Oto reakcja Abramowicz i Fissette'a na to, co Samsonowa zrobiła w meczu ze Świątek

3 godzin temu
Aż 128 mil, czyli 206 km/h - taki serwisowy rekord prędkości zanotowała w tegorocznym Wimbledonie Ludmiła Samsonowa. W ćwierćfinale z Igą Świątek Rosjanka próbowała korzystać z tej swojej potężnej broni. Ale Polka ją rozbroiła. Świątek wygrała 6:2, 7:5 i po raz pierwszy w karierze zagra w półfinale Wimbledonu!
Ludmiła Samsonowa to 19. tenisistka światowego rankingu, która z Igą Świątek zmierzyła się po raz piąty. Rosjanka na pewno wierzyła w swe pierwsze zwycięstwo nad Polką. Ale nasza światowa numer cztery miała i dobry plan, i więcej narzędzi, i jeszcze na dodatek bardzo dużo spokoju w tym meczu, który już dał jej życiowy sukces na Wimbledonie.


REKLAMA


Zobacz wideo Iga Świątek zamieszkała w dzielnicy prestiżu i luksusu!


Samsonowa serwuje prawie 200 km/h, a Świątek idealnie się ustawia i kapitalnie returnuje forhendem. - tak wyglądał punkt na 2:1 i 15:30, patrząc z perspektywy Igi. Tamten serwis Samsonowej miał prędkość 120 mil na godzinę (193 km/h). To jest bardzo szybko, Świątek aż tak mocno na Wimbledonie nie serwuje. Ale to jeszcze i tak daleko od najwyższych wartości generowanych przez Samsonową.
Samsonowa uderzała, ale Świątek czytała
W pewnym momencie meczu realizator transmisji wyświetlił nam grafikę przypominającą, iż do Samsonowej należy zdecydowanie najmocniejszy serwis Wimbledonu 2025. Rosjanka jako jedyna w tym turnieju nadała piłce prędkość co najmniej 200 km/h. Bo 128 mil na godzinę to aż 206 km/h (a drugie w tej tabelce 124 mile to 199,5 km/h).


Samsonowa w meczu ze Świątek serwowała szybko, ale dla Igi bardzo czytelnie. Od początku widzieliśmy, iż Polka wie, jak rozbroić rywalkę. I rozbrajała. Wymowne były zbliżenia boks Igi, w którym siedzieli Wim Fissette, Daria Abramowicz i Maciej Ryszczuk. Zwłaszcza trener Igi Świątek z dużym spokojem obserwował grę swojej zawodniczki. Szczególnie na returnie.
Return Świątek bliski perfekcji
W pierwszym secie Świątek przełamała Samsonową dwukrotnie i wygrała 6:2, a w drugiej partii od razu przed pierwszym gemem serwisowym Rosjanki pokazano nam, iż według sztucznej inteligencji return Świątek w poprzednich meczach Wimbledonu 2025 miał jakość 8/10, a w spotkaniu z Samsonową to jest aż 9,2!


Jakby w odpowiedzi na te wyliczenia od razu zobaczyliśmy, jak Polka przełamuje Rosjankę i to do zera! W gemie na 6:2, 2:0 dla Świątek Samsonowa popełniła aż dwa podwójne błędy serwisowe.
Rywalka Świątek jak dziecko we mgle. Ale nie przestała walczyć
- Iga rozregulowała rywalkę. Samsonowa wygląda jak dziecko we mgle. Zupełnie nie wie, co zrobić, jak zagrać. Jej plan gry został zburzony przez naszą reprezentantkę – cieszył się wtedy komentujący mecz w Polsacie Sport Dawid Olejniczak.
Przy wyniku 6:2, 3:0 wydawało się, iż to już koniec emocji, ale wtedy do walki zerwała się Rosjanka. Zbliżyła się na 2:6, 2:3, bo pierwszy raz przełamała serwis Polki. Ale w tamtym momencie Iga znów pokazała dobry return, zwłaszcza bekhendowy. A na 6:2, 4:2 przełamała Samsonową również korzystając z jej nerwów (podwójny błąd serwisowy przy trzecim dla Igi breakpoincie). niedługo Świątek wyszła na 6:2, 4:2 i 40:0 przy swoim serwisie. Zdawało się, iż uspokoiła emocje, którym od kilku minut dawała ujście po przegranych punktach. Ale nie - Samsonowa wyszarpała tego gema w grze na przewagi. - Pojawiła się wiara w Samsonowej - zauważali komentatorzy (z Olejniczak komentował Marcin Muras), gdy Rosjanka ze stanu już niemal 2:6, 2:5 doprowadziła do 2:6, 4:4.
To się stało z pomocą Świątek. Przy stanie 6:2, 4:4 Iga miała w statystykach osiem niewymuszonych błędów w pierwszym secie i już 13 w drugim.


Spokój Świątek
Komentatorzy, którzy przez większość meczu zachwycali się mądrą grą Świątek, chwalili ją za „doskonale działający bekhend w tym turnieju" i podkreślali, iż forhend wcale nie jest tak niestabilny, jak bywał na trawie w poprzednich latach, teraz martwili się, iż Polka dała Rosjance nadzieję. Na szczęście Świątek pewnie - do 15 - wygrała gema na 6:2, 5:4. Skończyła go asem. I znów miała szansę udowodnić, jak dobrze czyta serwis wysokiej (182 cm) i silnej, ale przewidywalnej przeciwniczki. W tym gemie to się nie udało. Ale gdy Świątek zachowała spokój i wyszła na 6:2, 6:5, to wszyscy w jej boksie klaskali na stojąco. Bo Iga znowu postawiła Samsonową pod presją. I wreszcie Polka ostatecznie złamała Rosjankę. Wygrywając dwunastego gema drugiej partii uniknęła walki w nerwowym tie-breaku.
W kluczowym momencie meczu Świątek zachowała spokój i cierpliwość. Znów unikała błędów, znowu atakowała z przygotowanych pozycji. Już przed ćwierćfinałem mieliśmy wyrażony liczbami dowód, iż Świątek gra w tym Wimbledonie dobrze.


Z tych statystyk zebranych z czterech poprzednich meczów warto wyłuskać liczbę kończących uderzeń (winnerów) i liczbę niewymuszonych błędów. Widzimy wyraźnie dodatni bilans (92:78). A skupmy się tylko na tych 78 niewymuszonych pomyłkach. Jak na cztery mecze i w sumie dziewięć setów to niewiele. Wychodzi 19,5 błędu na mecz i 8,6 błędu na seta. Dla porównania: tuż przed Wimbledonem Iga zagrała w finale turnieju WTA 500 w Bad Homburgu i tam w starciu z Jessiką Pegulą popełniła aż 39 niewymuszonych błędów. W dwóch setach.
Podsumowując: na ćwierćfinał Świątek – Samsonowa ci, którzy widzieli poprzednie mecze Igi na Wimbledonie, czekali raczej spokojnie. A ten mecz w wykonaniu Polki pokazał nam, iż z dużymi nadziejami może też teraz czekać na czwartkowy półfinał. W nim, najpewniej nie przed godziną 16 czasu polskiego, Świątek zmierzy się z Mirrą Andriejewą albo Belindą Bencić (ich ćwierćfinał jeszcze trwa).
Idź do oryginalnego materiału