Na przestrzeni kilkunastu dni Raków Częstochowa miał dwie okazje, by zagrać z Cracovią. 18 października w meczu ligowym Cracovia wygrała 2:0 po golach Martina Minczewa i Mauro Perkovicia. W Pucharze Polski górą był Raków, który pokonał 3:0 Cracovię dzięki dubletowi Jonatana Brauta Brunesa i trafieniu Lamine'a Diaby'ego-Fadigi. Tym samym Raków dołączył do Widzewa Łódź, Wisły Kraków, Piasta Gliwice czy Śląska Wrocław, które już zapewniły sobie awans do 1/8 finału Pucharu Polski.
REKLAMA
Zobacz wideo Rafał Augustyniak w reprezentacji Polski? Kosecki: Niestety jest już za późno
Papszun wypalił wprost o sędziach. "Obawiałem się tego pytania"
W trakcie pomeczowej konferencji prasowej Marek Papszun został zapytany przez dziennikarzy o ostatnie decyzje sędziów. Trener Rakowa odniósł się do tego, iż musiał zdjąć w przerwie Karola Struskiego, który miał żółtą kartkę.
- Czy Pan wie, czym podpadł sędziom Struski, iż przy każdym faulu dostaje żółtą kartkę? Czy to była zmiana profilaktyczna? - zapytał dziennikarz. - Obawiałem się o pytania o sędziowanie. Coś dziwnego dzieje się z polskimi sędziami. Muszą sobie z tym tematem poradzić, bo nie wygląda to zbyt dobrze - stwierdził krótko Papszun, nie wchodząc w szczegóły.
Ostatnio było głośno o Struskim także ze względu na dwie żółte kartki, jakie obejrzał w meczu między Rakowem Częstochowa a Lechią Gdańsk (2:1). Raków już zapowiedział, iż będzie się odwoływał od tych kartek. - Struski nie powinien dostać drugiej żółtej kartki w tej sytuacji. Zaapelowałem dzisiaj do sędziów, żeby byli uważni w tego typu sytuacjach - mówił Marcin Szulc, przewodniczący Kolegium Sędziów PZPN w rozmowie z portalem weszlo.com.
Frankowski zawieszony po hicie. "Czasem ktoś siada na ławce, by złapać dystans"
Ostatnio głośno jest w Polsce o pracy sędziów, zwłaszcza po wydarzeniach z meczu Górnik Zabrze - Jagiellonia Białystok. Wtedy sędzia Bartosz Frankowski nie pokazał czerwonej kartki Josemie za faul na Dimitrisie Rallisie blisko pola karnego Górnika i nie wyrzucił z boiska Lukasa Podolskiego za uderzenie łokciem w głowę Oskara Pietuszewskiego.
Zobacz też: Awantura po meczu Pucharu Polski! Trener ruszył do pokoju sędziów
- To nie jest kara. Absolutnie. To jest wstrzymanie w obsadzie. Ten błąd, który miał miejsce, nazywamy błędem. Nie robimy tego dla opinii publicznej. Chciałbym, żebyśmy nie żyli przeszłością. Nazwaliśmy błąd błędem, wiemy, iż nie powinien się zdarzyć, i tyle. Traktuję to trochę tak, jak decyzje trenerskie wobec zawodników: czasem ktoś siada na ławce, żeby złapać dystans, ale to nie znaczy, iż jest skreślony - przekazał Szulc, mówiąc o zawieszeniu Frankowskiego.

3 dni temu














