Pierwsza kolejka Ligi Centralnej Mężczyzn za nami!

1 rok temu

Za nami pierwsza kolejka Ligi Centralnej Mężczyzn. Dwukrotnie wygrywali goście, a aż sześć pojedynków zwyciężali gospodarze. Już w premierowej serii z uwagą obserwowaliśmy pierwsze rzuty karne w sezonie. Nie lada sensacją okazało się także zwycięstwo w ostatnich sekundach meczu beniaminka rozgrywek, CKS-u Juranda Ciechanów oraz świetna pierwsza połowa młodych szczypiornistów z SMS-u ZPRP I Kielce.

Śląsk Wrocław Handball – Handball Stal Mielec 27:21 (16:12)

Na inaugurację ligi centralnej mężczyzn zmierzyły się ze sobą ekipy, które niewątpliwie są pretendentem do zwycięstwa w całych rozgrywkach. Na wrocławskim parkiecie hali AWF gospodarze podejmowali Handball Stal Mielec. Przepięknym rzutem wynik meczu otworzył Jarosław Cepielik, zawodnik Śląska Wrocław. gwałtownie odpowiedzieli mielczanie, wyrównujące wynik. Igor Graczyk znad strefy obrony piekielnie mocnym rzutem pokonał wrocławskiego bramkarza. Gospodarze utrzymywali jednobramkowe prowadzenie do dziewiątej minuty, kiedy to Igor Graczyk ponownie zameldował się w bramce gospodarzy (8′, 5:5). W kolejnych minutach obserwowaliśmy wyrównaną walkę po obu stronach boiska (14′, 7:7). Świetnie w bramce Śląska Wrocław spisywał się Bartosz Dudek. Wrocławianie wyszli na dwubramkowe prowadzenie (19′, 10:8). Na pięć minut przed końcem pierwszej połowy Rafał Gliński poprosił o czas, bowiem jego ekipa przegrywała już trzema bramkami (25′, 13:10). Zawodnicy Stali Mielec próbowali napędzać kolejne ataki, jednak Bartosz Dudek skutecznie wybijał im piłkę ręczną z głów (28′, 15:12). Krzysztof Gądek niemal z końcową syreną rzucił bramkę i gospodarze z czterema golami zapasu zeszli na przerwę. Już od początku drugiej połowy wrocławianie pokazywali, iż nie dadzą sobie łatwo wydrzeć zwycięstwa w tym pojedynku. Gospodarze wrzucili piąty bieg i skutecznie utrudniali mielczanom zdobywanie kolejnych bramek (36′, 20:14). Zawodnicy Stali Mielec próbowali odrabiać straty, jednak wrocławianie utrzymywali wypracowaną przewagę (50′, 24:18). Krzysztof Gądek, lider Śląska Wrocław ukarany został czerwoną kartką za trzy dwuminutowe wykluczenia. Na boisku panowała nerwowa atmosfera, a zawodnicy obu drużyn walczyli o każdą piłkę. Goście nie mogli znaleźć sposobu na dobrze dysponowanego bramkarza z Wrocławia, a skuteczność mielczan pozostawiała wiele do życzenia (55′, 25:19). Szczypiorniści Śląska Wrocław utrzymali dobrą dyspozycję i odnieśli pierwsze zwycięstwo na inaugurację Ligi Centralnej 27:21.

