Pięć goli w meczu Wieczystej. Oto "bohater" meczu

2 godzin temu
Zdjęcie: Screen z https://x.com/sport_tvppl/status/1840023801976778916


Wieczysta Kraków się rozpędza. W sobotnie popołudnie nie dała żadnych szans Skrze Częstochowa, choć początek miała niemrawy. Dopiero w 23. minucie zdobyła gola, po koszmarnym błędzie obrońcy rywali. Źle przyjął piłkę, dał się łatwo ograć Danielowi Sandovalowi i Skra straciła bramkę. To tylko napędziło piłkarzy Sławomira Peszki, którzy w drugiej połowie nie mieli litości dla przeciwników i zdobywali gole, jak na zawołanie.
To dopiero pierwszy sezon Wieczystej Kraków w II lidze, a już wyrosła na faworyta do awansu. Choć początek miała nie najlepszy, bo w pierwszej kolejce przegrała 0:1 z Resovią, to później zaliczyła aż pięć zwycięstw z rzędu. Następnie nieco obniżyła loty - remis 1:1 z Pogonią Grodzisk i porażka 0:1 z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Wróciła już jednak na zwycięską ścieżkę - 3:0 ze Świtem Szczecin i w sobotnie popołudnie chciała tę dobrą passę podtrzymać. Okazję do tego miała idealną - mecz z ostatnią w tabeli Skrą Częstochowa. Ostatecznie udało się zrealizować plan i mocno pomógł w tym samym rywal. Szczególnie przyczynił się do zdobycia pierwszej bramki, która otworzyła drzwi Wieczystej do zwycięstwa.

REKLAMA







Zobacz wideo Ale numer! Kosecki zrobił to podczas ważenia przed walką w Fame MMA



Pokaz mocy Wieczystej Kraków. Nikodem Leśniak-Paduch "bohaterem"
Już od pierwszych minut to krakowski klub prezentował się lepiej. Częściej utrzymywał się przy piłce i tworzył groźne akcje pod bramką rywali. Brakowało jednak szczęścia, ale do czasu. Wieczysta wywierała dość mocno presję na przeciwnikach, podchodziła wysoko na połowę Skry, co przyniosło efekt w 23. minucie.


Wówczas Nikodem Leśniak-Paduch źle przyjął sobie piłkę tuż przed własnym polem karnym, co wykorzystał Daniel Sandoval. Natychmiast podbiegł do rywala, odebrał mu futbolówkę i po chwili uderzył na bramkę. Z tym strzałem poradził sobie golkiper, choć nie udało mu się zanotować perfekcyjnej interwencji. Piłka odbiła się od jego nogi, przelobowała go i poleciała w kierunku bramki. Tam Sandoval dopełnił dzieła i główką skierował ją do siatki.
- Skra się sama o to prosiła. (...) Często zawodnicy są po prostu sami sobie zagrożeniem. Leśniak-Paduch źle przyjął piłkę, otworzył się całkowicie w stronę Sandovala - podkreślali komentatorzy TVP Sport. Ten gol dodał skrzydeł Wieczystej, która próbowała podwyższyć prowadzenie. W pierwszej połowie się to jednak nie udało.



Grad goli w drugiej połowie. Wieczysta zmiażdżyła rywali
Kropkę nad "i" postawiła w drugiej odsłonie rywalizacji. Już w 61. minucie do siatki trafił Joan Roman. Kapitalnie zachował się w polu karnym, zmylił przeciwnika i trafił do bramki. - Bujnął rywalem - żartował jeden z komentatorów. W podobny sposób gola zdobył też Lisandro Semedo. Przyjął piłkę, minął przeciwnika i poszukał dalszego słupka, podwyższając na 3:0.



Co więcej, w 88. minucie Wieczysta całkowicie dobiła rywali. Wówczas gola zdobył Paweł Łysiak, wykorzystując kolejny błąd defensywy częstochowian. Skra do samego końca szukała trafienia honorowego. I udało jej się to dopiero w samej końcówce i to dzięki małej pomocy Semedo - ten dotknął piłkę ręką we własnym polu karnym i sędzia wskazał na "wapno". Okazję na bramkę zamienił Maksymilian Stangret.
Wieczysta Kraków - Skra Częstochowa 4:1


Dzięki temu zwycięstwu Wieczysta umocniła się na trzeciej lokacie. Po 10 meczach ma 22 punkty na koncie. Z kolei Skra pozostała na ostatnim miejscu, a jej sytuacja staje się coraz bardziej dramatyczna. W dorobku posiada zaledwie dwa punkty - jeszcze w tym sezonie zwyciężyć jej się nie udało.
Idź do oryginalnego materiału