Oto najgorszy pięściarz świata. Jego bilans walk to absolutny koszmar

2 godzin temu
Czy można stoczyć ponad sto zawodowych walk i wygrać tylko jeden pojedynek w karierze? Jake Pollard z Wielkiej Brytanii jest idealnym przykładem, iż tak może być. Pollard ma bilans 1-100. - To fajne uczucie, gdy jesteś w ringu z czołowym zawodnikiem, który przeszedł obóz przygotowawczy, ma sponsorów i wszystko, czego dusza zapragnie. A mimo to po ostatnim gongu wciąż stoisz na nogach - mówi Pollard.
W zawodowym boksie nie brakuje przypadków pięściarzy, którzy nie przegrali żadnego pojedynku w swojej karierze. Największym takim przypadkiem jest Ołeksandr Usyk (24-0), czyli niekwestionowany mistrz świata w wadze ciężkiej. W Polsce takim zawodnikiem jest aktualnie Damian Knyba (17-0), będący też w wadze ciężkiej, który być może niedługo zawalczy o tymczasowy pas organizacji WBC z Niemcem Agitem Kabayelem (26-0).

REKLAMA







Zobacz wideo Czy Przemysławowi Salecie uderzyła "sodówka"? "Po sukcesie wstałem rano, a świat był taki sam"





Ma bilans 1-100 i przez cały czas walczy. "To takie uczucie dla weteranów"
Pięściarzem z niechlubnym rekordem jest Brytyjczyk Jake Pollard, który stoczył już 101 zawodowych walk w karierze. Jego bilans to 1-100. Jego jedyne zwycięstwo miało miejsce w lipcu 2023 r. podczas gali w Bethnal Green, a więc w dzielnicy Londynu. Wtedy Pollard pokonał Louisa Smithinsona. To była 50. zawodowa walka Pollarda w karierze.
W tym roku Pollard stoczył już 17 pojedynków i wszystkie przegrał. 25 grudnia br. Brytyjczyk będzie miał okazję na drugie zwycięstwo, bo zmierzy się z Safiullahem Sediqim z Afganistanu. "Najgorszy bokser świata. Czy widzieliście kiedyś zawodowego boksera z rekordem 1-100? Cóż, jeden taki istnieje" - pisze portal sports.ru, który jednocześnie zauważył, iż 49 z 51 porażek z ostatnich dwóch lat łączy jeden fakt: Pollard przegrywa na punkty.


- To bardzo trudny moment w mojej karierze, ale przez cały czas wierzę w siebie - mówił Pollard po przegranej walce z Hasanem Ishakiem w październiku.
Czym zajmuje się Pollard? Jak czytamy w serwisie boxing-social.com, z zawodu jest kowalem. - My, czeladnicy, mamy takie powiedzenie: trzeba ich znokautować, by doprowadzić do remisu. Każdy, kto widział wynik, pytał mnie, dlaczego zareagowałem z opóźnieniem na wygraną. To dlatego, iż w przeszłości miałem bardzo podobne walki i na kartach punktowych nie było blisko. Na szczęście tym razem był bardzo sprawiedliwy sędzia - tłumaczył Pollard po wygranej ze Smithinsonem.



Zobacz też: Wskazał, kto może pokonać Usyka. "Jego ciosy zniszczyłyby każdego"
Dlaczego w ogóle Brytyjczyk walczy, skoro przegrał już 100 pojedynków w zawodowej karierze? - Lubię walczyć, niezależnie od wyniku. To takie uczucie, które dla nas, weteranów, jest lepsze, niż zwycięstwo. I to wtedy, gdy jesteś w ringu z czołowym zawodnikiem, który przeszedł obóz przygotowawczy, ma sponsorów, dietetyków i wszystko, czego dusza zapragnie. A mimo to po ostatnim gongu wciąż stoisz na nogach. Mam jeszcze mnóstwo czasu w przyszłości i nigdy nie wiadomo, co się wydarzy. Będę walczył tak długo, jak będę w stanie - podsumował Pollard.
Idź do oryginalnego materiału