Pięć szybkich wniosków: Lech – Cracovia 0:0

kkslech.com 2 tygodni temu

Pięć szybkich wniosków to cykl opisujący w uproszczeniu dany mecz Lecha Poznań. Jeszcze przed przedstawieniem plusów i minusów danego spotkania, analizą gry konkretnego zawodnika czy dogrywką, prezentujemy pięć szybkich i pomeczowych wniosków. Kilkadziesiąt minut po każdym meczu na gorąco pięć spostrzeżeń na temat występu drużyny Kolejorza, poszczególnych piłkarzy czy obecnej sytuacji zespołu.

Brak pomysłu i przewaga dająca nadzieję

Lech wyszedł na mecz z Cracovią bez choćby jednego skrzydłowego, bliżej lewej flanki grał Nika Kvekveskiri, bliżej prawej Filip Szymczak, obaj często schodzili do środka. Lech od początku atakował, przeważał, prowadził grę, aktywni byli m.in. boczni obrońcy często podłączający się do ofensywy, Mikael Ishak czy będący za jego plecami Afonso Sousa. Niestety nasi piłkarze często mieli problemy z przyjęciem piłki lub z wykonaniem prostopadłego podania, a kiedy Ishak w 25 minucie znalazł się oko w oko z bramkarzem, to trafił prosto w niego. Przez wiele minut pierwszej połowy Lech nie potrafił się przebić, brakowało strzałów, prostopadłych zagrań, jedynym plusem była boiskowa kontrola, którą miał nasz zespół. Dopiero w końcówce pierwszej połowy pod bramką Cracovii zrobiło się groźniej, jeden z piłkarzy trafił w słupek będąc blisko samobójczego gola, 2 celne strzały oddał Afonso Sousa, pod koniec pierwszej odsłony pachniało bramką dla Lecha Poznań, który miał wyraźną przewagę.

Jeszcze większa dominacja

Po zmianie stron nic się nie zmieniło. Cracovia grała już typowo na 0:0, na czas, grała nisko, bardzo defensywnie, momentami broniła się całym zespołem chcąc jakoś przetrwać do ostatniego gwizdka. Krakowianie nie wyprowadzali już choćby kontr, Lech cały czas długo utrzymywał się przy piłce wykorzystując w jej rozgrywaniu choćby stoperów grających blisko środkowej linii. Optyczna przewagą Lecha nie przekładała się na sytuacje, jakie mieliśmy pod koniec pierwszej połowy. Jeden celny strzał z daleka w wykonaniu Mikaela Ishaka to za mało, o duecie Jesper Karlstrom & Radosław Murawski lepiej nie wspominać, a zejście aktywnego z przodu Afonso Sousy tylko osłabiło zespół.

Co to zmiany?

Zmiany, jaki przeprowadził Mariusz Rumak wydawały się być logiczne. Trener wprowadził na murawę dwóch nominalnych skrzydłowych, którzy mieli za zadanie wygrywać pojedynki 1 na 1 ze zmęczonymi wahadłowymi Cracovii i nieco rozciągnąć grę przeciwnika. Niestety, zarówno Kristoffer Velde, jak i Adriel Ba Loua nic nie pokazali, Norweg irytował swoją nieefektywną grą, Iworyjczyk drażnił dosłownie wszystkim nie potrafiąc dośrodkować czy choćby podać piłki na kilka metrów. Słabo wyglądali też Joel Pereira i Barry Douglas, ten drugi nadawał się do zmiany już krótko po wejściu, Szkot nie dojechał na ten mecz, miał problemy z dośrodkowaniem ze stojącej piłki czy choćby z przyjęciem. Zmiennicy nic nie wnieśli do gry Lecha Poznań, samego siebie przeszedł Ba Loua, który po takim występie do końca sezonu nie powinien podnieść się z ławki. Bez formy jest Kristoffer Velde, złą decyzją była dziś zmiana Afonso Sousy a pozostawienie na murawie duetu Karlstrom & Murawski. Z Portugalczykiem na boisko wyglądaliśmy lepiej w momencie kreowania gry w środku pola i oddawaliśmy więcej strzałów.

Stracone 2 punkty

Lech Poznań mógł jeszcze łudzić się tytułem Mistrza Polski, mógł doskoczył do lidera na 2 punkty, ale do tego potrzebne było zwycięstwo na oczach ponad 40 tysięcy ludzi. Kolejorz zawiódł na całej linii, na oczach wielu młodych kibiców nie potrafił strzelić gola czyniąc dziś wystarczająco wiele, by odstraszyć młodych od stadionu. Pomimo 75% posiadania piłki Lech wykreował sobie bardzo mało groźnych sytuacji do zdobycia bramki, tak naprawdę więcej dobrych szans miał przed przerwą, niż po przerwie, kiedy bił głową w mur próbując wcisnąć gola m.in. przez błąd któregoś z piłkarzy rywala. Lech przez ponad 90 minut oddał łącznie 15 strzałów, w tym 5 celnych przy 5 uderzeniach i 1 celnym rywala. Gra Lecha Poznań w ofensywie była żenująca, wolna, bez pomysłu, zabrakło pomysłu na rozmontowanie defensywy Cracovii, dynamiki w akcjach, wielu naszym zawodnikom indywidualnie zabrakło jakości, która mogłaby przesądzić o wyszarpaniu wygranej 1:0. Ciężko mieć do kogoś pretensje o brak cech wolicjonalnych. Lech grał do końca, jednak co z tego, skoro nie miał pomysłu na grę, a żadne schematy w ofensywie nie funkcjonowały? Ten mecz mógł trwać choćby przez 130 minut, a poznaniacy i tak nie strzeliliby gola.

Dalej od Europy

Dzisiejszy remis jest jak porażka i mocno skomplikował naszą sytuacją w ligowej tabeli. Z jednej strony Lech przeskoczył z 3 na 2. miejsce, z drugiej jest za nim zła 30. kolejka, w której do Kolejorza zbliżyła się Legia Warszawa oraz Raków Częstochowa, czyli dwaj najpoważniejsi przeciwnicy w walce o europejskie puchary. Delikatnie pisząc – nie jest dobrze, jest średnio, na tytuł Mistrza Polski realnie nie ma już szans, zajmijmy się lepiej obroną 3. miejsca, aby zrealizować cel minimum. Wtedy chociaż nie będzie gorzej.

1. Jagiellonia Białystok 56 pkt.
2. Lech Poznań 52
3. Górnik Zabrze 51

4. Śląsk Wrocław 51
5. Legia Warszawa 50
6. Raków Częstochowa 49
7. Pogoń Szczecin 48

> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <

Reklama



Idź do oryginalnego materiału