Sandra Spa Pogoń Szczecin – Grot Blachy Pruszyński Anilana Łódź 32:27 (16:10)

Spadkowicze z ekstraklasy podejmowali na własnym boisku ósmą drużynę ubiegłorocznych rozgrywek Ligi Centralnej. Po czterech minutach tablica wyników wskazywała remis, po 1. Świetnie w bramce gości spisywał się bramkarz. Wyrównana walka toczyła się do dziewiątej minuty (9′, 3:3). Dwie skuteczne akcje gospodarzy i niecelne podania Anilany Łódź doprowadziły do dwubramkowej przewagi szczecinian (12′, 5:3). Słabszą dyspozycję gospodarzy wykorzystali podopieczni Adama Jędraszczyka, doprowadzając do remisu (18′, 7:7). Adam Biały, jeden z liderów szczecińskiej ekipy popisywał się skutecznymi kontratakami, umieszczając piłkę w bramce strzeżonej przez goalkeepera z Łodzi (20′, 10:7). Szczypiorniści ze Szczecina kontrolowali przebieg gry na boisku i powiększali różnice bramkową (28′, 15:8). Po trzydziestu minutach rywalizacji gospodarze schodzili do szatni z sześciobramkowa zaliczką 16:10. Druga część meczu to dominacja ekipy ze Szczecina, czym udowodnili, iż niewątpliwie będą w tym sezonie walczyć o powrót do ekstraklasy. Szczecinianie napędzali się wzajemnie i większość swoich akcji kończyli w bramce rywali, coraz bardziej powiększając zaliczkę bramkową (41′, 21:12). Goście próbowali niwelować straty i w ekspresowym tempie wykorzystywali błędy rywali (45′, 21:18). Łodzianie solidnie prezentowali się w drugiej połowie i wierzyli, iż są w stanie jeszcze zagrozić faworytom. Gospodarze mieli sporo problemów z wyprowadzaniem skutecznych ataków pozycyjnych. Grot Blachy Pruszyński Anilana Łódź na siedem minut przed końcem meczu przegrywała już tylko dwiema bramkami (54′, 27:25). Gospodarze wytrzymali nerwową końcówkę i zwyciężyli różnicą pięciu trafień.

MKS Olimpia Medex Piekary Śląskie – KPR Autoinwest Żukowo 33:29 (17:14)

Równolegle w Piekarach Śląskich piłkarze ręczni podejmowali gości z Żukowa. Już sam początek meczu zwiastował ogromne emocje. Po pięciu minutach pojedynku tablica wyników wskazywała remis, 2:2. Wyrównana walka toczyła się do jedenastej minuty, kiedy to dwie skuteczne akcje gospodarzy pozwoliły osiągnąć im dwubramkową przewagę (11′, 7:5). Szczypiorniści z Piekar Śląskich utrzymywali dystans, grali skutecznie i większość akcji kończyli bramką (17′, 10:6). Goście nie mogli znaleźć sposobu na dobrze dysponowanych gospodarzy (26′, 13:9). Pierwsza połowa zakończyła się korzystnie dla zawodników z Piekar Śląskich, którzy schodzili do szatni prowadząc 17:14. Drugą odsłonę meczu lepiej rozpoczęli gospodarze (36′, 21:16). Szczypiorniści z Piekar Śląskich powiększali dystans bramkowy i kontrolowali wynik (39′, 24:17). Na osiem minut przed końcem meczu gospodarze prowadzili już sześcioma trafieniami (52′, 28:22). Zawodnicy z Żukowa napędzali się i próbowali gonić wynik, jednak nie wystarczyło im czasu. Spotkanie zakończyło się zwycięstwem MKS-u Olimpia Medex Piekary Śląskie 33:29.

MKS Nielba Wągrowiec – CKS Jurand Ciechanów 26:27 (11:9)

