KOMENTARZ. Paweł Fajdek, nasz znakomity młociarz słynie z różnych, kontrowersyjnych wypowiedzi. Zasług nikt mu nie odmawia, do swoich ocen ma prawo, ale pytanie, co tak naprawdę chce dzięki tym opiniom osiągnąć?
Na antenie programu Hejt Park Paweł
Fajdek zdobył się na kilka stwierdzeń, które wywołały lawinę komentarzy wśród kibiców. Powiedział m.in., iż spotkał się w niektórych krajach z sytuacją, gdzie nie ma ligi piłkarskiej a jest rzut młotem. Druga dotyczy plebiscytu Przeglądu Sportowego. Nasz lekkoatleta dziwi się, iż wygrywa w nim Robert
Lewandowski, który strzela gole dla Barcelony, więc według Fajdka, trzeba zapytać, co tak adekwatnie robi dla polskiego sportu, skoro nie występuje w naszym kraju.
Panie Pawle, po co ta konfrontacja?
Młociarz, takie odnoszę wrażenie, uprawia jakąś dziwną krucjatę przeciwko piłce nożnej, ale chyba nie tylko, bo o innych sportowcach też zdarza mu się wypowiedzieć niezbyt pochlebnie (np. o żużlowcu Bartoszu Zmarzliku). Znany z tego, iż trudno jest mu zaakceptować wyniki kolejnych plebiscytów i wiele jego opinii brzmi mocno konfrontacyjnie. Pytanie tylko z kim pan Paweł chce się konfrontować i dlaczego? Z upodobaniami kibiców? Zresztą nie on jeden. Zawodniczka MMA Ewa
Piątkowska kilka tygodni temu także zdobyła się na sugestię, iż po tym, co reprezentuje piłkarska reprezentacja Polski, najlepiej byłoby ją rozwiązać...
Nie czas tu pisać o tym, czemu w skali kraju czy świata piłka nożna jest najpopularniejszą dyscypliną sportu. Tak po prostu jest, choćby jeżeli ciężko wyjaśnić jej fenomen. Przez lata sam osobiście nasłuchałem się od przedstawicieli innych dyscyplin różnych krytycznych głosów na temat piłki kopanej i wiele uwag było choćby słusznych. Tyle, iż plusy i minusy mają w sobie też koszykówka, piłka ręczna, siatkówka, boks, lekka atletyka i strzelectwo sportowe. Ktoś ma predyspozycje do rzucania, inny do biegania, jeszcze inny do okładania się pięściami w ringu. Ktoś lepiej czuje się na stadionie a inny na narciarskim stoku.
Wybór sportów jest bogaty i choćby nie dziwi, iż "każda pliszka swój ogonek chwali". Brunetki mogą mieć pretensje, iż większość facetów woli blondynki, ale co to zmieni? Płeć brzydka nagle zmieni swoje preferencje co do urody?
Na sympatie kibiców ciężko się obrażać
Paweł Fajdek czy Ewa Piątkowska mają swych fanów, a iż nie w takiej ilości jak Robert Lewandowski czy Wojciech
Szczęsny? Cóż, od takich opinii, jakie wygłaszają na poklasku chyba nie zyskają. Na sympatie kibiców ciężko się obrażać. Za preferencjami fanów idzie zainteresowanie mediów i sponsorów. Plebiscyty sportowe wyłaniają tak naprawdę najpopularniejszych sportowców, bo jakże wybrać tego najlepszego spośród mistrzów diametralnie różnych gier i dyscyplin. Tak ten świat jest skonstruowany, takie realia, trzeba mieć do tego pewien dystans.
POLECAM:
Boisko to nie papier, Mołdawia przed nami nie uklęknie a medialny jazgot jest zbędny (KOMENTARZ)
O ile jestem jeszcze w stanie zrozumieć, iż w temacie dyscyplin sportu mogą spierać się kibice czy dziennikarze, internauci w mediach społecznościowych, tak nie pojmuję, czemu sami niektórzy sportowcy podważają wyniki czy wysiłek innych. Młociarz czy bokser mają różniący się od siebie cykl treningowy, ćwiczą na innych obiektach, w innych warunkach, wreszcie odmienna jest ich droga do sukcesów. Inaczej są choćby zbudowani i różnią się wyglądem, mają inny styl życia już nie wspominając o własnych charakterach. Jednym życie sportowe ułoży się w kraju, inny zasłynie i rozwinie się w wielkim zagranicznym klubie, nie zadowalając się tytułem króla strzelców naszej ekstraklasy w wieku 21 lat (tyle liczył sobie Robert Lewandowski, kiedy przechodził z Lecha Poznań do Borussii Dortmund).
Są to oczywiste oczywistości, ale chyba niektórym ciężko je zaakceptować. Ja osobiście lubię oglądać jedne konkurencje bardziej od innych, ale czy to znaczy, iż mam umniejszać czegokolwiek tym drugim? Czy wybierając sobie zawód ślusarza słusznie będę miał potem pretensje, iż jednak częściej ludzie poszukują i lepiej opłacają hydraulików?
Kadrę bokserów też pani rozwiąże?
Kiedy śledzę walkę zapaśników to zdaję sobie sprawę, iż to inna rywalizacja niż wyścig żużlowy. Wysiłek Rafała Majki i jego rywali na trasie kolarskiej to zupełnie co innego niż mecz piłkarski Polska - Francja na mundialu. jeżeli już, to Fajdkowi najbliżej może być do porównań z kulomiotami czy dyskobolami a i to nie do końca. Nie słyszę jednak jego opinii na temat kolegów i koleżanek uprawiających techniczne konkurencje w lekkiej atletyce. Ta jest od dziesięcioleci nazywana królową sportu, ale futboliści jakoś publicznie nie "rozkminiają", czy słusznie.
Fajdek prowokuje tymczasem dyskusje o wyższości rzutu młotem nad rzutem karnym Leo Messiego, który obronił Wojciech Szczęsny. Takie rozważania to jednak mogą toczyć 10-latkowie na szkolnym boisku, nie poważni mistrzowie...
Tak jak polskim piłkarzom zdarza się dostać dwie bramki w Czechach w ciągu pierwszych trzech minut, tak i Fajdek może spalić ważne rzuty w czasie igrzysk a Piątkowska zostać znokautowana w pierwszej rundzie walki. Nasi pięściarze amatorscy od 30 lat nie byli w stanie zdobyć medalu na olimpiadzie, ale nie słyszałem, by Pani Ewa nawoływała do tego, iż kadrę bokserów należy rozwiązać a ich samych posłać w cztery strony świata... To tylko pokazuje brak sensu takich porównań i opinii.
Oczywiście nikomu nie życzę niepowodzeń, ale w sporcie wygrywają i przegrywają zarówno młociarze, piłkarze jak i kolarze. Tylko w inny sposób. Trudno wskazać, kto ma gorzej i bardziej "po górkę" i czyja porażka bardziej bolesna a kto zwycięża po większych wyrzeczeniach. Ja tego nie wiem, ale na przykład pani Ewa i pan Paweł chyba tak...
PIOTR
STAŃCZAK