Przewidywania bukmacherów przed tym spotkaniem były miażdżące dla gości. Chociaż już raz pokonali FCSB, to wszyscy spodziewali się, iż Rumuni w Bukareszcie ich rozniosą. Zresztą FCSB w ubiegłym roku zajęła 11. miejsce w fazie zasadniczej Ligi Europy, a ostatecznie zakończyła rozgrywki na 1/8 finałów. Dla porównania Tetowo odpadło w pierwszej rundzie Ligi Konferencji z Noah Erywań...
REKLAMA
Zobacz wideo Urban nie wytrzymał! "Czy ja się nie przesłyszałem?!"
Sensacja wywołała wściekłość Rumunów. Właściciel odchodzi od zmysłów
Rumunów nie mogło przestraszyć choćby to, iż po porażce w Europie Shkendija ostatecznie sięgnęła po mistrzostwo i jak się okazuje, chciała udowodnić coś w międzynarodowych rozgrywkach. Po pokonaniu walijskiego New Saints w pierwszej rundzie eliminacji Ligi Mistrzów trafili na FCSB. Sensacją było już to, iż wygrali z nimi 1:0 w Skopje (Tetowo nie dysponuje odpowiednim stadionem do takich rozgrywek) i to po wyrównanym meczu.
Ponowne zwycięstwo i awans klubu z Macedonii Północnej, to rezultat będący największą niespodzianką tegorocznych eliminacji. Zapewnili je Liridon Latifi i Vane Krstevski, którzy odpowiedzieli na bramkę zdobytą przez gracza gospodarzy, Juriego Cisottiego.
- Gratuluję im, bo modlili się więcej niż ja. Nie będę mówił o piłce nożnej przez trzy, cztery, pięć miesięcy, nie będę już o niej mówił! - grzmiał ekscentryczny właściciel FCSB, Gigi Becali. - To, co się stało, jest żenujące. jeżeli Boga przy mnie nie ma... Co mam zrobić? Co mogę powiedzieć? Skoro drużyna się ze mnie naśmiewała, czy przez cały czas mam prawo głosu?
Rumuńskie media pytają z kolei: "Co dalej z FCSB w europejskich pucharach po haniebnej porażce w Lidze Mistrzów?". Odpowiedź na to pytanie brzmi: czeka ich spotkanie w ramach eliminacji Ligi Europy z kosowską Dritą. Jak wyliczyli rumuńscy dziennikarze, jeden gracz FCSB - Darius Olaru - jest warty więcej, niż cała drużyna z Kosowa. Faworyci boleśnie przekonali się jednak, iż pieniądze nie grają. Dziennikarze postawę zespołu ze swojego kraju określili też słowami "Mistrz nie do poznania: zero pomysłów, zero perspektyw w drugiej rundzie wstępnej Ligi Mistrzów".
Z kolei Macedończycy już zagwarantowali sobie udział w fazie ligowej europejskich pucharów, gdyż choćby kolejne porażki w eliminacjach dadzą im prawo gry w Lidze Konferencji. Ale ich rajd w Lidze Mistrzów może trwać. Następnym rywalem Shkendiji będzie azerski Karabach.