Szczypiorniści, którzy w ubiegłym sezonie zajęli 11. miejsce podejmowali na własnym parkiecie beniaminka rozgrywek, Juranda Ciechanów. Pierwsze minuty starcia były wyrównane (5′, 2:2). Gospodarze w miarę upływu czasu rozkręcali się i napędzali skuteczne akcje (16′, 8:3). Goście popełniali mnóstwo błędów, które skrzętnie wykorzystywali szczypiorniści z Wągrowca, utrzymując przewagę. Debiutanci w rozgrywkach robili wszystko, by opanować nerwy i grać skuteczniej, co wychodziło im coraz lepiej (22′, 10:7). Tempo tego meczu nie zachwycało, a zawodnicy obijali słupki i poprzeczki obu bramek (28′, 11:7). Niemoc w ataku Juranda Ciechanów przerwali Damian Rutkowski i Dominiki Wierzbicki, wyprowadzając dwa skuteczne kontrataki (29′, 11:9). Dwubramkową przewagą gospodarzy zakończyła się pierwsza połowa. W ciągu pięciu minut drugiej części spotkania padły po trzy bramki dla obu drużyn (35′, 14:12). Jurand Ciechanów po chwili doprowadził do remisu 14:14. Beniaminek miał choćby szansę na objęcie prowadzenia, jednak skuteczną obroną popisał się bramkarz gospodarzy. Zawodnicy wągrowieckiej Nielby wyprowadzali kontrataki i ponownie budowali przewagę (41′, 17:15). Na kwadrans przed końcem spotkania tablica wyników ponownie wskazywała remis, po 18. Kolejne minuty to wyrównana walka po obu stronach boiska (57′, 24:23). Beniaminek nie bał się wykorzystywać błędów gospodarzy i w hali w Wągrowcu robiło się coraz goręcej (58′, 26:26). Jurand Ciechanów na dwadzieścia sekund przed końcem meczu prowadził jedną bramką. Goście zdołali przechwycić piłkę i dowieźli jednobramkową przewagę do końca, zwyciężając i sprawiając nie lada sensację.

Zagłębie Handball Team Sosnowiec – Budimex Stal Gorzów 30:30 (14:11) [k. 2:4]

Szczypiorniści z Sosnowca podejmowali na własnym parkiecie piątą ekipę poprzedniego sezonu, Budimex Stal Gorzów. Już na początku mogliśmy się przekonać, iż będzie to wyrównany pojedynek. Pierwsze minuty meczu pokazały, iż obie ekipy mocno stawiają na defensywę (7′, 1:0). Po dziesięciu minutach meczu gospodarze prowadzili 4:2. Świetnie między słupkami spisywał się Daniel Szot, bramkarz z Sosnowca, który skutecznie uniemożliwiał zdobywanie bramek gościom (14′, 6:3). Szczypiorniści ze Stali Gorzów mocno pracowali na to, by wyrównać wynik spotkania i udało im się to na dziesięć minut przed końcem pierwszej części gry (20′, 6:6). Remis utrzymywał się przez kolejne siedem minut. Końcówka pierwszej połowy należała do gospodarzy, którzy osiągnęli trzybramkowy dystans do gorzowian. Początek drugiej odsłony meczu to koncertowa gra sosnowiczan (35′, 18:14). Gospodarze starali się kontrolować przebieg meczu, a goście robili wszystko, by dogonić rywali (48′, 25:24). Po chwili tablica wyników wskazywała remis 25:25. Końcówka meczu przebiegała bardzo nerwowo. Obie drużyny popełniały mnóstwo błędów własnych, a piłka przechodziła z rąk do rąk. Michał Adamuszek, jeden z najbardziej doświadczonych zawodników Zagłębia Handball Team Sosnowiec, wziął ciężar gry na siebie (27′, 30:28). W ostatniej minucie padła bramka kontaktowa i spotkanie w regulaminowym czasie gry zakończyło się remisem 30:30. W rzutach karnych lepsi okazali się goście z Gorzowa i to oni mogli cieszyć się ze zwycięstwa.

