Rok 2014, 2 maja konkretniej mówiąc. Igor Lewczuk wykorzystuje swoją jedenastkę w konkursie rzutów karnych, wprowadzając całą Bydgoszcz w ekstazę. Zawisza wygrywa z Zagłębiem Lubin 6:5 w karnych (po 120 minutach było 0:0) i zdobywa Puchar Polski w okresie 2013/14, odnosząc największy sukces w historii klubu. Jednak wszystko, co dobre, kiedyś się kończy, a w przypadku Zawiszy ten koniec następuje bardzo szybko. Bydgoszczanie już sezon później spadają do I ligi, ale to dopiero wierzchołek góry lodowej.
REKLAMA
Zobacz wideo Roman Kosecki o organizacji Superpucharu Polski: To jest obciach!
Zawisza gwałtownie spadła z nieba do piekła. Bydgoszcz razem z nią
Po roku spędzonym na zapleczu Ekstraklasy Zawisza nie otrzymał licencji na grę w I lidze, ani choćby w II. Zaledwie dwa lata po historycznym sukcesie klub rozpadł się na kawałki, które trzeba było zbierać i składać na nowo od Klasy B. Rozpoczął się najsmutniejszy okres w historii nie tylko tego zespołu, ale także całej bydgoskiej piłki.
Według danych Głównego Urzędu Statystycznego z 2024 roku Bydgoszcz zamieszkuje w tej chwili nieco ponad 330 000 mieszkańców. To dziewiąty najwyższy wynik w kraju. A jednak w mieście tym nie ma tego, co jest w Warszawie, Gdańsku, Krakowie, Szczecinie, Wrocławiu czy choćby w Lublinie. Mowa o klubie piłkarskim na szczeblu centralnym (min. II liga).
Ujma na honorze całego miasta. Oni jedyni
Polonia i Chemik Bydgoszcz grają w IV Lidze. Zawisza przez ostatnie dziewięć lat wdrapał się na poziom III ligi, w której siedzi już czwarty sezon. Czy jest nadzieja, iż to ulegnie zmianie? Otóż teoretycznie jest. Zawisza w bieżących rozgrywkach radzi sobie całkiem nieźle. Po 23 kolejkach zajmuje piąte miejsce w tabeli grupy II.
O awans bezpośredni na szczebel centralny może być trudno, bo do prowadzącego Sokoła Kleczew tracą 11 punktów. Jednak do drugiej lokaty już tylko pięć, a ta daje prawo gry w barażu o awans do II ligi. Co prawda bydgoszczanie musieliby najpierw ograć inny zespół z 2. miejsca w grupach III ligi, a potem dopiero mogliby zagrać o awans z zespołem z miejsc 13-14 w II lidze, ale zawsze byłaby to szansa.
Największe miasta w Polsce i kluby na szczeblu centralnym w okresie 2024/25
Warszawa (1,861 mln mieszkańców) - Legia Warszawa (Ekstraklasa), Polonia Warszawa (I liga)
Kraków (803 tys.) - Cracovia (Ekstraklasa), Wisła Kraków (I liga)
Wrocław (675 tys.) - Śląsk Wrocław (Ekstraklasa)
Łódź (658 tys.) - Widzew Łódź (Ekstraklasa), ŁKS Łódź (Ekstraklasa), ŁKS II Łódź (II liga)
Poznań (541 tys.) - Lech Poznań (Ekstraklasa), Warta Poznań (Ekstraklasa)
Gdańsk (468 tys.) - Lechia Gdańsk (Ekstraklasa)
Szczecin (391 tys.) - Pogoń Szczecin (Ekstraklasa)
Lublin (331 tys.) - Motor Lublin (Ekstraklasa)
Bydgoszcz (330 tys.) - brak
Białystok (290 tys.) - Jagiellonia Białystok (Ekstraklasa, mistrz Polski)
Nie tylko Zawisza. Bydgoszcz potrzebuje sukcesów na wczoraj
Natomiast rzeczy takie jak szansa, nadzieja czy optymizm to coś, co bydgoskiej piłce jest bardzo potrzebne. Zresztą nie tylko piłce. Bydgoszcz nie ma w tej chwili zespołu na najwyższych szczeblach rozgrywkowych m.in. w siatkówce, żużlu czy koszykówce.
W tych dwóch ostatnich w zeszłym sezonie tamtejsi kibice mocno cierpieli, bo finały o awans do PGE Ekstraligi i Orlen Basket Ligi przegrywały kolejno żużlowa Polonia Bydgoszcz (89:91 w dwumeczu z ROW Rybnika) oraz koszykarska Astoria Bydgoszcz (1:3 w finałowej rywalizacji z Górnikiem Wałbrzych). Potencjalny niespodziewany awans Zawiszy mógłby być początkiem lepszych czasów dla całego bydgoskiego sportu (Astoria w tym sezonie też walczy, jako iż jest na 2. miejscu w Suzuki 1. Lidze na mecz przed rozpoczęciem fazy play-off).