Marcin Gruchała, mniejszościowy udziałowiec Arki Gdynia, chce wykupić udziały braci Kołakowskich. Ma przy tym poparcie miasta, sponsorów i kibiców, ale nie może się dogadać z właścicielami klubu. Sytuacja w Arce jest co najmniej napięta, jest coraz więcej głosów za tym, by Kołakowscy oddali lub sprzedali swoje udziały w Arce. Ale ci nie słuchają głosów z zewnątrz, rządzą klubem po swojemu, ku niezadowoleniu fanów Arki.
REKLAMA
Zobacz wideo
Kulesza dostał jasny przekaz ws. nowego selekcjonera
Piłkarze Arki nie dostali pełnych pensji
Jak informuje portal arkowcy.pl, piłkarze klubu z Gdyni nie otrzymali pełnych wynagrodzeń. Poprzednie wypłaty stanowiły równo połowę kwot, które mają zapisane w kontraktach. Sytuacja także dotyczy trenerów i pozostałych członków sztabu szkoleniowego. Zawodnicy próbują wyjaśnić sytuację od jakiegoś czasu.
Szatnia próbowała skontaktować się z władzami Arki mailowo, ale rządzący klubem nie odpowiadali na wiadomości i prośby o wyjaśnienia. Piłkarze wysłali w środę delegację złożoną z kilkunastu zawodników, która osobiście stawiła się w biurze Michała Kołakowskiego, by z nim porozmawiać.
Wytłumaczenie właściciela Arki z pewnością nie zadowoliło piłkarzy. Czytamy, iż "z szerokim uśmiechem na ustach oznajmił delegacji, iż tak to teraz będzie wyglądało - w klubie nie ma pieniędzy, by wypłacać pełne wysokości kontraktów".
Nie dość, iż brakuje pieniędzy, to działanie Kołakowskiego jest celowe z innego powodu - chce uniknąć wniosków piłkarzy do PZPN o rozwiązanie kontraktów z winy klubu. Dlatego płaci niepełne kwoty, by mieć dowody, iż pensje w ogóle są wypłacane.
Oprócz tego Kołakowski miał być otwarty na rozwiązanie kontraktów z chętnymi w zimowym okienku transferowym, ale za porozumieniem stron.
Według strony arkowcy.pl padło też pytanie o proces sprzedaży klubu, ale Kołakowski zadeklarował, iż nie ma zamiaru sprzedać swoich udziałów w Arce. Na tym rozmowy miały się zakończyć.
W rozmowie z "Przeglądem Sportowym" Kołakowski zarzekał się, iż większość zawodników otrzymała połowę wynagrodzenia, a ci najmniej zarabiający i trenerzy choćby pełne kwoty. Miał informować wcześniej zawodników o możliwych ograniczeniach i opóźnieniach, które wynikają ze wstrzymania finansowania przez władze miasta. Wyrównanie pensji ma być za dwa tygodnie, ale według "PS" część szatni nie otrzymała żadnej wypłaty.
Kilka tygodni temu piłkarze usłyszeli od Kołakowskiego, iż jeżeli Karol Czubak nie zgodzi się na sprzedanie go latem, to wypłacalność wobec pozostałych będzie na niższym poziomie. 23-latek został w Arce.
- Celem nadrzędnym jest to, by utrzymać płynność finansową klubu. jeżeli obecna sytuacja się utrzyma, znów trzeba będzie dokonać zdecydowanych cięć w wydatkach oraz zarobić na transferach - mówił na początku sierpnia Kołakowski w rozmowie z "Przeglądem Sportowym Onet".
Na czwartkowej konferencji prasowej Janusz Gol odpowiedział na pytanie o pensje następująco: "Nie chciałbym wypowiadać się o sytuacji finansowej. To pytanie najlepiej zadać prezesowi". Sprawy nie komentują ani trener, ani rzecznik prasowy.
We wtorek Arka awansowała do 1/16 finału Fortuna Pucharu Polski, pokonując na wyjeździe Miedź Legnica 2:0, choć mecz kończyła w dziewiątkę. W piątek wieczorem zagra u siebie z Motorem Lublin w ramach Fortuna 1. Ligi. W tabeli zajmuje 11. miejsce z dorobkiem 11 punktów.