Siódemka Miedź Huras Legnica – MKS Wieluń 26:22 (10:9)

W ostatnim sobotnim meczu zmierzyły się ze sobą Siódemka Miedź Huras Legnica z MKS-em Wieluń. Premierowa bramka padła dla drużyny gospodarzy, ale goście momentalnie odpowiedzieli celnym kontratakiem. Po czterech minutach na prowadzenie wyszli szczypiorniści z Legnicy (4′, 3:2). Zawodnicy z Wielunia gwałtownie doprowadzili do remisu (7′, 4:4). Szaleńcze tempo z początku meczu mocno zwolniło i przez kolejne siedem minut żadna z drużyn nie mogła trafić do bramki. Niemoc w ataku przełamał Łukasz Kużdeba. Kapitalną wkrętką popisał się skrzydłowy z Wielunia i tablica wyników ponownie wskazywała remis (19′, 7:7). Okazję na dwubramkowe prowadzenie wykorzystali gospodarze, trafiając z linii siódmego metra (25′, 10:8). Siódemka Miedź Huras Legnica po trzydziestu minutach rywalizacji prowadziła z MKS-em Wieluń 10:9. Drugą odsłonę meczu lepiej rozpoczęli gospodarze, którzy odrobili bramkę straty i utrzymywali dwa gole przewagi (37′, 13:11). Legniczanie wrzucili piąty bieg i zaczęli odjeżdżać rywalom (40′, 16:11). Trener Hieronim Wolny poprosił o przerwę, by przekazać swoim zawodnikom cenne wskazówki i trochę uspokoić grę. Goście błyskawicznie odrobili dwie bramki (41′, 16:13). Szczypiorniści z Legnicy kolejny raz w tym meczu udowodnili swoją wyższość na boisku i zbudowali pięciobramkową przewagę (46′, 21:16). Goście nie poddawali się i próbowali odwrócić losy meczu (56′, 22:20). Ostatnie minuty należały jednak do legniczan, którzy ostatecznie zwyciężyli różnicą czterech trafień 26:22.

KPR Padwa Zamość – SMS ZPRP I Kielce 36:31 (14:17)

Kolejnego dnia odbył się ostatni pojedynek pierwszej kolejki Ligi Centralnej Mężczyzn. KPR Padwa Zamość na własnym parkiecie podejmowali uczniów ze Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Kielcach, którzy debiutowali na zapleczu ekstraklasy. Premierowe trafienie padło z linii siódmego metra – na listę strzelców wpisał się Andrzej Korus z SMS-u ZPRP I Kielce. Tempo meczu na początku tego starcia było szaleńcze. Po czterech minutach tablica wyników wskazywała remis, 4:4. W piątej minucie Padwa Zamość pierwszy raz wyszła na prowadzenie (5′, 5:4). Kielczanie gwałtownie zareagowali, wyrównali wynik, a po chwili ponownie prowadzili (10′, 6:7). Gospodarze musieli gonić uczniów kieleckiego SMS-u, ale młodzi kielczanie grali gwałtownie i skutecznie (16′, 8:11). Niemoc zamościan w ataku przerwał Adam Konkel, pokonując bramkarza z Kielc z linii siódmego metra (18′, 9:11). Podopieczni Zbigniewa Markuszewskiego nie wykorzystywali swoich stuprocentowych sytuacji w ataku i popełniali sporo błędów własnych (22′, 10:14). Gospodarze robili wszystko by zmniejszyć dystans do kielczan (26′, 13:16). Nieco zaskoczeni zamościanie musieli uznać wyższość rywali w pierwszej części spotkania (30′, 14:17). Drugą odsłonę meczu lepiej rozpoczęli gospodarze, którzy w ciągu pięciu pierwszych minut zniwelowali stratę (35′, 18:18). Po chwili wyszli na prowadzenie i pozostawili kielczan w tyle (40′, 25:20). Zawodnicy Radosława Wasiaka dzielnie walczyli w ataku i udało im się zbliżyć na jedno trafienie (48′, 27:26). Gospodarze na dwie minuty przed końcem spotkania wyszli na czterobramkowe prowadzenie (58′, 34:30), którego nie oddali już do końca meczu. Ostatecznie Padwa Zamość zwyciężyła 36:31.

Wyniki wszystkich meczów 1. kolejki Ligi Centralnej Mężczyzn

Idź do oryginalnego materiału