Pięciosetowy thriller w hicie Turcja - Polska. W tie-breaku nie było czego zbierać

7 godzin temu
Nie są już niepokonane polskie siatkarki w Lidze Narodów 2025. W swoim trzecim meczu na turnieju w Pekinie Polki przegrały 2:3 z reprezentacją Turcji (21:25, 25:18, 23:25, 25:22, 7:15). Niestety, choć zespół Stefano Lavariniego wrócił z bardzo dalekiej podróży w czwartym secie, tie-break już w całości należał do rywalek.
Dwa mecze, dwa zwycięstwa, komplet sześciu punktów. Bilans Polek po pierwszych spotkaniach Ligi Narodów 2025 bardzo nam się podobał. O ile triumf 3:0 nad Tajlandią jeszcze aż takim zaskoczeniem nie był, to wygrana 3:1 nad Chinkami zdecydowanie podchodziła pod niespodziankę. Gospodynie pekińskiego turnieju zwyciężały z nami pięć z sześciu dotychczasowych starć w Lidze Narodów, ale w środowe popołudnie (czasu polskiego) zespół Stefano Lavariniego był dobrze naoliwioną maszyną. Kapitalnie zagrały m.in. Aleksandra Szczygłowska na libero czy Martyna Czyrniańska i Magdalena Stysiak pod kątem ataku.


REKLAMA


Zobacz wideo "Czuję się jakbym miał 25 lat". Gamrot głodny sukcesów


Turczynki bez największych "strzelb", ale wciąż piekielnie groźne
Kolejne wyzwanie w Chinach nie jawiło się wcale jako łatwiejsze dla naszej kadry. Turczynki podobnie jak Polki ograły 3:0 Tajlandię, a poza tym pokonały 3:1 Francuzki. W ich szeregach brakowało co prawda dwóch wielkich gwiazd, czyli Ebrar Karakurt i Melissy Vargas, ale i tak zapowiadało się na świetne oraz wyrównane spotkanie. jeżeli chodzi o skład naszej kadry, to mecz rozpoczęły Dominika Pierzchała, a także Olivia Różański, które z Chinkami były rezerwowymi.


Pierwszy set niestety nie ułożył się tak, jak byśmy sobie tego życzyli. Przez długi czas był co prawda wyrównany, Polki do stanu 18:18 szły z Turczynkami niemal łeb w łeb. choćby dwupunktowe prowadzenie kogokolwiek było rzadkością. Niestety w tym kluczowym momencie naszym reprezentantkom rozsypało się przyjęcie, a gdy przyjęcie nie domaga, to i na ataku jest trudniej. Cztery punkty z rzędu zdobyły rywalki, odskakując na 22:18. To zdecydowało o tym, iż Polki pierwszą partię przegrały 21:25.


Genialny set Polek! Szkoda, iż nie poszło serią
Gdy nasze reprezentantki przegrały seta z Chinkami, absolutnie nie wpłynęło to na nie negatywnie. Przeciwko Turcji również pokazały, iż charakter mają żelazny. Drugi set jakkolwiek wyrównany był tylko na początku. Jednak im dalej w las, tym Turczynki były coraz bardziej zagubione. Od stanu 9:8 Polki wpadły niemalże w trans. Kapitalnie sprawował się zwłaszcza nasz blok. W krótkim okresie czasowym aż trzy razy ataki rywalek odbijały się jak od ściany. W dodatku nie pierwszy raz w tym turnieju świetną zmianę dała Malwina Smarzek. Sprawiło to, iż z 9:8 zrobiło się aż 19:10! Turczynki nieco zniwelowały te straty, ale tu już wszystko było przesądzone. Atak Pierzchały ze środka zakończył seta wynikiem 25:18 dla Polski.


Liczyliśmy na kopię w secie trzecim. I była. Niestety z seta pierwszego. Mniej więcej do połowy seta obie ekipy grały niemalże punkt za punkt. Dobre rzeczy dla Turczynek znów zaczęły się przy stanie 18:18 (pechowy wynik dla Polek dziś). Obroniony atak Stysiak, nieco później blok na Różański, złe przyjęcie i cztery punkty straty (19:23) powstały w mgnieniu oka. Wydawało się, iż Polki mogą to odrobić, bo świetne zagrywki Różański przyczyniły się do trzech punktów z rzędu. Turczynki jednak zachowały zimną krew w kluczowym momencie i to one wyszły na prowadzenie 2:1 w setach (25:23).


Co za charakter! Polki wstały z kolan w ostatniej chwili!
Polki znalazły się pod ścianą, a z początku czwartego seta utrudniały sobie ucieczkę z tej sytuacji. Rozczarowująca skuteczność w ataku sprawiła, iż Turczynki prowadziły już 15:12. Wielu prawdopodobnie wtedy pomyślało, iż to może być koniec. Najważniejsze jednak, iż nasze siatkarki absolutnie tak nie pomyślały. Na zagrywkę weszła Dominika Pierzchała. I rozpętała piekło.
As serwisowy, dwa razy odrzucone rywalki od siatki, po przerwie dla trenera Turczynek znów as. W dodatku kapitalnym blokiem popisała się Agnieszka Korneluk. Ani się nie obejrzeliśmy, a z 15:12 dla Turcji zrobiło się 19:15 dla Polski! Donośne "ufffff!" naszych rywalek po tym, jak Pierzchała "wreszcie" zaserwowała w siatkę, słychać było chyba w całej Azji. Nie zmieniło to jednak faktu, iż to Polki wygrały seta 25:22 i doprowadziły do tiebreaka!


Jeden powrót się udał. Drugi niestety nie
Niestety tie-break nie ułożył się po naszej myśli i to w całości. Wróciły kłopoty z kończeniem akcji, a na dodatek Alexia Karutasu zaserwowała dwa asy serwisowe (Polki psuły przyjęcie). Ni stąd, ni zowąd zrobiło się 8:3 dla Turcji. Choć pamięć o czwartym secie dawała nadzieję na remontadę, to drugi raz już się Turczynki nie dały zaskoczyć. Szczególnie iż nasza kadra też nie podniosła swego poziomu gry. Ostatecznie Polki przegrały tie-breaka aż 7:15, a całe spotkanie 2:3, ponosząc pierwszą porażkę w tej edycji Ligi Narodów.
Polkom pozostał w Pekinie już tylko jeden mecz. W niedzielę 8 czerwca o 5:30 rano czasu polskiego nasza kadra zmierzy się z Belgią.
Idź do oryginalnego materiału