Śląsk Wrocław mógł tydzień temu po raz pierwszy od 13. kolejki (końcówka października 2024) zakończyć serię gier na innym miejscu w tabeli niż ostatnie. Wyrównujący gol Mbaye Ndiaye sprawił jednak, iż WKS tylko zremisował 1:1 na własnym stadionie z Motorem Lublin. Więc tym razem wicemistrzowie Polski musieli poszukać punktów w Krakowie na stadionie Cracovii.
REKLAMA
Zobacz wideo Kto zostanie nowym trenerem Legii Warszawa? Kosecki: Urban, Magiera i Berg to trzy super kandydatury
Cracovia nieprzewidywalna, Śląsk z nożem na gardle
Cracovii, która od końcówki lutego gra systemem: mecz wygrany - mecz niewygrany (raz remis, raz porażka). Krakowianie w poprzednim spotkaniu zremisowali w Mielcu ze Stalą 1:1, więc idąc wzorem, tym razem powinno być zwycięstwo. Nic oczywiście nie trwa wiecznie, ale jeżeli "Pasy" chciały jeszcze przypuścić szturm na pozycje 4-5, zajmowane teraz przez Pogoń Szczecin i Legię Warszawa, to musieli oni wygrać.
Początek meczu bardzo dynamiczny. Śląsk powinien był prowadzić 1:0 w 2. minucie, gdy Assad Al Hamlawi miał przed sobą tylko pustą bramkę, ale nie trafił w piłkę (w bramkę tym bardziej). Za to w 16. minucie Benjamin Kallman świetnie wypracował sobie miejsce do strzału w polu karnym rywali, ale nie dał rady zaskoczyć Rafała Leszczyńskiego. Obaj napastnicy mieli kolejne szanse, ale ani Palestyńczyk nie trafił z bliska głową, ani Fin zza pola karnego.
Śląsk trafił dwa razy. Jednak do adekwatnej siatki tylko raz. Kuriozalny samobój
Skoro zatem "dziewiątki" zawodziły, to za strzelanie wziął się kto inny. Konkretnie skrzydłowy Śląska Mateusz Żukowski. W 28. minucie urwał się obrońcom, wbiegł z piłką w pole karne i ile sił w nodze uderzył pod poprzeczkę. Pierwszy raz od 22 lutego znalazł się w wyjściowym składzie wrocławian i nie była to zła decyzja trenera Ante Simundzy. Goście mogli jeszcze podwyższyć na 2:0 przed przerwą, ale strzał Petra Schwarza z rzutu wolnego obił słupek, a w 45. minucie strzał Jose Pozo w ostatniej chwili przyblokował Jakub Jugas.
Śląsk prowadził 1:0, a powinien był trzy razy wyżej. Co się zatem stało? Padł gol dla Cracovii. Nie można napisać, iż Cracovia go strzeliła, bo tak nie było. Goście zrobili to sami, a konkretnie Aleks Petkow. W ostatniej akcji przed przerwą Bułgar chciał wybić wstrzelenie piłki w pole karne Otara Kakabadze. Zrobił to jednak tak, iż potężnym strzałem głową sprawił, iż do przerwy było nie 1:0 dla Śląska, tym bardziej nie 3:0 dla Śląska, a 1:1.
Bramka rywala lepszym celem niż własna
Takie zdarzenie mogło podłamać Śląsk, ale wrocławianie postanowili nie płakać, tylko wziąć się do roboty. Pomógł im bramkarz Cracovii. Bardzo dziwna i niepewna interwencja Madejskiego przy rzucie rożnym pozwoliła w 49. minucie na strzał Jehorowi Matsence. Skuteczny strzał, który przywrócił Śląsk na prowadzenie.
Za to w 58. minucie prowadzenie to powiększył Pozo. Hiszpan świetnie wypracował sobie pozycję w polu karnym i oddał idealny strzał, prosto w okienko. Cracovia broniła w tym meczu naprawdę beznadziejnie, a Śląsk jednak doszedł w drugiej połowie do wniosku, iż strzelać, to lepiej nie do swojej bramki.
Cracovia ożywiła nadzieję. Fenomenalny gol z połowy boiska
Wydawało się, iż Śląsk spokojnie dowiezie zwycięstwo do końca. Jednak Cracovia odebrała im nieco tego spokoju. W 79. minucie strzał Hasicia pięknie wybronił Leszczyński, jednak na dobitkę głową Kallmana już nic nie mógł poradzić. Cracovii zapaliło się światełko w tunelu. Światełko, które zgasło w drugiej minucie doliczonego czasu gry i to w jakim stylu!
Beznadziejne zagranie z rzutu wolnego przez Madejskiego wykorzystał Burak Ince i z około 50-55 metrów oddał strzał, który uderzył w poprzeczkę! VAR wykazał jednak, iż piłka uderzyła w murawę już za linią bramkową! To był gol! Fenomenalny gol, będący idealnym podsumowaniem tego szalonego meczu.
Śląsk w o wiele większych bólach niż powinien, ale wygrał zasłużenie z Cracovią. W obliczu porażki Puszczy Niepołomice 1:3 z GKS-em Katowice, jest to triumf absolutnie bezcenny w walce o utrzymanie. W dodatku niezależnie od wyniku poniedziałkowego starcia Lechia Gdańsk - Stal Mielec, Śląsk pierwszy raz od końcówki października nie zakończy kolejki na ostatnim miejscu w tabeli.
Cracovia - Śląsk Wrocław 2:4 (Petkow 45+5'(sam.), Kallman 79' - Żukowski 28', Matsenko 49', Pozo 58', Ince 90+2')
Cracovia: Madejski - Jugas, Henriksson, Ghita - Kakabadze (68. Janasik), Al-Ammari (60. Minczew), Maigaard, Olafsson (46. Sokołowski) - Hasić, Rózga (90+1. Perković) - Kallman
Trener: Dawid Kroczek
Śląsk: Leszczyński - Matsenko (85. Guercio), Szota, Petkow, Llinares - Jezierski (85. Baluta), Schwarz, Pozo (85. Ince) - Żukowski (74. Samiec-Talar), Al Hamlawi (66. Udahl), Ortiz
Trener: Ante Simundza
Sędzia: Łukasz Kuźma (Białystok)
Żółte kartki: Sokołowski, Minczew (Cracovia)