Liga Narodów 2022 – brąz
Mistrzostwa świata 2022 – srebro
Liga Narodów 2023 – złoto
Mistrzostw Europy 2023 – złoto
Liga Narodów 2024 – brąz
Igrzyska olimpijskie Paryż 2024 – srebro
Odkąd Nikola Grbić został trenerem siatkarskiej reprezentacji Polski, nasza kadra miała szanse wywalczyć sześć medali i wywalczyła sześć medali. A teraz jest o krok od kolejnego!
REKLAMA
Zobacz wideo Reprezentacja siatkarzy ze złotem na uniwersjadzie! Trener Dariusz Luks podsumowuje
Rok temu Japończycy zostali wicemistrzami Ligi Narodów. Byli w tych rozgrywkach choćby lepsi od nas. Srebrni medaliści VNL 2024 i brązowi medaliści VNL 2023 byli niesamowicie blisko gry o medal również na ubiegłorocznych igrzyskach olimpijskich. W ćwierćfinale prowadzili z Włochami 2:0 w setach i 24:21 w trzeciej partii. Mieli aż cztery piłki meczowe, ale nie wykorzystali żadnej i przegrali spotkanie 2:3. Dzięki pracy francuskich trenerów – Philippe'a Blaina i Laurenta Tilliego – ewidentnie dołączyli do światowej czołówki. Są w stanie wygrać z każdym. No, może poza Polską.
Polska dla Japonii zbyt potężna
Na zwycięstwo nad nasza kadrą w oficjalnym meczu Japonia czeka już 16 lat. To nie tak, iż nam się z Japończykami wygrywa łatwo. Cenimy tych rywali za wspaniałą grę w obronie, imponuje nam cierpliwość, z jaką ci siatkarze budują swoje ataki, często inteligentnie wykorzystując nasz potężny blok. Ale – no właśnie – ten blok jest dla nich koniec końców za wielki. I nasz atak jest za mocny.
Największym katem Japończyków w ostatnich latach był Wilfredo Leon. Dwa lata temu w półfinale Ligi Narodów wygranym przez Polskę 3:1 zdobył przeciw Japonii 24 punktów, a w ataku miał znakomity bilans 20/29. Potężne zbicia Leona ponad japońskim blokiem oglądaliśmy i tym razem. Ale jeszcze mocniej rywalom dawał się we znaki Kewin Sasak.
Mający aż 208 cm wzrostu atakujący fizycznie górował nad Japończykami jeszcze bardziej niż mierzący 201 cm Leon. Sasak w tym roku zadebiutował w reprezentacji Polki i bardzo dobrze zastępuje Bartosza Kurka, który podreperowuje zdrowie na wrześniowe MŚ na Filipinach. To głównie dzięki atakom, ale też serwisom i choćby blokom tego gracza wygraliśmy trudne końcówki pierwszego i drugiego seta. - To jest jego dzień! To jest jego dzień na pewno! – krzyczał w pewnym momencie Tomasz Swędrowski. – Zagrywka wyborna! – dodawał Wojciech Drzyzga, który razem ze Swędrowskim komentował mecz w Polsacie.
Komentator aż współczuł rywalom. "Dostają takie berety!"
Gdy zaczynaliśmy trzecią partię prowadząc 2:0, Sasak miał 77-procentową skuteczność ataku (10/13)! A do tego dwa asy i punt blokiem. A w trzeciej partii walki już nie było, Japończycy nie wytrzymali tempa i raz po raz wpadali w coraz bardziej szczelny polski blok (w sumie wygraliśmy w tym elemencie aż 14:3). - Aż współczuję Japończykom, bo dostają takie berety - mówił przy stanie 20:10 Drzyzga.
Wracając do Sasaka, to klubowy kolega Leona z zespołu mistrza Polski z Lublina. W ćwierćfinale z Japonią zdobył w sumie 15 punktów (10/16 w ataku, 3 zagrywką i 2 blokiem), najwięcej w drużynie. Zagrał tak, jakby chciał dać urodzinowy prezent Leonowi. Wilfredo właśnie skończył 32 lata.
Fizyczna dominacja Sasaka nad rywalami rzucała się w oczy najmocniej, ale generalnie każdy Polak na swojej pozycji parametrami przewyższał Japończyka. I robiliśmy z tego użytek. Średnia wzrostu japońskiego siatkarza w tym meczu to 184,5 cm, a polskiego – aż 197,8 cm. Ale bylibyśmy nieuczciwi, gdybyśmy twierdzili, iż Polska wygrała z Japonią tylko fizycznością.
W drugim, najbardziej wyrównanym secie imponujące obrony pokazywali Tomasz Fornal i Jakub Popiwczak, Fornal i Sasak potrafili w ataku nie tylko bić, ale też kiwać, a siłę spokoju i spryt prezentował Kamil Semeniuk. Nasz zespół był silniejszy, ale też widać było, iż jest bardziej doświadczony i pewniejszy swego. I absolutnie zasłużenie awansował do półfinału. W sobotę o godzinie 13 naszego czasu Polska zagra z Brazylią o finał Ligi Narodów 2025.