Piękni 21-letni. Czy kadra Jerzego Brzęczka będzie złotym pokoleniem?

3 godzin temu
Strzelają mnóstwo goli, przyciągają tłumy na trybuny, wygrywają wszystko, jak leci, a przy tym cieszą oczy. Reprezentacja U-21 jest zbiorowym odkryciem roku w polskiej piłce. Na razie to jednak bardziej dowód dobrej pracy jej trenera niż nadchodzącego złotego pokolenia.
gwałtownie poszło. Raptem w czerwcu polska reprezentacja U-21 przegrała wszystkie trzy mecze na mistrzostwach Europy. Portugalia i Francja ją zmiażdżyły, za silna była także Gruzja. W połączeniu ze spadającą liczbą młodych Polaków przebijających się w silnych ligach oraz wypieraniem ich z ekstraklasowego rynku, zrodziło to przygnębiające nastroje wokół przyszłości krajowego futbolu. Wystarczyło jednak kilka miesięcy, nowe otwarcie w młodzieżówce, wpuszczenie młodszych roczników i innego selekcjonera, by nastroje całkowicie się odmieniły. Patrząc na rulety Jana Faberskiego, gole Tomasza Pieńki oraz dryblingi Oskara Pietuszewskiego, czy Macieja Kuziemki, wielu zastanawia się, czy pod okiem Jerzego Brzęczka nie rodzi się właśnie lepsze jutro polskiej piłki.


REKLAMA


Zobacz wideo Kamil Grosicki ujawnia, dlaczego wrócił do reprezentacji Polski


W tym wieku rozwój bywa piorunująco szybki. Pietuszewski zaczynał sezon jako rezerwowy Jagiellonii, by dziś być promowanym do seniorskiej kadry. Nick Woltemade, niemiecki król strzelców czerwcowego Euro U-21, kilka miesięcy przed turniejem nie został przez Stuttgart zgłoszony do Ligi Mistrzów, bo tak był odległy od regularnej gry. A kilka miesięcy po nim został przez ten sam Stuttgart sprzedany za 80 milionów. W świecie nastoletnich piłkarzy trudno coś z całkowitą pewnością przewidzieć. Można jednak podejrzewać, iż aż tak skrajnego obrazu przyszłości futbolu w danym kraju, jaki panował w Polsce w czerwcu i jaki można obserwować dziś, nie da się obronić. Któraś z perspektyw musiała być wyraźnie przesadzona. jeżeli nie obie.
Specyficzne młodzieżówki
Kadra U-21 to specyficzny twór. Myląca jest sama jej nazwa. Właśnie mija ostatni moment, kiedy jest choć trochę prawdziwa, bo jej najstarsi piłkarze faktycznie mają po 21 lat. Zespół Brzęczka walczy jednak o udział w mistrzostwach Europy, które zostaną rozegrane dopiero w połowie 2027 roku. Najstarsi z obecnej drużyny będą mieli wtedy 23 lata, co w skali panującego w dzisiejszym futbolu kultu młodości, będzie z nich już czyniło w pełni dojrzałych piłkarzy. I dziś jednak 20-21-latkowie nie są w wielu klubach traktowani jako młodzież. A skoro trenerzy widzą w nich pełnoprawnych zawodników, najlepsi przeskakują etap gry w kadrze U-21 i od razu rywalizują z najlepszymi.
Lamine Yamal, Pau Cubarsi, Joao Neves, Warren Zaire-Emery, Dean Huijsen, Desire Doue. Wszyscy metrykalnie mogliby grać jeszcze w kadrach młodzieżowych, ale nikt się nie wygłupia. 18-letni Yamal ma już w dorobku seniorskie mistrzostwo Europy i 23 występy w reprezentacji Hiszpanii. W kadrze U-21 nie rozegrał żadnego meczu. Florian Wirtz z Liverpoolu teoretycznie mógł w czerwcu pomóc kolegom w mistrzostwach Europy U-21, ale już dobija do czterdziestu spotkań w reprezentacji Niemiec, więc dano mu spokój. Ostatni raz w młodzieżówce grał cztery lata temu, mając 19 lat. Porównując wyniki kadr U-21, trudno mieć orientację, jak faktycznie wygląda hierarchia na kontynencie w tej kategorii wiekowej, bez analizowania, ilu z uprawnionych do gry występuje już z seniorami. A ostatecznie tylko o to chodzi. Awanse na turnieje to prestiż dla federacji i trenerów, medale to splendor dla zawodników. Ale tak naprawdę gra toczy się o rozwój indywidualny. Ilu z utalentowanych młodzieżowców zostanie potem wysokiej klasy piłkarzami.
Nie wszystko złoto, co się świeci
O ile pod kątem drużynowym kadra Brzęczka wypada w eliminacjach imponująco, o tyle indywidualnie nie wygląda już na zespół naszpikowany przyszłymi gwiazdami. Owszem, trzynastu z jej członków gra regularnie w Ekstraklasie, co można traktować jako minimum przyzwoitości. Nie ma jednak nikogo, kto występowałby w ligach top 5. Za granicą gra na co dzień czterech piłkarzy. Każdy w swoim klubie zbiera tej jesieni co najwyżej pojedyncze minuty. Czterech kolejnych miało kiedyś styczność z zagranicznymi ligami, ale nie przebiło się tam i wróciło do Polski, by ponownie nabrać rozpędu. Biorąc pod uwagę, iż dekadę temu do gry w młodzieżówce uprawniony był Arkadiusz Milik, będący już gwiazdą Ajaksu Amsterdam, a przed Euro w Polsce w 2017 roku zastanawiano się, czy do młodzieżówki Marcina Dorny nie zaangażować Piotra Zielińskiego z Napoli, obecna przynależność klubowa reprezentantów U-21 nie rzuca na kolana.


