dwie wygrane) i Argentyną (jedna wygrana), walcząc o jak najlepsze miejsce.
Musimy uznać wyższość aktualnych mistrzyń świata.@TeamORLEN pic.twitter.com/3CkCsJt1Vr
— Handball Polska (@handballpolska) December 2, 2025
O awans bowiem będzie trudno – wychodzą dwie drużyny, tak naprawdę trzeba by więc najpewniej wygrać wszystkie mecze, a Holenderki w ostatnich latach poczyniły wielkie postępy i dziś to jedna z najlepszych ekip na świecie. W spotkaniach z Austrią i Argentyną Polki powinny być jednak faworytkami.
Polska – Francja 28:41 (17:18)
Fot. Newspix
Czytaj więcej o piłce manualnej na Weszło:
- Wisła Płock zdobyła Paryż. Nafciarze znowu lepsi od PSG!
- Tałant Dujszebajew: Jestem inny, ale prawdziwy [WYWIAD]
- W Kielcach koniec ery. Po kolejnym sezonie pożegnają legendy

9 godzin temu














