Robert Lewandowski w poniedziałek wieczorem czasu polskiego wziął udział w ceremonii z okazji Narodowego Święta Niepodległości. Jego zadaniem było włączyć biało-czerwone podświetlenie Empire State Building. "Zrobił to z dużym uśmiechem na twarzy. Pierwszy raz w historii ten wieżowiec (jeden z najbardziej rozpoznawalnych symboli nie tylko miasta, ale także całych Stanów Zjednoczonych) był podświetlony w kolorach polskiej flagi" - pisał Paweł Matys ze Sport.pl. Jak to się w ogóle stało, iż znalazł się w Nowym Jorku?
REKLAMA
Zobacz wideo Wojciech Borowiak, trener judo, o dzieciństwie Roberta Lewandowskiego: on choćby gdy jadł zupę, to z piłką pod pachą
Oto szczegóły przylotu Lewandowskiego do USA. Wiemy, kto za tym stał
Autorem tego pomysłu był Konsul Generalny RP w Nowym Jorku Mateusz Sakowicz. - Robert jest osobą zapracowaną, rozchwytywaną i bardzo aktywną sportowo, dlatego zgranie jego kalendarza stanowiło także poważne wyzwanie. (...) Jakieś pół roku temu zaczęło się sondowanie tematu i dialog z teamem Roberta. W pewnym momencie doszło do spotkania z jego przedstawicielami w Warszawie. Od samego początku zainteresowanie było obopólne - tłumaczył w rozmowie z "Przeglądem Sportowym Onet".
Dlaczego postawili właśnie na 37-latka? - Celowaliśmy w Roberta, bo współcześnie jest on najbardziej rozpoznawalnym Polakiem w wymiarze globalnym. Jest marką i źródłem inspiracji dla wielu młodych ludzi. (...) Przed Robertem tego honoru dostąpiło wiele gwiazd z pierwszej ligi nie tylko piłkarskiej, ale globalnej popkultury. (...) Z jego branży są tam m.in. Pele czy sir David Beckham. Taki światowy, absolutny top tego typu postaci. I już niedługo zawiśnie tam także zdjęcie Polaka - oznajmił.
Lewandowski mógł nie przylecieć do Nowego Jorku. Samolot był mocno opóźniony
Sakowicz zdradził, iż Lewandowscy przylecieli do Nowego Jorku w poniedziałek o 13:15 tamtejszego czasu. Momentalnie ruszyli do Empire State Building, natomiast po krótkim spotkaniu z młodymi polskimi profesjonalistami w Konsulacie, wrócili do kraju polskimi liniami LOT o 22:20. Dlaczego zatem całe przedsięwzięcie tak długo było utrzymywane w tajemnicy?
- Bardzo chcieliśmy uniknąć rozdmuchania tematu, który ze względów niezależnych od nas, niezależnych od samego Roberta, mógł nie dojść do skutku. Nie chciałem iść w taką narrację. Nie chciałem, żeby najpierw były wielkie oczekiwania, a potem wielkie rozczarowanie. Postawiliśmy na niespodziankę i mam nadzieję, iż ona się choć trochę udała z rozmaitych względów - wyjaśnił.
Mimo to w pewnym momencie przytrafiły się drobne problemy. Były choćby obawy, iż Lewandowski nie przyleci do USA. - To nas niepokoiło najbardziej, bo dzień wcześniej lot z Barcelony - którym nazajutrz przyleciał Robert - był mocno opóźniony. Ponadto w tej chwili w USA trwa rządowy 'shutdown' i baliśmy się, iż gdyby opóźnienie miało jakiś większy wymiar - np. ponad 2 godziny - to nie byłoby sensu, żeby on tu przylatywał - przekazał.
Na koniec Sakowicz ujawnił, iż Lewandowscy byli pod wrażeniem całego wydarzenia. - Robert powiedział mi coś takiego - i chyba się nie obrazi, jeżeli to tu przeczyta - iż wiele w życiu widział i mało rzeczy robi na nim wrażenie, ale podświetlenie Empire State Building było dla niego niesamowite. Nie mówił tego z zadufaniem, tylko przez pryzmat swoich bogatych doświadczeń. (...) Naprawdę uśmiech mu nie schodził z twarzy. Szczególnie kiedy był na górze, na tarasie i mógł z tej pięknej perspektywy podziwiać zachód słońca nad Manhattanem - podsumował.

2 godzin temu