Widać to także po wartościach rynkowych wyliczanych przez portal Transfermarkt. Całe środowisko ma do nich oczywiście dystans. Da się jednak za ich pomocą zarysować ogólny obraz tego, kto tworzy dane drużyny. I tak w aktualnych eliminacjach uczestniczy piętnaście drużyn o wyższej wartości rynkowej niż ekipa Brzęczka, wyceniana na 35 milionów euro. Dla porównania wartość jej rówieśników z Francji szacowana jest na 338 milionów, z Anglii na 337, z Niemiec na 216, a z Portugalii na 214. jeżeli uznać, iż to tradycyjne potęgi, z którymi nie ma co się choćby porównywać, warto zauważyć, iż znacznie wyższą wartość mają też piłkarze z Danii (54), Norwegii (73), czy Turcji (44), a przed Polską jest także choćby Szwecja, Grecja, Chorwacja, czy Szwajcaria.
Daleko za liderami
Oczywiście, iż łatwo to skontrować wynikami – Polacy niedawno zmiażdżyli teoretycznie wyżej wycenianych Szwedów, a potem pokonali Włochów – ale znów, najważniejszy jest kontekst. Hugo Larsson, wyceniany na 40 milionów 21-latek z Eintrachtu Frankfurt, był wtedy na zgrupowaniu dorosłej kadry. A wraz z nim Lucas Bergvall z Tottenhamu i Roony Bardaghji z Barcelony. Ta trójka trzykrotnie podbiłaby wartość szwedzkiej kadry U-21. Włosi przegrali w Szczecinie z Polską, ale Pio Esposito, ich 20-letni napastnik Interu Mediolan, strzelał w tym czasie gole dla seniorskiej kadry. Owszem, Jan Urban też zabrał Brzęczkowi Filipa Rózgę i Jana Ziółkowskiego, z których teoretycznie mógłby skorzystać. Ten duet podbiłby jednak wartość polskich piłkarzy U-21 do 43,5 miliona euro. To mniej więcej tyle, na ile Transfermarkt wycenia Bergvalla. Nie chodzi o deprecjonowanie wyników kadry Brzęczka. Dzięki jego dobrej pracy Polska ma dziś znacznie silniejszą młodzieżówkę, niż wynikałoby z jakości piłkarzy, którzy ją tworzą. Ale to nie znaczy, iż Polska jest w europejskiej czołówce pod względem umiejętności 21-latków.
Do określenia rzeczywistej hierarchii poszczególnych Polaków względem rówieśników, można przeanalizować wartości rynkowe dla konkretnych roczników. Bazą obecnych kadr są piłkarze urodzeni w 2004 roku. Najdroższy na świecie 21-latek to Portugalczyk Joao Neves, zwycięzca Ligi Mistrzów z Paris Saint-Germain, wyceniany na 90 milionów. Nasz Antoni Kozubal z Lecha Poznań, lider tego rocznika, jest według portalu wart cztery miliony, co daje mu 149. miejsce na świecie w swoim roczniku. Wśród graczy z 2005 roku prowadzi Desire Doue, Francuz z PSG. Jan Ziółkowski z Romy wyceniany jest piętnastokrotnie niżej od niego. Lider rocznika 2006 Warren Zaire-Emery z PSG jest wart 20-krotnie więcej niż Filip Rózga ze Sturmu Graz, 118. na świecie w swojej kategorii wiekowej. Adrian Przyborek, na razie najlepszy w Polsce gracz urodzony w 2007 roku, jest wart 50 razy mniej niż Lamine Yamal. W czołówce rocznika jest na razie jedynie Pietuszewski, zajmujący siódme miejsce na świecie i będący wart trochę ponad dwa razy mniej niż lider rocznika 2008. Zasadniczo jednak przepaść indywidualną widać rok po roku.


