Piekarski przerwał milczenie ws. Rosji. "Normalni ludzie nie chcą wojen"

12 godzin temu
Zdjęcie: Sport.pl


- Nagle robiąc interesy w Rosji, kiedy robił to też rząd i inni ludzie, poczułem się, jakbym sprzedawał czołgi i dozbrajał Rosjan, a nie piłkarzy - powiedział Mariusz Piekarski w podcaście prowadzonym przez Łukasza Kadziewicza.
Mariusz Piekarski to jeden z najlepszych polskich agentów piłkarskich. Dwukrotny reprezentant Polski prowadzi agencję UNIDOS, która przez lata chętnie i często wysyłała zawodników do Rosji. Kontakty Piekarskiego pozwoliły też m.in. sprowadzić do Legii Stanisława Czerczesowa.


REKLAMA


Zobacz wideo Kosecki wspomina wybuch Jana Urbana: Co wy k***a, nie umiecie tego?


Przez lata Piekarski wysłał do Rosji wielu zawodników. Dzięki niemu do tamtejszej ligi trafili m.in. Sebastian Szymański, Maciej Rybus, Artur Jędrzejczyk, Marcin Komorowski, Maciej Makuszewski czy Piotr Polczak. Od trzech lat interesy na rosyjskim rynku jednak nie istnieją.
Wszystko przez rozpoczęcie wojny w Ukrainie, co odbiło się również na futbolowym biznesie. Rosjanie zostali wykluczeni z międzynarodowych rozgrywek, a zagraniczni zawodnicy masowo opuścili kraj. Poza piłkarzami z Ameryki Południowej mało kto dziś decyduje się na transfer do Rosji.


O tym, jak kibice reagują na kontakty z Rosjanami, na własnej skórze przekonał się Rybus. 76-krotny reprezentant Polski, zasłaniając się dobrem rodziny (jego żona jest Rosjanką - red.), postanowił zostać w Rosji, mimo trwającej wojny.
Piekarski: Poczułem się, jakbym sprzedawał czołgi
To bardzo nie spodobało się polskim fanom, którzy ostro skrytykowali zawodnika. Wiele cierpkich słów przeczytał też Piekarski. Zwłaszcza iż nie wszyscy jego zawodnicy opuścili Rosję od razu po rozpoczęciu wojny. Agent opowiedział o swoich przeżyciach w podcaście Łukasza Kadziewicza.


- Nie był to dla mnie i rodziny łatwy okres, ale dla mnie tylko ze względu na bliskich, bo o nich zawsze martwię się najbardziej. Do pewnych rzeczy zawsze podchodziłem na luzie. Patrzyłem na swoje otoczenie i ludzi w agencji, ile przychodziło maili i SMS-ów. Nikomu o tym nie mówiłem, choćby żonie, ale dostawałem okropne wiadomości - powiedział Piekarski.


- Tych złych komentarzy było przesadnie dużo, bo nagle robiąc interesy w Rosji, kiedy robił to też rząd i inni ludzie, poczułem się, jakbym sprzedawał czołgi i dozbrajał Rosjan, a nie piłkarzy - dodał.
- Nie możemy wszystkich wrzucać do jednego wora. Kto organizuje nam wojny? Politycy, a później swoje dorzucają media. Normalni ludzie, którzy chodzą do pracy i wożą swoje dzieci do szkoły, nie chcą wojen - podsumował Piekarski.
Idź do oryginalnego materiału