Oto warunki, w jakich Polacy mieszkają na Filipinach. Szukają ucieczki

4 godzin temu
Luksusowe wnętrza i sklepy ekskluzywnych marek - to rzuca się w oczy po wejściu do pięciogwiazdkowego hotelu, w którym polscy siatkarze mieszkają podczas pierwszej części mistrzostw świata w Manili. Jest w nim praktycznie wszystko, ale mimo to Biało-Czerwoni choć na chwilę szukają ucieczki z tego miejsca. Dlaczego?
18 pięter, spa, basen, kort tenisowy i siłownia - tak w uproszczeniu można opisać miejsce zamieszkania Biało-Czerwonych podczas fazy grupowej MŚ. Oddalone jest ono nieco ponad 5 km od Smart Araneta Coliseum, czyli hali, w której rozegrają pierwsze trzy mecze turnieju. Pierwsze, bo raczej nikt nie ma wątpliwości, iż będą kontynuować rywalizację w fazie pucharowej. Na nią przeniosą się do oddalonej o prawie 15 km SM Mall of Asia. I wtedy też zamieszkają bliżej tego obiektu. Trudno się dziwić tej decyzji, gdy pamięta się o utrudnieniach transportowych w stolicy Filipin - koszmarne korki, niezależnie od pory roku, to znak rozpoznawczy Manili.


REKLAMA


Zobacz wideo Polscy siatkarze wrócili do kraju po zwycięstwie w Lidze Narodów!


Grbić mówi o bolących plecach
Polscy siatkarze nie spędzają na razie w korkach wiele czasu. Trener Nikola Grbić żartobliwie narzeka, iż jego zawodników od czekania na rozpoczęcie udziału w mistrzostwach świata bolą już plecy. Ale sami zawodnicy też przyznają, iż muszą zapełniać sporo wolnego czasu, który mają od momentu przylotu na Filipiny. Głównie spędzają go w hotelu w Manili, gdzie pierwszą okazję do gry mieli już dwa lata temu podczas turnieju Ligi Narodów. Polscy siatkarze wtedy chwalili sobie swój pobyt, ale teraz umieszczono ich w innej lokalizacji. To pięciogwiazdkowy obiekt Edsa Shangri-La - położony w dzielnicy biznesowej Ortigas Center - gdzie doba hotelowa kosztuje niemal równo tysiąc złotych.
Wnętrza hotelu Polaków robią wrażenie, ale warto pamiętać, iż zawodnicy mieszkają tam już od niedzieli i wciąż czekają na pierwszy mecz turnieju. - Nie możemy się doczekać początku. Mamy zbyt wiele czasu i niezbyt wiele rzeczy do robienia. Zawodników zaczynają boleć plecy od siedzenia cały dzień w łóżkach. Mam nadzieję, iż jak zaczniemy grać, to adrenalina zrobi swoje i wrócimy do naturalnego środowiska - opowiada dziennikarzom Grbić.
Zawodnicy przyznają, iż czasu wolnego mają sporo. Na jego brak nie będą narzekać też w trakcie mistrzostw. Jakie zapewniają sobie atrakcje? Głównie dość standardowe dla uczestników turniejów - oglądanie filmów, czytanie książek, gry komputerowe, planszówki, rozmowy i... sen. Trudne warunki pogodowe sprawiają, iż nie mogą liczyć na dłuższe spacery. Poza tym w okolicy nie ma parku czy lasu, w którym mogliby się zaszyć. Otaczają ich z każdej strony wysokie budynki.
Galeria, która działa jak kolejna chłodnia
Jednym z nich jest wielka galeria handlowa i to właśnie ona stanowi opcję wyjścia. I choć na zewnątrz jest stale ok. 30 stopni Celsjusza, to zawodnicy zawsze biorą ze sobą bluzy, bo na Filipinach klimatyzacja chodzi z pełną mocą. Tak samo jest w hotelu Polaków. Podczas piątkowych rozmów z zawodnikami siedzieliśmy w jednej z sali i wystarczyło kilka minut, by poczuć mocny chłód. Mimo iż więc owa galeria to kolejna chłodnia, to zawodnicy od czasu do czasu do niej się przechadzają.


Niektórzy idą tam dosłownie tylko po to, by rozprostować kości i choć na chwilę zmienić otoczenie. - Co widziałem interesującego w tej galerii? Spędziłem tam łącznie przez te kilka dni z pół godziny. Nie za wiele było do zobaczenia. Ale zawsze to inne otoczenie - zaznacza z uśmiechem libero Maksymilian Granieczny.
- Można pochodzić - pooglądać, co Filipińczycy jedzą, co kupują, jakie zakupy robią i tego typu sprawy. Przejść się na kawę do jakiegoś Starbucksa. Zawsze można coś zrobić, by nie siedzieć tylko i wyłącznie w pokoju. By później po jakimś czasie rzeczywiście nie zaczęły już się odzywać plecy od leżenia - przyznaje przyjmujący Kamil Semeniuk, który też już czeka na pierwszy mecz na MŚ. Początek spotkania Polska - Rumunia w sobotę o 15.30.
Idź do oryginalnego materiału