Niedawno świat obiegły przykre informacje o śmierci Felixa Baumgartnera, który zginął w wypadku na paralotni w Porto Sant'Elpidio we Włoszech nad Adriatykiem. Według pierwszych relacji zagranicznych mediów 56-latek miał stracić kontrolę nad maszyną, po czym wpadł do hotelowego basenu. Ponadto niemiecki "Bild" poinformował, iż podczas upadku Austriak miał wpaść na kobietę - prawdopodobnie pracownicę hotelu. Na szczęście nic jej się nie stało.
REKLAMA
Zobacz wideo Jan Urban uderza w Michała Probierza?! "Też bym się wkurzył"
Nowe informacje nt. śmierci Felixa Baumgartnera
Włoskie władze informowały, iż mężczyzna, będąc w powietrzu, stracił przytomność i podejrzewano, iż mógł dostać zawału serca. Teraz pojawiły się nowe informacje nt. śmierci skoczka spadochronowego.
"Trwają badania techniczne i sekcja zwłok w celu ustalenia przyczyn wypadku. Według policji prowadzącej śledztwo, mężczyzna nie wezwał pomocy podczas skoku. To uwiarygodnia teorię o możliwym zatrzymaniu akcji serca i utracie kontroli nad paralotnią" - informuje rmc.bfmtv.com.
Zobacz też: Skandal w Niepołomicach. Prezes Puszczy reaguje na to, co zrobił jego syn
Dwie godziny przed śmiercią Felix Baumgartner opublikował post na swoim koncie na Instagramie. "Człowiek w pracy" - podpisał i dołączył film, na którym widać, jak pracuje przy paralotni.
Felix Baumgartner zapisał się w historii
Felix Baumgartner 13 lat temu znalazł się na ustach całego świata. Zasłynął z tego, iż wówczas jako pierwszy człowiek wzniósł się balonem wypełnionym helem do stratosfery, a następnie zeskoczył z powrotem na ziemię. Tym samym pobił absolutny rekord, jeżeli chodzi o wysokość, z jakiej wykonano skok ze spadochronem.
Spadał wówczas z wysokości 39 km i jako pierwszy człowiek przekroczył w locie barierę dźwięku. Poruszał się wtedy z maksymalną prędkością ponad 1300 km/h. Wcześniej dokonywał innych ekstremalnych wyczynów, m.in. zeskakiwał z pomnika Chrystusa Odkupiciela w Rio de Janeiro czy z 390-metrowej Wieży Milenijnej w Wiedniu.