Najbardziej utalentowani nastolatkowie świata
jeżeli uznać Transfermarkt za mało wiarygodne źródło, można posłużyć się jeszcze analizą, jaką końcem sierpnia opublikował CIES Football Observatory, który, biorąc pod uwagę jakość występów, siłę rozgrywek oraz liczbę minut spędzonych na boisku, sporządził listę 200 najbardziej utalentowanych nastolatków świata. Tu kryterium było bardziej restrykcyjne niż w kadrach U-21. Brani pod uwagę byli jedynie piłkarze, którzy nie ukończyli 20 lat. Lektura raportu nie zwiastuje nadchodzącego przebiegunowania w światowej piłce. Zgodnie z wyliczeniami najwięcej utalentowanych nastolatków jest w tej chwili w Holandii, przed Francją, Serbią, Argentyną, Brazylią, Danią i Anglią. jeżeli szukać nadchodzących złotych pokoleń w nie do końca oczywistych nacjach, to raczej w Danii i w Serbii, choć akurat jedni i drudzy zdążyli już przyzwyczaić do znakomitego szkolenia. Polska wypada na tym tle całkiem przyzwoicie. Do światowej dwusetki załapało się sześciu młodych Polaków, co oznacza wyprzedzenie Hiszpanii, Portugalii, Niemiec, czy Chorwacji.


Trzeba jednak mieć świadomość metodologii rankingu. Kto jako nastolatek gra regularnie w Ekstraklasie, czyli już całkiem przyzwoitej europejskiej lidze, od razu trafia na radary choćby w skali kontynentu, czy świata. Najważniejszy jest jednak udany kolejny krok, czyli wyjazd z kraju i gra w silniejszym klubie. A z tym już bywają problemy. Wśród notowanych jest Dominik Sarapata, który jako 17-latek grał wiosną w pierwszym składzie Górnika Zabrze Jana Urbana i w lecie odszedł za cztery miliony euro do Kopenhagi. Tam jednak praktycznie nie pojawia się na boisku. Jako 17-latek wypadał więc w rankingu minut spędzonych na boisku fantastycznie, by kilka miesięcy później niemal zniknąć z obiegu. To bardzo częsty problem młodych Polaków wyjeżdżających z kraju. Najmłodszy Polak regularnie grający w lidze silniejszej niż Ekstraklasa to 22-letni Kacper Kozłowski występujący w Turcji. On też jako nastolatek był na wszelkich możliwych listach światowych talentów, bo młodo zaczął grać w Ekstraklasie i reprezentacji. Następnie odbił się od Anglii, Belgii i Holandii, by dopiero w Turcji stanąć na nogi. Tego typu przypadki nakazują ostrożność wobec wróżenia świetlanej przyszłości Polakom, którzy jeszcze nie wyjechali z kraju.
Niemiecki paradoks
Najlepiej zakrzywienie rzeczywistości związane z siłą kadry U-21 i jej przełożeniem na dorosłe reprezentacje, widać na przykładzie Niemców, przeżywających od dekady poważny kryzys. W 2014 roku sięgnęli po mistrzostwo świata i byli stawiani za wzór pod względem szkolenia. Dwa lata później doszli jeszcze do półfinału Euro. Od tego czasu, jak na własne standardy, straszliwie obniżyli poziom. Dwa razy z rzędu nie wyszli z grupy na mundialu, co nie zdarzyło się im wcześniej nigdy. Na mistrzostwach Europy odpadali w 1/8 finału i ćwierćfinale. Patrząc na skład, jaki ma do dyspozycji Julian Nagelsmann, widać bardzo dobrych piłkarzy, ale raczej nie światowe gwiazdy, jakimi naszpikowane są inne europejskie nacje, choćby Francja czy Anglia. Niemcy całkiem otwarcie biją z tego powodu na alarm, szukając problemu w swoim szkoleniu.
Jednocześnie jednak nigdy nie wiodło się im lepiej w kategorii U-21. W 2017 i 2021 sięgali po tytuły mistrzów Europy, w 2019 i 2025 roku byli wicemistrzami. Daje to wręcz fenomenalną ciągłość – cztery finały na pięć ostatnich turniejów w tej kategorii wiekowej. Siłą rzeczy, spore grono medalistów tych mistrzostw Europy tworzy dziś seniorską kadrę, która niedawno przegrała ze Słowacją i dopiero w ostatnim meczu eliminacji uniknęła baraży. Paradoksalnie, do 2009 roku Niemcom nigdy nie zdarzyło się zdobycie mistrzostwa Europy w tej kategorii wiekowej. Nie przeszkodziło im to wygrać do tego czasu sześciu wielkich turniejów seniorskich.
Znajmy skalę
To w pełni zrozumiałe, iż polscy kibice, wyposzczeni latami rozczarowań z dorosłą kadrą, wypatrują nadziei na lepszą przyszłość wszędzie, gdzie tylko się da. I to zupełnie oczywiste, iż w kraju, w którym raczej nie rodzili się dryblerzy i piłkarze zaawansowani technicznie, widok każdego utalentowanego nastolatka budzi ekscytację. Trzeba jednak znać skalę. Pietuszewski, Faberski i Kuziemka cieszą oczy i dobrze się zapowiadają. Ale na co dzień grają w Jagiellonii, Wiśle Kraków, czy PEC Zwolle. Tureckie ofensywne perełki (Kenan Yildiz i Arda Gueler) są dziś gwiazdami Juventusu i Realu Madryt, w ogóle nie zaprzątając sobie głów kadrą U-21. Tureckie, nie argentyńskie, czy brazylijskie. Być może dobra gra młodzieżówki to zapowiedź, iż po czasach Roberta Lewandowskiego i Piotra Zielińskiego, nie czeka nas jednak wielka smuta. Do złotego pokolenia jednak jeszcze całkiem daleko.
Idź do oryginalnego materiału